Mitologia
– Stado (Zaślubiny Boga Nieba z Ziemią)
[Jedno z najważniejszych pogańskich
świąt słowiańskich, posiadające bardzo starożytną metrykę i przez wieki
intensywnie, choć bezskutecznie zwalczane przez kościoły chrześcijańskie.
Jako dotyczące Najwyższego Boga
Nieba, Wielkiego Kowala Swaroga (stwórcy,
ożywiciela i gwaranta ładu całego Kosmosu (Nieba i Ziemi), te
najważniejsze w Mitologii „Gody”, zwane „Stadem”,
trwały najdłużej (nawet do dwu tygodni kalendarzowych), począwszy
od tzw „Zielonych Świątek”
(dzisiaj, pod wpływem chrześcijańskim zwanych „Zesłaniem Ducha
Świętego”), aż do Letniego Górowania
Słońca (pod wpływem chrześcijaństwa zwanego
„Nocą Świętego Jana”). Do dzisiaj praktykowane przez lud,
szczególnie wiejski, obrzędy tego święta dotyczące mają tak
starożytną genezę, że ich sens i znaczenie są już obecnie
zupełnie zapomniane.]
Jak już wspominałem w cyklu „Mitologia –
Archetyp mitologii indoeuropejskiej” (niniejszy artykuł stanowi w
większości przypomnienie tego tematu), po „siłowym” z przyczyn
politycznych wprowadzeniu na ziemie słowiańskie chrześcijaństwa,
owa ludowa uroczystość „Stada” (czyli
„mitycznych godów weselnych”) będzie już nieco
„zakamuflowana”, a ślubnych boskich małżonków będzie się
nazywać „Iwan da Marija” (por. ruskie
„Byliny”, gdzie Bóg Nieba to „Iwan Timofiejewicz”, a w
folklorze białoruskim np. „Iwan Kupała” [od „kup” - „jarzyć
się ogniście” lub „kąpać” - pierwsza obrzędowa kąpiel w
roku - „Święty Jan wodę chrzci”]). To zupełnie ludowe
określenie, przeniesione następnie na imię pospolitego kwiatu
(Bratka), symbolicznie oznacza „kazirodczą miłość Brata i
Siostry” (Incest), jako że Swarog (Iwan) i Mokosza
(Marsza Marija) byli w mitologicznym sensie rodzeństwem.
Na temat rozpoczęcia przebiegu tych pogańskich
obrzędów podaje Wikipedia:
„Zielone Świątki – polska ludowa nazwa święta
majowego lub czerwcowego, według wielu badaczy pierwotnie związanego
z przedchrześcijańskimi obchodami święta wiosny (z siłą drzew,
zielonych gałęzi i wszelkiej płodności), przypuszczalnie
pierwotnie wywodząca się z wcześniejszego święta zwanego Stado
(jego pozostałością jest ludowy odpust zielonoświątkowy), a
obecnie potoczna nazwa święta kościelnego Zesłania
Ducha Świętego. W Niemczech pod nazwą Pfingsten.Pierwsza wzmianka o Stadzie (o święcie konkretnie pod tą właśnie nazwą) pojawia się w Kronice Długosza, który opisuje je jako igrzyska urządzane w pewnej porze roku na cześć bóstw. Miało być to radosne święto, w czasie którego zbierali się mieszkańcy całej wsi i okolic. Obchodom święta towarzyszyły śpiewy i tańce, a jego głównym elementem były zawody sportowe. Według kronikarza święto to obchodzone było w okolicy chrześcijańskich Zielonych Świątek. Podobne święto, jednak bez podania nazwy, jest także często potępiane w kazaniach XV-wiecznych kaznodziejów i moralistów.
O starosłowiańskim święcie obchodzonym we wtorek lub środę około Zielonych Świąt wspomniał także Kosmas z Pragi odnotowując, że tańce i igrzyska poświęcone były duchom przodków. Również na Rusi w siódmy czwartek po Wielkanocy zbierano się pod brzozami, składano ofiary z kaszy, pierogów i jajecznicy, a następnie śpiewano i tańczono. Na obszarze Rusi w okolicach Zielonych Świątek obchodzono także podobne do wspomnianego przez Długosza Stada tygodniowe święto, zwane rusałczym tygodniem. Możliwe zatem, że było to ogólnosłowiańskie święto, którego obchody trwały nawet tydzień, a jego kulminacją była Noc Kupały.
Zdaniem Karola Potkańskiego w XVI wieku nastąpiła chrystianizacja święta, a jego pozostałością jest ludowy odpust zielonoświątkowy.”
1. Święto „Stado” (dawny
malunek) (źródło: Internet,
str.:
https://www.slawoslaw.pl/zielone-swiatki-i-stado-celebracja-wiosny-w-jej-pelni/
[Patrz też link :
https://www.youtube.com/watch?v=p3TlFQXRCxw]
2. Schrystianizowane „Zielone
Swiątki” (źródło:
Internet, str.:
Zwyczaje
„Ludowe obyczaje związane z Zielonymi Świątkami mają swe źródła w obrzędowości przedchrześcijańskiej. Wpisane są w rytm przyrody, oczekiwanie nadejścia lata. Ich archetypem są magiczne praktyki, które miały oczyścić ziemię z demonów wodnych, odpowiedzialnych wiosną za proces wegetacji. Działania te miały zapewnić obfite plony. W tym celu palono ognie, domy przyozdabiano zielonymi gałązkami, tatarakiem, kwiatami (przystrajanie domostw zielonymi gałęziami miało zapewnić urodzaj, a także ochronić przed urokami). Niektórzy wycinali młode brzózki i stawiali je w obejściu. W ludowej tradycji ziemi dobrzyńskiej - choć już w sposób cząstkowy - zachowały się zwyczaje związane z kultem drzew i zielonych gałęzi. Bydło okadzano dymem ze spalonych święconych ziół, przystrajano wieńcami i kwiatami, a po grzbietach i bokach toczono jajka. W okresie późniejszym zasiane pola obchodziły procesje, niesiono chorągwie i obrazy święte, śpiewano przy tym pieśni nabożne.W zależności od regionu nazywane były dawniej również Sobótkami (południowa Polska) lub Palinockami (Podlasie) - konsekwencja tego, gdy w okresie chrystianizacji próbowano przenieść obchody Nocy Kupalnej na okres majowych Zielonych Świątek (a dopiero później na termin pierwotnie bliższy temu pogańskiemu świętu, na specjalnie w tym celu ustanowioną wigilię św. Jana). Zielone Świątki szczególnie były popularne wśród pasterzy, którzy ucztowali i tańczyli przy ogniu. Zwyczaj ten do dzisiaj jest popularny wśród górali zagórzańskich i Podhalan, w sobótkową noc na wielu wzgórzach palą się widoczne z daleka ogniska, od których odpala się tzw. fakły (lub kozubki) - szczególny rodzaj pochodni, robionej z kory młodego świerka (w gwarze podhalańskiej smreka/smereka). Robi się z niej swego rodzaju sakwę na długim kiju, do której wkłada się żywicę. Z fakłami robi się pochody między poszczególnymi watrami (tj. ogniskami), a także obchodzi pola, szczególnie te zasiane, w celu odpędzenia złych duchów od zagonów i pól.
Tradycja Zielonych Świątek przetrwała również w Dolnej Saksonii (Pfingstbaumpflanzen) oraz na zachodniej Ukrainie.”
Obrzędy tego typu odprawiane były więc nie tylko
na ziemiach słowiańskich przez Słowian, ale były widocznie
tradycją ogólnie indoeuropejską, skoro odprawiały je też
tradycyjnie np. ludy italskie, germańskie i celtyckie (patrz też
dalej). [3]
Obrzędy „Stada” odprawiane były
hucznie, ogniście i wesoło. Zbierano się wtedy gromadnie (Stado)
na „jasnych” wzgórzach i Górach (pod gołym Niebem, a gdzieżby
to niby indziej, skoro ślub brał Bóg Nieba ?), odbywały się
niemal orgiastyczne tańce przy ogromnych Ogniskach (symbol Swaroga),
ze skakaniem przez płomienie (Ogień działa „oczyszczająco”),
zbiorowe uczty z obfitym jedzeniem i piciem napojów alkoholowych
(piwo, miód), być może także pierwsze, rytualne kąpiele w
pobliskich Rzekach (tzw Jan Kupała - „św. Jan wodę chrzci”),
„puszczanie na wodę wianków” (symbol dziewictwa i Kosmosu
zarazem ; widoczne wyraźnie konotacje wspomnianego święta z
„wodną” naturą Matki Ziemi Wilgotnej) i
„szukanie Kwiatu Paproci (symbolu bogactwa i pomyślności). Bardzo
często i zupełnie „rytualnie” dochodziło na tych imprezach do
kazirodczych stosunków braci z siostrami, do gwałtów oraz do
symbolicznego „porywania dziewcząt”, które stać się miały w
ten sposób „żonami” (co u Słowian bardziej stawało się
obrzędem, niż potrzebą, gdyż „porywano” zazwyczaj dziewczęta
wcześniej „zmówione”).
Najstarsze kronikarskie wzmianki o
obchodach pogańskiego Stada sięgają przełomu XI i XII
wieku. Kronika Herborda mówi wprost, że
Stado świętowano 4 czerwca 1124 roku w grodzie księcia Warcisława
w Pyrzycach. Podczas tych obchodów tańczono i śpiewano rozmaite
pieśni, będące zapewne pochwałą rodzimych bóstw
płodności – tj. Jarowita,
Mokoszy,
Łady, Roda
i innych. O starosłowiańskim święcie obchodzonym w okolicach
Zielonych Świąt wzmiankuje także Kosmas z Pragi,
który w 1092 roku odnotował miejscowe zwyczaje tańczenia i
urządzania igrzysk. Co ciekawe czeski kronikarz wspomina również o
zwyczaju składania pod brzozami ofiar z jedzenia:
kaszy, pierogów, jajecznicy itp. Z dużym prawdopodobieństwem można
zatem założyć, że obchody Stada miały charakter
ogólnosłowiański, wywodzący się jeszcze z zamierzchłej
przeszłości.
Na ich cześć ustanawiane były i urządzane igrzyska w pewnych porach roku, dla przeprowadzenia których nakazywano zbierać się w miastach tłumom mieszkańców obojga płci ze wsi i osiedli. Odprawiano zaś je prze bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, prze klaskanie w dłonie i podnietliwe zginanie się oraz inne miłosne pienia, klaskanie i uczynki przy równoczesnym przywoływaniu wspomnianych bogów i bogiń z zachowaniem rytuału. Obrządek tych igrzysk, raczej niektóre jego szczątki [istnieją] u Polaków aż do naszych czasów, mimo że wyznają oni chrześcijaństwo od 500 lat, powtarzane są co roku na Zielone Święta i przypominają dawne zabobony pogańskie dorocznym igrzyskiem, zwanym po polsku „Stado”, co tłumaczy się po łacinie „grex”, kiedy to stada narodu zbierają się na nie i podzieliwszy się na gromady, czyli stadka w podnieceniu i rozjątrzeniu umysłu odprawiają igrzyska, skłonni do rozpusty, gnuśności i pijatyki.
3. Taniec Sobótkowy wg Oskara
Kolberga (źródło: Internet,
J. Adamowski.)
Toteż kościół zwalczał
te orgiastyczne obrzędy jak tylko potrafił, choć nigdy do końca
mu się to nie udało. Jeszcze w XV wieku dochodziło do klasycznych
tego typu obrzędów, na co skarżyli się duchowni, ale powoli
obrzędy te traciły swój iście pogański wydźwięk, kościołowi
udało się włączyć ślady tych obrzędów do swojej obrzędowości
(tzw „zesłanie Ducha świętego”, „święcenie ognia i wody”,
„chrzczenie wody” i kościelne „święcenie każdego ślubu”
itp.). Odtąd władze kościelne nie zwalczały już tak intensywnie
palenia Ognisk (z chrześcijańska zwanych „Sobótkami”) w
Zielone Świątki
i w tzw Noc świętojańską.
Na temat „Sobótek” tak pisze Wikipedia:
„Święto
i zwyczaj o podobnym charakterze istniały na terytorium imperium
rzymskiego
oraz historycznych Włoch
gdzie nazywane było sobatiną
(Parilia)
na cześć bogini Pales
i rocznicy założenia Rzymu,
w Panonii palilią.
W kręgu kultury celtyckiej święta Beltane ("powrót słońca")
i związanego z nim rytuału składania ofiar z Wierzbina,
również zapożyczonej we wschodniej Polsce z Rusi Nocy
Kupały,
w niektórych częściach Rosji na cześć Jaryła
(Ярило) oraz Żywii (por. Siwa).Zwyczaj znany wszystkim ludom Europy. W Polsce upamiętniony literacko w XVI wieku przez Jana Kochanowskiego. Kościół, nie mogąc wykorzenić z obyczajowości ludowej corocznych obchodów pogańskiej Sobótki, podjął próbę zasymilowania święta z obrzędowością chrześcijańską.
(…...) Obecnie zwyczaj kultywowany jest w miastach i wsiach jako obchody ludyczne.
Etymologia
niejasna. Palenie sobótek połączone było z obrzędami i tańcami.
Na Mazowszu i Podlasiu obrzęd nazywany był kupałnocką,
na Mazurach i Warmii palinocką.
Na wschodniej słowiańszczyźnie zwany jest kupałą
(błr. kupało ognisko,
kupec tleć),
inne. niemieckie Johannisfeuer
ognie świętojańskie, norweskie St. Hansbål.”
Toteż Sobótki pali się nagminnie, choć nie tak
już zbiorowo, do dzisiaj. W wielu regionach Polski „pod koniec
tego wesela”, na Świętego Jana, gdzie indziej, np. w krakowskiem
– w czasie „Zielonych Świątek” (np. w okolicach
Olkusza).
Na miejsce tych obrzędów wybiera się
tradycyjnie „jasne wzgórza”, na których już od wieków kościół
zaprzestał stawiania swoich świątyń z racji trudnego dostępu
nieraz, a co najwyżej na ich stokach stawiano często kapliczki
(por. np. w Olkuszu kapliczki obok Góry Pomorzańskiej) (dawna nazwa
tejże Góry nie jest znana, bo nazwę przyjęła od osadzonych tutaj
przymusowo jeńców z Pomorza, być może nawet już w czasach
Bolesława Krzywoustego). Zazwyczaj Góry takie nazywano pod wpływem
chrześcijaństwa „Sobótkami”, tak jak i same obrzędy i palone
na nich Ogniska kultowe.
Na temat Sobótek obszernie
wypowiada się Zygmunt Gloger w swojej Encyklopedii Staropolskiej
(źródło: Internet):
„Sobótka. Najnowsze
badania wyjaśniły nam w zupełności początek nazwy sobótki.
Biskup poznański Laskarz w wieku XIV statutem swoim zakazuje tańców
nocnych w wigilje przedświąteczne, t. j. w soboty i w wigilje
uroczystości, przypadających w lecie, a zatem przed świętem Jana
Chrzciciela, Piotra i Pawła. Z zabaw tego rodzaju najwspanialszą
być musiała sobótka w okresie kategzochen
świątecznym, t. j. na Zielone Świątki.
Kaznodzieja krakowski Jan ze Słupca powiada, że tańczą podczas
Świątek w lecie niewiasty, śpiewając pieśń pogańską.
Stwierdza ten obyczaj, jako jeszcze pogański, statut synodu
krakowskiego z r. 1408. Na sobótkę, którą zawsze obchodzono
wieczorem w sobotę przed jednem ze świąt letnich, zbierali się
jeszcze w wieku XVI wszyscy, zarówno kmiecie z wioski, jak drużyna
i szlachta ze dworu, do ognia roznieconego na pagórku za wioską. Ta
łączność obyczajowa i charakter obrzędu gromadzkiego przebija
się jeszcze w pieśni Jana Kochanowskiego o sobótkach w
Czarnymlesie:
„Tam goście, tam i domowi
Sypali się ku ogniowi.”
„Tam goście, tam i domowi
Sypali się ku ogniowi.”
W pieśni sobótkowej
mazowieckiej słyszymy: „Tam dziewczęta się schodziły”; w
pieśni znowu ludu podkarpackiego:
„Kto na sobótce nie będzie,
Główka go boleć wciąż będzie.”
„Kto na sobótce nie będzie,
Główka go boleć wciąż będzie.”
Ponieważ sobótka jest
niewątpliwie starodawną uroczystością czci słońca, które jako
źródło życiodajnego ciepła i światła od wszystkich dawnych
ludów cześć odbierało, palenie więc stosów i igrzyska gromadne
przy nich obchodzili Polacy w noc
najkrótszą z całego
roku, t. j. w przesilenie dnia z nocą. Oczywiście po zaprowadzeniu
kalendarza chrześcijańskiego zwyczaj starożytny musiał się na
początku lata do świąt i świętych chrześcijańskiej wiary
przystosować. W jednych więc miejscach obchodzono go na Zielone
Świątki, gdzieindziej w przeddzień św. Jana Chrzciciela. I tak
przez wiele wieków to widzimy. W r. 1468 np. król Kazimierz
Jagiellończyk, na żądanie opata benedyktyńskiego klasztoru
świętokrzyskiego, zakazuje pogańskich uroczystości (sobótek), na
Łysej górze w Zielone Świątki odprawianych. Tymczasem o kilka mil
w Czarnymlesie sobótkę obchodzono około św. Jana, jak o tem
wyraźnie zaświadcza Kochanowski, który utworowi swemu nadał tytuł
„Pieśń świętojańska o sobótce” i zwyczaj ten uważa za
odwieczny. „Sobótkę, jako czas niesie, zapalono w Czarnymlesie”.
A dalej mówi znowu, nie widząc nic gorszącego w zwyczaju, który
bynajmniej wiary chrześcijańskiej nie obrażał:
„Tak to matki nam podały,
Same znowu z drugich miały,
Że na dzień świętego Jana
Zawżdy sobótka palana”.
„Tak to matki nam podały,
Same znowu z drugich miały,
Że na dzień świętego Jana
Zawżdy sobótka palana”.
Marcin z Urzędowa w
drugiej połowie XVI w. pisze w swoim zielniku: „U nas w wilją św.
Jana niewiasty ognie paliły, tańcowały, śpiewały, djabłu cześć
i modłę czyniąc (!); tego obyczaju pogańskiego do tych czasów w
Polszcze nie chcą opuszczać, ofiarowanie z bylicy czyniąc,
wieszając po domach i opasując się nią, czynią sobótki, paląc
ognie, krzesząc je deskami, aby była prawie świętość djabelska,
śpiewając pieśni, tańcując”. Nazwa sobótki nie była
powszechną w Polsce. Lud np. mazowiecki i podlaski, nad Narwią i
Bugiem zamieszkały, obrzęd ten znał tylko pod mianem „Kupalnocki”.
U Mazurów nadnarwiańskich w wigilję św. Jana, po zachodzie
słońca, gospodynie i dziewczęta, zebrane na łące nad
strumieniem, rozpaliwszy „kupalnockę”, patrzyły czy zebrały
się wszystkie; gdyby której nie było, tę uważano za czarownicę.
Następnie biesiadowały, tańczyły przed ogniem i z każdego
gatunku przyniesionych pęków ziół rzucały po gałązce w ogień,
wierząc, że dym z tych ziół zabezpieczy je od złego; resztę
zabierały do domów, aby pozatykać w strzechy chat, obór i stodół.
Około północy, mocniejszy roznieciwszy ogień, pozostałe napoje
weń wlewały, a jedna z dziewcząt wieniec, uwity z bylicy i ziół
innych, rzucała na wodę strumienia, przyczem wszystkie zawodziły
prześliczną starodawną pieśń (ob. Wieniec, wianki):
„Oj czego płaczesz, moja dziewczyno?
Ach, cóż ci za niedola? i t. d”.
„Oj czego płaczesz, moja dziewczyno?
Ach, cóż ci za niedola? i t. d”.
Sobótka na Rusi zowie się
Kupałą, a liczne ślady tego obrzędu z Wołynia, Ukrainy, Litwy i
Białejrusi opisali nasi zbieracze rzeczy ludowych: Marcinkowski,
Stecki, Eust. Tyszkiewicz i wielu innych, jak u ludu polskiego
uczynili to: Kolberg, Gregorowicz, Gloger i t. d. Seweryn Goszczyński
osnuł cały poemat na tle sobótki karpackiej, a Wincenty Pol w
„Pieśni o domu naszym” opiewa „wielkie wianków święto”.
Piotr Chmielowski podał w Tyg. Ilustr. (r. 1875, t. XV) obszerną
rozprawę p. n. „Sobótka – zestawienie dwuch wieków i dwuch
indywidualności”. Każdy naród, który chce życie własne
rozwijać, ma obowiązek w swoich zabawach, rozrywkach i widowiskach
podnosić i odtwarzać obrazy obyczajowe ze swej przeszłości i
zachowywać piękne zwyczaje ojczyste, do których należy u nas
sobótka.”
4. „Zaślubiny Boga Dziennego Nieba-Wielkiego
Kowala Swaroga
z Wielką Boginią Mokoszą (wg mitologii
słowiańskiej, w malarstwie
„fantasy” Wiktora Korolkowa
(źródło: Internet, Malarstwo, W. Korolkow)
4B. Tajemnicza Noc Kupały w
malarstwie „fantasy” Wiktora Korolkowa
Autor Jan Adamowski w
internetowej stronie „Gadki z chatki”, dotyczącej przetrwałych
w obrzędowych pieśniach ludowych elementów dawnej słowiańskiej
religii cytuje np. takie teksty:
Koło Jana, koło Jana,
Nocel mała! Kopiel moja!
Tam dziewczęta się schodziły,
Nocel mała! Kopiel moja!
Sobie ogień nałożyły,
Nocel mała! Kopiel moja!
Tam ich północ ciemna naszła,
Nocel mała! Kopiel moja!
Po podpłociu popadały,
Nocel mała! Kopiel moja!
Chusteńkami się ponakrywały,
Nocel mała! Kopiel moja!
Nocel mała! Kopiel moja!
Tam dziewczęta się schodziły,
Nocel mała! Kopiel moja!
Sobie ogień nałożyły,
Nocel mała! Kopiel moja!
Tam ich północ ciemna naszła,
Nocel mała! Kopiel moja!
Po podpłociu popadały,
Nocel mała! Kopiel moja!
Chusteńkami się ponakrywały,
Nocel mała! Kopiel moja!
Oj, ty Janie
sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypiła mała dziecina.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała muszyna.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Poleciał Jan pod niebiosa,
uczepił wiadro toj do pasa.
Wiadro stukało ji brzeńkało,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypiła mała dziecina.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała muszyna.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Poleciał Jan pod niebiosa,
uczepił wiadro toj do pasa.
Wiadro stukało ji brzeńkało,
Ludzie na niebo
spoglądali,
Janowej wody wyglądali.
Ludzie na niebo spoglądali,
Janowej wody wyglądali.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypiła młoda dziewczyna.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała ptaszyna.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Gdzie jidzie – koper zbiera,
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje.
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje,
swojej Kasieńce kolacje szykuje.
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje,
swojej Kasieńce kolacje szykuje.
Jego Kasieńce brzuszek boli,
ach, przyjdzie Jasio – podoktorzy.
Oj, przyszed Jasio – podoktorzyl.
Oj, niechaj boli on, przeboli,
Przydzie Jasieńko – podoktorzy.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypił młody chłopczyna.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała dziecina.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Janowej wody wyglądali.
Ludzie na niebo spoglądali,
Janowej wody wyglądali.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypiła młoda dziewczyna.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała ptaszyna.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Gdzie jidzie – koper zbiera,
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje.
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje,
swojej Kasieńce kolacje szykuje.
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje,
swojej Kasieńce kolacje szykuje.
Jego Kasieńce brzuszek boli,
ach, przyjdzie Jasio – podoktorzy.
Oj, przyszed Jasio – podoktorzyl.
Oj, niechaj boli on, przeboli,
Przydzie Jasieńko – podoktorzy.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypił młody chłopczyna.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała dziecina.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Leć wianeczku
daleko!
Hej, hej, o bej!
Leć za siódma rzekę!
Hej, hej, o hej!
Uwiłam cię z różyczek!
Miałam potny koszyczek!
Hej, bej, o bej!
Hej, hej, o bej!
Leć za siódma rzekę!
Hej, hej, o hej!
Uwiłam cię z różyczek!
Miałam potny koszyczek!
Hej, bej, o bej!
Święty
Janie! Święty Janie!
Sobótka się zajęła.
Kto sobótki nie pali,
tego Pan Bóg nie chwali!
Sobótka się zajęła.
Kto sobótki nie pali,
tego Pan Bóg nie chwali!
5.
Góra Pomorzańska koło Olkusza 2014 r. (trad. miejsce palenia
Sobótek)
(fot.
Tadeusz Barczyk)
W
latach 80-tych XX wieku podczas wycieczki w okolicach Bydlina,
poszukując opisywanego w Wiadomościach Archeologicznych przez Leona
Pietraszewskiego Kamiennego Kręgu kultowego, wraz z rodziną
trafiliśmy przypadkiem na Lisią Górę koło Bydlina i
Krzywopłotów. Ku mojemu zdziwieniu, odkryłem tam na szczycie
Potrójny Kultowy Krąg Kamienny, wszakże nie ten, którego
szukałem, ale zupełnie inny. Składał on się z trzech Kręgów
otaczających wierzchołek góry, zbudowanych częściowo z
naturalnych skałek, częściowo z dostawionych większych kamieni.
Ponieważ od dawna była to tzw „Jasna góra”, nieporośnięta
lasem, a na jej zboczach uprawiano pola i na szczycie palono
zwyczajowo Sobótki, zaliczyłem ją do Gór, na których w
pogańskich czasach czczony był Bóg Swarog w kontekście swoich
zaślubin z Boginią Ziemią-Mokoszą. Podobne Kręgi istnieją
ponadto w tej okolicy w tzw Górach Bydlińskich, ale tych nie udało
mi się zwiedzić.
6. Kręgi Kamienne na
szczycie Lisiej Góry koło Bydlina 1988 r.
(słabo
widoczne od dołu ostatnie dwa kręgi szczytowe)
(fot. Ryszard Maliszewski)
7.
Noc Świętojańska 1875 (źródło:
Jules Breton, Internet, str.:
http://www.ekomentalnie.com/index.php/2016/06/23/noc-swietojanska-w-sztuce/
7B.
Noc Kupały dzisiaj (źródło:
Internet, str.:
https://fototravel.eu/fotografuj-wroclawska-noc-swietojanska.html
7C.
Puszczanie wianków w Noc Kupały (źródło:
Internet, str.:
http://www.lublin112.pl/noc-swietojanska-moc-atrakcji-w-calym-regionie/)
Przypisy
i Bibliografia:
[1]. Internet, str jak przy ilustracjach
[2]. Kempiński Andrzej, Słownik
mitologii ludów indoeuropejskich
[3]. Niczego wspólnego pomimo pozorów z kultami
pogańskimi nie ma, obchodzone także w czerwcu chrześcijańskie
święto „Bożego Ciała”. Jest ono w całości wymysłem
kościoła katolickiego, przejętym przez niektóre inne kościoły
chrześcijańskie. Jednakowoż, nie da się i w tym przypadku
odrzucić wrażenia, że jego geneza oparta jest na bardzo
starożytnych i znanych z wielu kultur obrzędach „spożywania w
celach sakralnych ciała pogańskich bóstw” typu Attisa-Adonisa,
Zagreusa-Dionizosa i Ozyrysa.
Uwaga: Wolno kopiować
i cytować jedynie pod warunkiem podania
źródła
i autora artykułów !