piątek, 19 czerwca 2015

Mitologia: Archetyp Mitologii Indoeuropejskiej

Część II. Urządzanie Świata. Narodziny Kultury.

Autor: Ryszard Maliszewski


Mit o urządzaniu Świata i narodzinach Kultury
oraz o rywalizacji boskich braci o władzę nad nim
i posiadanie Wielkiej Bogini (bóstwa płodności) c.d.:
Mit o Młynie Kosmicznym c.d.:



Gdy Kosmos został już stworzony, a Młyn Kosmiczny odebrany Wielkiej Bogini i uruchomiony, Bogowie-Demiurgowie zapragnęli je urządzić i upiększyć. Przede wszystkim, aby móc „zasiedlić” Niebo swoim Potomstwem (Niebiańskimi Bogami II generacji), Wielki Kowal zdobywa Wielką Boginię-Ziemię i czyni ją swoją Małżonką. Jest to uroczystość w całym Kosmosie jedyna w swoim rodzaju, najpierwsza i najpiękniejsza, najbardziej uroczysta, bo wszystkie inne związki Wielkiej Bogini z innymi Bogami (a także ich późniejszych hipostaz) będą się już odbywały „z mniejszą pompą”, a nawet często „w ukryciu”.

Dlatego też, tak znaczna uroczystość nie mogła po wszystkie czasy być zapomniana i staje się podstawą do cyklicznie powtarzanego przez wiernych obrzędu „Zaślubin Swaroga i Mokoszy”, wesela odbywającego się przez cały niemal miesiąc, od, dzisiaj tak nazywanych „Zielonych Świątek”, aż do letniego górowania Słońca, dzisiaj „Nocy Świętojańskiej”. Po „siłowym” z przyczyn politycznych wprowadzeniu na ziemie słowiańskie chrześcijaństwa, owa ludowa uroczystość „Stada” (czyli „godów weselnych”) będzie już nieco „zakamuflowana”, a ślubnych boskich małżonków będzie się nazywać „Iwan da Marija”. To zupełnie ludowe określenie, przeniesione następnie na imię pospolitego kwiatu (Bratka), symbolicznie oznacza „kazirodczą miłość Brata i Siostry” (Incest), jako że Swarog (Iwan) i Mokosza (Marsza Marija) byli w mitologicznym sensie rodzeństwem.

Na temat rozpoczęcia przebiegu tych pogańskich obrzędów podaje Wikipedia:
Zielone Świątki – polska ludowa nazwa święta majowego lub czerwcowego, według wielu badaczy pierwotnie związanego z przedchrześcijańskimi obchodami święta wiosny (z siłą drzew, zielonych gałęzi i wszelkiej płodności), przypuszczalnie pierwotnie wywodząca się z wcześniejszego święta zwanego Stado (jego pozostałością jest ludowy odpust zielonoświątkowy), a obecnie potoczna nazwa święta kościelnego Zesłania Ducha Świętego. W Niemczech pod nazwą Pfingsten.

Zwyczaje

Ludowe obyczaje związane z Zielonymi Świątkami mają swe źródła w obrzędowości przedchrześcijańskiej. Wpisane są w rytm przyrody, oczekiwanie nadejścia lata. Ich archetypem są magiczne praktyki, które miały oczyścić ziemię z demonów wodnych, odpowiedzialnych wiosną za proces wegetacji. Działania te miały zapewnić obfite plony. W tym celu palono ognie, domy przyozdabiano zielonymi gałązkami, tatarakiem, kwiatami (przystrajanie domostw zielonymi gałęziami miało zapewnić urodzaj, a także ochronić przed urokami). Niektórzy wycinali młode brzózki i stawiali je w obejściu. W ludowej tradycji ziemi dobrzyńskiej - choć już w sposób cząstkowy - zachowały się zwyczaje związane z kultem drzew i zielonych gałęzi. Bydło okadzano dymem ze spalonych święconych ziół, przystrajano wieńcami i kwiatami, a po grzbietach i bokach toczono jajka. W okresie późniejszym zasiane pola obchodziły procesje, niesiono chorągwie i obrazy święte, śpiewano przy tym pieśni nabożne.
W zależności od regionu nazywane były dawniej również Sobótkami (południowa Polska) lub Palinockami (Podlasie) - konsekwencja tego, gdy w okresie chrystianizacji próbowano przenieść obchody Nocy Kupalnej na okres majowych Zielonych Świątek (a dopiero później na termin pierwotnie bliższy temu pogańskiemu świętu, na specjalnie w tym celu ustanowioną wigilię św. Jana). Zielone Świątki szczególnie były popularne wśród pasterzy, którzy ucztowali i tańczyli przy ogniu. Zwyczaj ten do dzisiaj jest popularny wśród górali zagórzańskich i Podhalan, w sobótkową noc na wielu wzgórzach palą się widoczne z daleka ogniska, od których odpala się tzw. fakły (lub kozubki) - szczególny rodzaj pochodni, robionej z kory młodego świerka (w gwarze podhalańskiej smreka/smereka). Robi się z niej swego rodzaju sakwę na długim kiju, do której wkłada się żywicę. Z fakłami robi się pochody między poszczególnymi watrami (tj. ogniskami), a także obchodzi pola, szczególnie te zasiane, w celu odpędzenia złych duchów od zagonów i pól.
Tradycja Zielonych Świątek przetrwała również w Dolnej Saksonii (Pfingstbaumpflanzen) oraz na zachodniej Ukrainie.”

Obrzędy tego typu odprawiane były więc nie tylko na ziemiach słowiańskich przez Słowian, ale były widocznie tradycją ogólnie indoeuropejską, skoro odprawiały je też tradycyjnie np. ludy italskie, germańskie i celtyckie (patrz też dalej).

Obrzędy takie odprawiane były hucznie, ogniście i wesoło. Zbierano się wtedy gromadnie (Stado) na „jasnych” wzgórzach i Górach (pod gołym Niebem, a gdzieżby to niby indziej, skoro ślub brał Bóg Nieba ?), odbywały się niemal orgiastyczne tańce przy ogromnych Ogniskach (symbol Swaroga), ze skakaniem przez płomienie (Ogień działa „oczyszczająco”), zbiorowe uczty z obfitym jedzeniem i piciem napojów alkoholowych (piwo, miód), być może także pierwsze, rytualne kąpiele w pobliskich Rzekach (tzw Jan Kupała - „św. Jan wodę chrzci”), „puszczanie na wodę wianków” (symbol dziewictwa i Kosmosu zarazem ; widoczne wyraźnie konotacje wspomnianego święta z „wodną” naturą Matki Ziemi Wilgotnej) i „szukanie Kwiatu Paproci (symbolu bogactwa i pomyślności). Bardzo często i zupełnie „rytualnie” dochodziło na tych imprezach do kazirodczych stosunków braci z siostrami, do gwałtów oraz do symbolicznego „porywania dziewcząt”, które stać się miały w ten sposób „żonami” (co u Słowian bardziej stawało się obrzędem, niż potrzebą, gdyż „porywano” zazwyczaj dziewczęta wcześniej „zmówione”).

Toteż kościół zwalczał te orgiastyczne obrzędy jak tylko potrafił, choć nigdy do końca mu się to nie udało. Jeszcze w XV wieku dochodziło do klasycznych tego typu obrzędów, na co skarżyli się duchowni, ale powoli obrzędy te traciły swój iście pogański wydźwięk, kościołowi udało się włączyć ślady tych obrzędów do swojej obrzędowości (tzw „zesłanie Ducha świętego”, „święcenie ognia i wody”, „chrzczenie wody” i kościelne „święcenie każdego ślubu” itp.). Odtąd władze kościelne nie zwalczały już tak intensywnie palenia Ognisk (z chrześcijańska zwanych „Sobótkami”) w Zielone Świątki i w tzw Noc świętojańską.

Na temat „Sobótek” tak pisze Wikipedia:
Święto i zwyczaj o podobnym charakterze istniały na terytorium imperium rzymskiego oraz historycznych Włoch gdzie nazywane było sobatiną (Parilia) na cześć bogini Pales i rocznicy założenia Rzymu, w Panonii palilią. W kręgu kultury celtyckiej święta Beltane ("powrót słońca") i związanego z nim rytuału składania ofiar z Wierzbina, również zapożyczonej we wschodniej Polsce z Rusi Nocy Kupały, w niektórych częściach Rosji na cześć Jaryła (Ярило) oraz Żywii (por. Siwa).
Zwyczaj znany wszystkim ludom Europy. W Polsce upamiętniony literacko w XVI wieku przez Jana Kochanowskiego. Kościół, nie mogąc wykorzenić z obyczajowości ludowej corocznych obchodów pogańskiej Sobótki, podjął próbę zasymilowania święta z obrzędowością chrześcijańską.
(…...) Obecnie zwyczaj kultywowany jest w miastach i wsiach jako obchody ludyczne.
Etymologia niejasna. Palenie sobótek połączone było z obrzędami i tańcami. Na Mazowszu i Podlasiu obrzęd nazywany był kupałnocką, na Mazurach i Warmii palinocką. Na wschodniej słowiańszczyźnie zwany jest kupałą (błr. kupało ognisko, kupec tleć), inne. niemieckie Johannisfeuer ognie świętojańskie, norweskie St. Hansbål.”

Toteż Sobótki pali się nagminnie, choć nie tak już zbiorowo, do dzisiaj. W wielu regionach Polski „pod koniec tego wesela”, na Świętego Jana, gdzie indziej, np. w krakowskiem – w czasie „Zielonych Świątek (np. w okolicach Olkusza).

Na miejsce tych obrzędów wybiera się tradycyjnie „jasne wzgórza”, na których już od wieków kościół zaprzestał stawiania swoich świątyń z racji trudnego dostępu nieraz, a co najwyżej na ich stokach stawiano często kapliczki (por. np. w Olkuszu kapliczki obok Góry Pomorzańskiej) (dawna nazwa tejże Góry nie jest znana, bo nazwę przyjęła od wsi osadzonych tutaj przymusowo jeńców z Pomorza, być może nawet już w czasach Bolesława Krzywoustego). Zazwyczaj Góry takie nazywano pod wpływem chrześcijaństwa „Sobótkami”, tak jak i same obrzędy i palone na nich Ogniska kultowe.

Na temat Sobótek obszernie wypowiada się Zygmunt Gloger w swojej Encyklopedii Staropolskiej (źródło: Internet):

Sobótka. Najnowsze badania wyjaśniły nam w zupełności początek nazwy sobótki. Biskup poznański Laskarz w wieku XIV statutem swoim zakazuje tańców nocnych w wigilje przedświąteczne, t. j. w soboty i w wigilje uroczystości, przypadających w lecie, a zatem przed świętem Jana Chrzciciela, Piotra i Pawła. Z zabaw tego rodzaju najwspanialszą być musiała sobótka w okresie kategzochen świątecznym, t. j. na Zielone Świątki. Kaznodzieja krakowski Jan ze Słupca powiada, że tańczą podczas Świątek w lecie niewiasty, śpiewając pieśń pogańską. Stwierdza ten obyczaj, jako jeszcze pogański, statut synodu krakowskiego z r. 1408. Na sobótkę, którą zawsze obchodzono wieczorem w sobotę przed jednem ze świąt letnich, zbierali się jeszcze w wieku XVI wszyscy, zarówno kmiecie z wioski, jak drużyna i szlachta ze dworu, do ognia roznieconego na pagórku za wioską. Ta łączność obyczajowa i charakter obrzędu gromadzkiego przebija się jeszcze w pieśni Jana Kochanowskiego o sobótkach w Czarnymlesie:
Tam goście, tam i domowi
Sypali się ku ogniowi.
W pieśni sobótkowej mazowieckiej słyszymy: „Tam dziewczęta się schodziły”; w pieśni znowu ludu podkarpackiego:
Kto na sobótce nie będzie,
Główka go boleć wciąż będzie.
Ponieważ sobótka jest niewątpliwie starodawną uroczystością czci słońca, które jako źródło życiodajnego ciepła i światła od wszystkich dawnych ludów cześć odbierało, palenie więc stosów i igrzyska gromadne przy nich obchodzili Polacy w noc najkrótszą z całego roku, t. j. w przesilenie dnia z nocą. Oczywiście po zaprowadzeniu kalendarza chrześcijańskiego zwyczaj starożytny musiał się na początku lata do świąt i świętych chrześcijańskiej wiary przystosować. W jednych więc miejscach obchodzono go na Zielone Świątki, gdzieindziej w przeddzień św. Jana Chrzciciela. I tak przez wiele wieków to widzimy. W r. 1468 np. król Kazimierz Jagiellończyk, na żądanie opata benedyktyńskiego klasztoru świętokrzyskiego, zakazuje pogańskich uroczystości (sobótek), na Łysej górze w Zielone Świątki odprawianych. Tymczasem o kilka mil w Czarnymlesie sobótkę obchodzono około św. Jana, jak o tem wyraźnie zaświadcza Kochanowski, który utworowi swemu nadał tytuł „Pieśń świętojańska o sobótce” i zwyczaj ten uważa za odwieczny. „Sobótkę, jako czas niesie, zapalono w Czarnymlesie”. A dalej mówi znowu, nie widząc nic gorszącego w zwyczaju, który bynajmniej wiary chrześcijańskiej nie obrażał:
Tak to matki nam podały,
Same znowu z drugich miały,
Że na dzień świętego Jana
Zawżdy sobótka palana.
Marcin z Urzędowa w drugiej połowie XVI w. pisze w swoim zielniku: „U nas w wilją św. Jana niewiasty ognie paliły, tańcowały, śpiewały, djabłu cześć i modłę czyniąc (!); tego obyczaju pogańskiego do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać, ofiarowanie z bylicy czyniąc, wieszając po domach i opasując się nią, czynią sobótki, paląc ognie, krzesząc je deskami, aby była prawie świętość djabelska, śpiewając pieśni, tańcując”. Nazwa sobótki nie była powszechną w Polsce. Lud np. mazowiecki i podlaski, nad Narwią i Bugiem zamieszkały, obrzęd ten znał tylko pod mianem „Kupalnocki”. U Mazurów nadnarwiańskich w wigilję św. Jana, po zachodzie słońca, gospodynie i dziewczęta, zebrane na łące nad strumieniem, rozpaliwszy „kupalnockę”, patrzyły czy zebrały się wszystkie; gdyby której nie było, tę uważano za czarownicę. Następnie biesiadowały, tańczyły przed ogniem i z każdego gatunku przyniesionych pęków ziół rzucały po gałązce w ogień, wierząc, że dym z tych ziół zabezpieczy je od złego; resztę zabierały do domów, aby pozatykać w strzechy chat, obór i stodół. Około północy, mocniejszy roznieciwszy ogień, pozostałe napoje weń wlewały, a jedna z dziewcząt wieniec, uwity z bylicy i ziół innych, rzucała na wodę strumienia, przyczem wszystkie zawodziły prześliczną starodawną pieśń (ob. Wieniec, wianki):
Oj czego płaczesz, moja dziewczyno?
Ach, cóż ci za niedola? i t. d.
Sobótka na Rusi zowie się Kupałą, a liczne ślady tego obrzędu z Wołynia, Ukrainy, Litwy i Białejrusi opisali nasi zbieracze rzeczy ludowych: Marcinkowski, Stecki, Eust. Tyszkiewicz i wielu innych, jak u ludu polskiego uczynili to: Kolberg, Gregorowicz, Gloger i t. d. Seweryn Goszczyński osnuł cały poemat na tle sobótki karpackiej, a Wincenty Pol w „Pieśni o domu naszym” opiewa „wielkie wianków święto”. Piotr Chmielowski podał w Tyg. Ilustr. (r. 1875, t. XV) obszerną rozprawę p. n. „Sobótka – zestawienie dwuch wieków i dwuch indywidualności”. Każdy naród, który chce życie własne rozwijać, ma obowiązek w swoich zabawach, rozrywkach i widowiskach podnosić i odtwarzać obrazy obyczajowe ze swej przeszłości i zachowywać piękne zwyczaje ojczyste, do których należy u nas sobótka.” [pisownia oryginalna]



14.A). Zaślubiny Wielkiego Kowala i Wielkiej Bogini Ziemi :




29. „Zaślubiny Boga Dziennego Nieba-Wielkiego Kowala Swaroga
      z Wielką Boginią Mokoszą (wg mitologii słowiańskiej, w malarstwie
      „fantasy” Wiktora Korolkowa (źródło: Internet, Malarstwo, W. Korolkow)




29B. Tajemnicza Noc Kupały w malarstwie „fantasy” Wiktora Korolkowa




29C. Kwiat paproci w noc sobótkową w malarstwie „fantasy”
        Wiktora Korolkowa (źródło: obie ilustr. Internet, str. malarza)



Autor Jan Adamowski w internetowej stronie „Gadki z chatki”, dotyczącej przetrwałych w obrzędowych pieśniach ludowych elementów dawnej słowiańskiej religii cytuje np. takie teksty:

Koło Jana, koło Jana,
Nocel mała! Kopiel moja!
Tam dziewczęta się schodziły,
Nocel mała! Kopiel moja!
Sobie ogień nałożyły,
Nocel mała! Kopiel moja!
Tam ich północ ciemna naszła,
Nocel mała! Kopiel moja!
Po podpłociu popadały,
Nocel mała! Kopiel moja!
Chusteńkami się ponakrywały,
Nocel mała! Kopiel moja!

Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypiła mała dziecina.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała muszyna.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Poleciał Jan pod niebiosa,
uczepił wiadro toj do pasa.
Wiadro stukało ji brzeńkało,
Ludzie na niebo spoglądali,
Janowej wody wyglądali.
Ludzie na niebo spoglądali,
Janowej wody wyglądali.
 
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypiła młoda dziewczyna.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała ptaszyna.

Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Gdzie jidzie – koper zbiera,
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje.
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje,
swojej Kasieńce kolacje szykuje.
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje,
swojej Kasieńce kolacje szykuje.
Jego Kasieńce brzuszek boli,
ach, przyjdzie Jasio – podoktorzy.
Oj, przyszed Jasio – podoktorzyl.
Oj, niechaj boli on, przeboli,
Przydzie Jasieńko – podoktorzy.
 
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypił młody chłopczyna.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała dziecina.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz
.

Leć wianeczku daleko!
Hej, hej, o bej!
Leć za siódma rzekę!
Hej, hej, o hej!
Uwiłam cię z różyczek!
Miałam potny koszyczek!
Hej, bej, o bej!

Święty Janie! Święty Janie!
Sobótka się zajęła.
Kto sobótki nie pali,
tego Pan Bóg nie chwali!



29D. Taniec sobótkowy wg Oskara Kolberga źródło: J. Adamowski j.w.)



Święte Góry Swaroga:

Wyżej wspomniałem już jedną z tego typu Gór w pobliżu Olkusza, Górę Pomorzańską. O jej kultowym znaczeniu mało można powiedzieć ponad to, co już było powiedziane.

Z drugiej strony Pomorzan palono Sobótki np. na szczytach Pomorzańskich Skałek (w pobliżu też znajdują się kapliczki), poza tym na wszelkich innych wzgórzach okolic Olkusza, „nie zajętych przez sacrum innych dawnych Bogów” ( bo tam, zazwyczaj stały już kościoły, klasztory i kościółki, jak np. w Przegini czy Czarnej Górze [patrz dalej, inne artykuły]). Bardzo podobna w stylu i przeznaczeniu do Góry Pomorzańskiej, jest z drugiej strony Olkusza Góra Orzechówka, być może też ze zmienioną nazwą (może dawniej „Olela” [??], bo obok wieś o nazwie „Olelin” typu dzierżawczego, od imienia z „żeńską” końcówką [później „Olewin”]). Z racji występowania na szczycie naturalnych skałek w formie pierścienia, o takie związki z mitologią „podejrzewać” można także i znajdującą się w pobliżu Olkusza, Bogucina i Rabsztyna Górę Syborową, oraz inne, tutaj nie wymienione.




30. Góra Pomorzańska koło Olkusza 2014 r. (fot. Tadeusz Barczyk)




30B. Góra Orzechówka (za kominem kotłowni) ok. 2008 r. (fragm. panoramy)
         (źródło: Internet, str.: http://www.zurada.olkusz.pl/galeria-2/panoramy)




30C. Góra Syborowa koło Bogucina (na szczycie skałki w formie pierścienia)
         (źródło: Internet, str. http://forumjurajskie.pl/viewtopic.php?t=2353)



W latach 80-tych XX wieku podczas wycieczki w okolicach Bydlina, poszukując opisywanego w Wiadomościach Archeologicznych przez Leona Pietraszewskiego Kamiennego Kręgu kultowego, wraz z rodziną trafiliśmy przypadkiem na Lisią Górę koło Bydlina i Krzywopłot. Ku mojemu zdziwieniu, odkryłem tam na szczycie Potrójny Kultowy Krąg Kamienny, wszakże nie ten, którego szukałem, ale zupełnie inny. Składał on się z trzech Kręgów otaczających wierzchołek góry, zbudowanych częściowo z naturalnych skałek, częściowo z dostawionych większych kamieni. Ponieważ od dawna była to tzw „jasna góra”, nieporośnięta lasem, a na jej zboczach uprawiano pola i na szczycie palono zwyczajowo Sobótki, zaliczyłem ją do Gór, na których w pogańskich czasach czczony był Bóg Swarog, w kontekście swoich zaślubin z Boginią Ziemią-Mokoszą (jednak z racji istnienia [wg miejscowej tradycji] na stoku tej góry, zasypanej już dzisiaj jaskini, wspomnę o niej jeszcze i w innym, dalszym artykule). Podobne Kręgi istnieją ponadto w tej okolicy w tzw Górach Bydlińskich, ale tych nie udało mi się zwiedzić.




30D. Kręgi Kamienne na szczycie Lisiej Góry koło Bydlina 1988 r.
          (słabo widoczne od dołu ostatnie dwa kręgi szczytowe)
          (fot. Ryszard Maliszewski)



Jedną z bardziej znanych w Polsce „Górą-Sobótką” jest Góra Ślęża na Śląsku. O jej wybitnym znaczeniu dla kultów solarnych w starożytnych czasach przez Celtów i dawnych Słowian napisano już w opracowaniach mitoznawczych niemało, jednak ja „pójdę” za argumentami tych badaczy, który podkreślają, że w tym przypadku pierwotne przeznaczenie tej Góry jako miejsca czci Bogów Chtonicznych, dopiero „w najpóźniejszych” czasach pogańskich mogło być „przekwalifikowane na miejsce kultu solarnego, poprzez wyrycie na posągach solarnego znaku ukośnego krzyża”. Co więcej, niektórzy badacze (np. Wacław Korta), zaprzeczają w ogóle tym tezom, twierdząc, że owe rzekome „symbole solarne”, to tylko znaki graniczne powstałe po 1209 roku, w celu rozgraniczenia posiadłości klasztornych, od książęcych (takie były wtedy w powszechnym użyciu). Z tego powodu, nie omawiam znaczenia tej Góry tutaj, lecz dopiero w innym miejscu (patrz dalej – kult Welesa). W odniesieniu do „argumentu”, że Ślęża była niegdyś zwana także „Sobótką”, mogę przedstawić „kontrargument”, iż kręgi kościelne w średniowieczu miały tendencję do nazywania „Sobótkami” większości Gór pogańskiej proweniencji, bo tam dawniej odbywały się „przeklęte obrzędy pogańskie, czyli „sabaty czarownic i szatanów”).

Jednak, pomimo podobnej konotacji Góry Łysej-Świętego Krzyża w Górach Świętokrzyskich z Bogiem Podziemia Welesem, również i tam odbywały się obrzędy Stada jeszcze w czasach chrześcijańskich, na co skarżyli się zakonnicy (patrz wyżej – Gloger). Być może owa Góra również przeszła podobny proces „przekwalifikowania”, albo biorąc pod uwagę fakt, że była tam czczona także i Bogini Łada (hipostaza Wielkiej Bogini), odprawiano tam różne obrzędy.




Bibliografia: w artykule Mitologia: „Wstęp”




Uwaga: Wolno kopiować i cytować jedynie pod warunkiem podania
źródła i autora artykułów !