Mitologia:
Archetyp Mitologii Indoeuropejskiej
Część
II. Urządzanie Świata. Narodziny Kultury.
Autor:
Ryszard Maliszewski
Mit o urządzaniu
Świata i narodzinach Kultury
oraz o
rywalizacji boskich braci o władzę nad nim
i posiadanie
Wielkiej Bogini (bóstwa płodności) c.d.:
Mit o Młynie
Kosmicznym c.d.:
Gdy Kosmos został już stworzony, a Młyn
Kosmiczny odebrany Wielkiej Bogini i uruchomiony, Bogowie-Demiurgowie
zapragnęli je urządzić i upiększyć. Przede wszystkim, aby móc
„zasiedlić” Niebo swoim Potomstwem (Niebiańskimi Bogami II
generacji), Wielki Kowal zdobywa Wielką Boginię-Ziemię i czyni ją
swoją Małżonką. Jest to uroczystość w całym Kosmosie jedyna w
swoim rodzaju, najpierwsza i najpiękniejsza, najbardziej uroczysta,
bo wszystkie inne związki Wielkiej Bogini z innymi Bogami (a także
ich późniejszych hipostaz) będą się już odbywały „z mniejszą
pompą”, a nawet często „w ukryciu”.
Dlatego też, tak znaczna uroczystość nie mogła
po wszystkie czasy być zapomniana i staje się podstawą do
cyklicznie powtarzanego przez wiernych obrzędu „Zaślubin Swaroga
i Mokoszy”, wesela odbywającego się przez cały niemal miesiąc,
od, dzisiaj tak nazywanych „Zielonych Świątek”, aż do letniego
górowania Słońca, dzisiaj „Nocy Świętojańskiej”. Po
„siłowym” z przyczyn politycznych wprowadzeniu na ziemie
słowiańskie chrześcijaństwa, owa ludowa uroczystość „Stada”
(czyli „godów weselnych”) będzie już nieco „zakamuflowana”,
a ślubnych boskich małżonków będzie się nazywać „Iwan da
Marija”. To zupełnie ludowe określenie, przeniesione następnie
na imię pospolitego kwiatu (Bratka), symbolicznie oznacza
„kazirodczą miłość Brata i Siostry” (Incest), jako że Swarog
(Iwan) i Mokosza (Marsza Marija) byli w mitologicznym sensie
rodzeństwem.
Na temat rozpoczęcia przebiegu tych pogańskich
obrzędów podaje Wikipedia:
„Zielone Świątki – polska ludowa nazwa święta
majowego lub czerwcowego, według wielu badaczy pierwotnie związanego
z przedchrześcijańskimi obchodami święta wiosny (z siłą drzew,
zielonych gałęzi i wszelkiej płodności), przypuszczalnie
pierwotnie wywodząca się z wcześniejszego święta zwanego Stado
(jego pozostałością jest ludowy odpust zielonoświątkowy), a
obecnie potoczna nazwa święta kościelnego Zesłania
Ducha Świętego. W Niemczech pod nazwą Pfingsten.Zwyczaje
Ludowe obyczaje związane z Zielonymi Świątkami mają swe źródła w obrzędowości przedchrześcijańskiej. Wpisane są w rytm przyrody, oczekiwanie nadejścia lata. Ich archetypem są magiczne praktyki, które miały oczyścić ziemię z demonów wodnych, odpowiedzialnych wiosną za proces wegetacji. Działania te miały zapewnić obfite plony. W tym celu palono ognie, domy przyozdabiano zielonymi gałązkami, tatarakiem, kwiatami (przystrajanie domostw zielonymi gałęziami miało zapewnić urodzaj, a także ochronić przed urokami). Niektórzy wycinali młode brzózki i stawiali je w obejściu. W ludowej tradycji ziemi dobrzyńskiej - choć już w sposób cząstkowy - zachowały się zwyczaje związane z kultem drzew i zielonych gałęzi. Bydło okadzano dymem ze spalonych święconych ziół, przystrajano wieńcami i kwiatami, a po grzbietach i bokach toczono jajka. W okresie późniejszym zasiane pola obchodziły procesje, niesiono chorągwie i obrazy święte, śpiewano przy tym pieśni nabożne.W zależności od regionu nazywane były dawniej również Sobótkami (południowa Polska) lub Palinockami (Podlasie) - konsekwencja tego, gdy w okresie chrystianizacji próbowano przenieść obchody Nocy Kupalnej na okres majowych Zielonych Świątek (a dopiero później na termin pierwotnie bliższy temu pogańskiemu świętu, na specjalnie w tym celu ustanowioną wigilię św. Jana). Zielone Świątki szczególnie były popularne wśród pasterzy, którzy ucztowali i tańczyli przy ogniu. Zwyczaj ten do dzisiaj jest popularny wśród górali zagórzańskich i Podhalan, w sobótkową noc na wielu wzgórzach palą się widoczne z daleka ogniska, od których odpala się tzw. fakły (lub kozubki) - szczególny rodzaj pochodni, robionej z kory młodego świerka (w gwarze podhalańskiej smreka/smereka). Robi się z niej swego rodzaju sakwę na długim kiju, do której wkłada się żywicę. Z fakłami robi się pochody między poszczególnymi watrami (tj. ogniskami), a także obchodzi pola, szczególnie te zasiane, w celu odpędzenia złych duchów od zagonów i pól.
Tradycja Zielonych Świątek przetrwała również w Dolnej Saksonii (Pfingstbaumpflanzen) oraz na zachodniej Ukrainie.”
Obrzędy tego typu odprawiane były więc nie tylko
na ziemiach słowiańskich przez Słowian, ale były widocznie
tradycją ogólnie indoeuropejską, skoro odprawiały je też
tradycyjnie np. ludy italskie, germańskie i celtyckie (patrz też
dalej).
Obrzędy takie odprawiane były hucznie,
ogniście i wesoło. Zbierano się wtedy gromadnie (Stado) na
„jasnych” wzgórzach i Górach (pod gołym Niebem, a gdzieżby to
niby indziej, skoro ślub brał Bóg Nieba ?), odbywały się niemal
orgiastyczne tańce przy ogromnych Ogniskach (symbol Swaroga), ze
skakaniem przez płomienie (Ogień działa „oczyszczająco”),
zbiorowe uczty z obfitym jedzeniem i piciem napojów alkoholowych
(piwo, miód), być może także pierwsze, rytualne kąpiele w
pobliskich Rzekach (tzw Jan Kupała - „św. Jan wodę chrzci”),
„puszczanie na wodę wianków” (symbol dziewictwa i Kosmosu
zarazem ; widoczne wyraźnie konotacje wspomnianego święta z
„wodną” naturą Matki Ziemi Wilgotnej) i „szukanie Kwiatu
Paproci (symbolu bogactwa i pomyślności). Bardzo często i zupełnie
„rytualnie” dochodziło na tych imprezach do kazirodczych
stosunków braci z siostrami, do gwałtów oraz do symbolicznego
„porywania dziewcząt”, które stać się miały w ten sposób
„żonami” (co u Słowian bardziej stawało się obrzędem, niż
potrzebą, gdyż „porywano” zazwyczaj dziewczęta wcześniej
„zmówione”).
Toteż kościół zwalczał
te orgiastyczne obrzędy jak tylko potrafił, choć nigdy do końca
mu się to nie udało. Jeszcze w XV wieku dochodziło do klasycznych
tego typu obrzędów, na co skarżyli się duchowni, ale powoli
obrzędy te traciły swój iście pogański wydźwięk, kościołowi
udało się włączyć ślady tych obrzędów do swojej obrzędowości
(tzw „zesłanie Ducha świętego”, „święcenie ognia i wody”,
„chrzczenie wody” i kościelne „święcenie każdego ślubu”
itp.). Odtąd władze kościelne nie zwalczały już tak intensywnie
palenia Ognisk (z chrześcijańska zwanych „Sobótkami”) w
Zielone Świątki
i w tzw Noc świętojańską.
Na temat „Sobótek” tak pisze Wikipedia:
„Święto
i zwyczaj o podobnym charakterze istniały na terytorium imperium
rzymskiego
oraz historycznych Włoch
gdzie nazywane było sobatiną
(Parilia)
na cześć bogini Pales
i rocznicy założenia Rzymu,
w Panonii palilią.
W kręgu kultury celtyckiej święta Beltane ("powrót słońca")
i związanego z nim rytuału składania ofiar z Wierzbina,
również zapożyczonej we wschodniej Polsce z Rusi Nocy
Kupały,
w niektórych częściach Rosji na cześć Jaryła
(Ярило) oraz Żywii (por. Siwa).Zwyczaj znany wszystkim ludom Europy. W Polsce upamiętniony literacko w XVI wieku przez Jana Kochanowskiego. Kościół, nie mogąc wykorzenić z obyczajowości ludowej corocznych obchodów pogańskiej Sobótki, podjął próbę zasymilowania święta z obrzędowością chrześcijańską.
(…...) Obecnie zwyczaj kultywowany jest w miastach i wsiach jako obchody ludyczne.
Etymologia
niejasna. Palenie sobótek połączone było z obrzędami i tańcami.
Na Mazowszu i Podlasiu obrzęd nazywany był kupałnocką,
na Mazurach i Warmii palinocką.
Na wschodniej słowiańszczyźnie zwany jest kupałą
(błr. kupało ognisko,
kupec tleć),
inne. niemieckie Johannisfeuer
ognie świętojańskie, norweskie St. Hansbål.”
Toteż Sobótki pali się nagminnie, choć nie tak
już zbiorowo, do dzisiaj. W wielu regionach Polski „pod koniec
tego wesela”, na Świętego Jana, gdzie indziej, np. w krakowskiem
– w czasie „Zielonych Świątek (np. w okolicach Olkusza).
Na miejsce tych obrzędów wybiera się
tradycyjnie „jasne wzgórza”, na których już od wieków kościół
zaprzestał stawiania swoich świątyń z racji trudnego dostępu
nieraz, a co najwyżej na ich stokach stawiano często kapliczki
(por. np. w Olkuszu kapliczki obok Góry Pomorzańskiej) (dawna nazwa
tejże Góry nie jest znana, bo nazwę przyjęła od wsi osadzonych tutaj
przymusowo jeńców z Pomorza, być może nawet już w czasach
Bolesława Krzywoustego). Zazwyczaj Góry takie nazywano pod wpływem
chrześcijaństwa „Sobótkami”, tak jak i same obrzędy i palone
na nich Ogniska kultowe.
Na temat Sobótek obszernie
wypowiada się Zygmunt Gloger w swojej Encyklopedii Staropolskiej
(źródło: Internet):
„Sobótka. Najnowsze
badania wyjaśniły nam w zupełności początek nazwy sobótki.
Biskup poznański Laskarz w wieku XIV statutem swoim zakazuje tańców
nocnych w wigilje przedświąteczne, t. j. w soboty i w wigilje
uroczystości, przypadających w lecie, a zatem przed świętem Jana
Chrzciciela, Piotra i Pawła. Z zabaw tego rodzaju najwspanialszą
być musiała sobótka w okresie kategzochen
świątecznym, t. j. na Zielone Świątki.
Kaznodzieja krakowski Jan ze Słupca powiada, że tańczą podczas
Świątek w lecie niewiasty, śpiewając pieśń pogańską.
Stwierdza ten obyczaj, jako jeszcze pogański, statut synodu
krakowskiego z r. 1408. Na sobótkę, którą zawsze obchodzono
wieczorem w sobotę przed jednem ze świąt letnich, zbierali się
jeszcze w wieku XVI wszyscy, zarówno kmiecie z wioski, jak drużyna
i szlachta ze dworu, do ognia roznieconego na pagórku za wioską. Ta
łączność obyczajowa i charakter obrzędu gromadzkiego przebija
się jeszcze w pieśni Jana Kochanowskiego o sobótkach w
Czarnymlesie:
Tam goście, tam i domowi
Sypali się ku ogniowi.
W pieśni sobótkowej mazowieckiej słyszymy: „Tam dziewczęta się schodziły”; w pieśni znowu ludu podkarpackiego:
Kto na sobótce nie będzie,
Główka go boleć wciąż będzie.
Ponieważ sobótka jest niewątpliwie starodawną uroczystością czci słońca, które jako źródło życiodajnego ciepła i światła od wszystkich dawnych ludów cześć odbierało, palenie więc stosów i igrzyska gromadne przy nich obchodzili Polacy w noc najkrótszą z całego roku, t. j. w przesilenie dnia z nocą. Oczywiście po zaprowadzeniu kalendarza chrześcijańskiego zwyczaj starożytny musiał się na początku lata do świąt i świętych chrześcijańskiej wiary przystosować. W jednych więc miejscach obchodzono go na Zielone Świątki, gdzieindziej w przeddzień św. Jana Chrzciciela. I tak przez wiele wieków to widzimy. W r. 1468 np. król Kazimierz Jagiellończyk, na żądanie opata benedyktyńskiego klasztoru świętokrzyskiego, zakazuje pogańskich uroczystości (sobótek), na Łysej górze w Zielone Świątki odprawianych. Tymczasem o kilka mil w Czarnymlesie sobótkę obchodzono około św. Jana, jak o tem wyraźnie zaświadcza Kochanowski, który utworowi swemu nadał tytuł „Pieśń świętojańska o sobótce” i zwyczaj ten uważa za odwieczny. „Sobótkę, jako czas niesie, zapalono w Czarnymlesie”. A dalej mówi znowu, nie widząc nic gorszącego w zwyczaju, który bynajmniej wiary chrześcijańskiej nie obrażał:
Tak to matki nam podały,
Same znowu z drugich miały,
Że na dzień świętego Jana
Zawżdy sobótka palana.
Marcin z Urzędowa w drugiej połowie XVI w. pisze w swoim zielniku: „U nas w wilją św. Jana niewiasty ognie paliły, tańcowały, śpiewały, djabłu cześć i modłę czyniąc (!); tego obyczaju pogańskiego do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać, ofiarowanie z bylicy czyniąc, wieszając po domach i opasując się nią, czynią sobótki, paląc ognie, krzesząc je deskami, aby była prawie świętość djabelska, śpiewając pieśni, tańcując”. Nazwa sobótki nie była powszechną w Polsce. Lud np. mazowiecki i podlaski, nad Narwią i Bugiem zamieszkały, obrzęd ten znał tylko pod mianem „Kupalnocki”. U Mazurów nadnarwiańskich w wigilję św. Jana, po zachodzie słońca, gospodynie i dziewczęta, zebrane na łące nad strumieniem, rozpaliwszy „kupalnockę”, patrzyły czy zebrały się wszystkie; gdyby której nie było, tę uważano za czarownicę. Następnie biesiadowały, tańczyły przed ogniem i z każdego gatunku przyniesionych pęków ziół rzucały po gałązce w ogień, wierząc, że dym z tych ziół zabezpieczy je od złego; resztę zabierały do domów, aby pozatykać w strzechy chat, obór i stodół. Około północy, mocniejszy roznieciwszy ogień, pozostałe napoje weń wlewały, a jedna z dziewcząt wieniec, uwity z bylicy i ziół innych, rzucała na wodę strumienia, przyczem wszystkie zawodziły prześliczną starodawną pieśń (ob. Wieniec, wianki):
Oj czego płaczesz, moja dziewczyno?
Ach, cóż ci za niedola? i t. d.
Sobótka na Rusi zowie się Kupałą, a liczne ślady tego obrzędu z Wołynia, Ukrainy, Litwy i Białejrusi opisali nasi zbieracze rzeczy ludowych: Marcinkowski, Stecki, Eust. Tyszkiewicz i wielu innych, jak u ludu polskiego uczynili to: Kolberg, Gregorowicz, Gloger i t. d. Seweryn Goszczyński osnuł cały poemat na tle sobótki karpackiej, a Wincenty Pol w „Pieśni o domu naszym” opiewa „wielkie wianków święto”. Piotr Chmielowski podał w Tyg. Ilustr. (r. 1875, t. XV) obszerną rozprawę p. n. „Sobótka – zestawienie dwuch wieków i dwuch indywidualności”. Każdy naród, który chce życie własne rozwijać, ma obowiązek w swoich zabawach, rozrywkach i widowiskach podnosić i odtwarzać obrazy obyczajowe ze swej przeszłości i zachowywać piękne zwyczaje ojczyste, do których należy u nas sobótka.” [pisownia oryginalna]
Tam goście, tam i domowi
Sypali się ku ogniowi.
W pieśni sobótkowej mazowieckiej słyszymy: „Tam dziewczęta się schodziły”; w pieśni znowu ludu podkarpackiego:
Kto na sobótce nie będzie,
Główka go boleć wciąż będzie.
Ponieważ sobótka jest niewątpliwie starodawną uroczystością czci słońca, które jako źródło życiodajnego ciepła i światła od wszystkich dawnych ludów cześć odbierało, palenie więc stosów i igrzyska gromadne przy nich obchodzili Polacy w noc najkrótszą z całego roku, t. j. w przesilenie dnia z nocą. Oczywiście po zaprowadzeniu kalendarza chrześcijańskiego zwyczaj starożytny musiał się na początku lata do świąt i świętych chrześcijańskiej wiary przystosować. W jednych więc miejscach obchodzono go na Zielone Świątki, gdzieindziej w przeddzień św. Jana Chrzciciela. I tak przez wiele wieków to widzimy. W r. 1468 np. król Kazimierz Jagiellończyk, na żądanie opata benedyktyńskiego klasztoru świętokrzyskiego, zakazuje pogańskich uroczystości (sobótek), na Łysej górze w Zielone Świątki odprawianych. Tymczasem o kilka mil w Czarnymlesie sobótkę obchodzono około św. Jana, jak o tem wyraźnie zaświadcza Kochanowski, który utworowi swemu nadał tytuł „Pieśń świętojańska o sobótce” i zwyczaj ten uważa za odwieczny. „Sobótkę, jako czas niesie, zapalono w Czarnymlesie”. A dalej mówi znowu, nie widząc nic gorszącego w zwyczaju, który bynajmniej wiary chrześcijańskiej nie obrażał:
Tak to matki nam podały,
Same znowu z drugich miały,
Że na dzień świętego Jana
Zawżdy sobótka palana.
Marcin z Urzędowa w drugiej połowie XVI w. pisze w swoim zielniku: „U nas w wilją św. Jana niewiasty ognie paliły, tańcowały, śpiewały, djabłu cześć i modłę czyniąc (!); tego obyczaju pogańskiego do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać, ofiarowanie z bylicy czyniąc, wieszając po domach i opasując się nią, czynią sobótki, paląc ognie, krzesząc je deskami, aby była prawie świętość djabelska, śpiewając pieśni, tańcując”. Nazwa sobótki nie była powszechną w Polsce. Lud np. mazowiecki i podlaski, nad Narwią i Bugiem zamieszkały, obrzęd ten znał tylko pod mianem „Kupalnocki”. U Mazurów nadnarwiańskich w wigilję św. Jana, po zachodzie słońca, gospodynie i dziewczęta, zebrane na łące nad strumieniem, rozpaliwszy „kupalnockę”, patrzyły czy zebrały się wszystkie; gdyby której nie było, tę uważano za czarownicę. Następnie biesiadowały, tańczyły przed ogniem i z każdego gatunku przyniesionych pęków ziół rzucały po gałązce w ogień, wierząc, że dym z tych ziół zabezpieczy je od złego; resztę zabierały do domów, aby pozatykać w strzechy chat, obór i stodół. Około północy, mocniejszy roznieciwszy ogień, pozostałe napoje weń wlewały, a jedna z dziewcząt wieniec, uwity z bylicy i ziół innych, rzucała na wodę strumienia, przyczem wszystkie zawodziły prześliczną starodawną pieśń (ob. Wieniec, wianki):
Oj czego płaczesz, moja dziewczyno?
Ach, cóż ci za niedola? i t. d.
Sobótka na Rusi zowie się Kupałą, a liczne ślady tego obrzędu z Wołynia, Ukrainy, Litwy i Białejrusi opisali nasi zbieracze rzeczy ludowych: Marcinkowski, Stecki, Eust. Tyszkiewicz i wielu innych, jak u ludu polskiego uczynili to: Kolberg, Gregorowicz, Gloger i t. d. Seweryn Goszczyński osnuł cały poemat na tle sobótki karpackiej, a Wincenty Pol w „Pieśni o domu naszym” opiewa „wielkie wianków święto”. Piotr Chmielowski podał w Tyg. Ilustr. (r. 1875, t. XV) obszerną rozprawę p. n. „Sobótka – zestawienie dwuch wieków i dwuch indywidualności”. Każdy naród, który chce życie własne rozwijać, ma obowiązek w swoich zabawach, rozrywkach i widowiskach podnosić i odtwarzać obrazy obyczajowe ze swej przeszłości i zachowywać piękne zwyczaje ojczyste, do których należy u nas sobótka.” [pisownia oryginalna]
14.A). Zaślubiny
Wielkiego Kowala i Wielkiej Bogini Ziemi :
29. „Zaślubiny Boga Dziennego
Nieba-Wielkiego Kowala Swaroga
z Wielką Boginią Mokoszą (wg mitologii
słowiańskiej, w malarstwie
„fantasy” Wiktora Korolkowa
(źródło: Internet, Malarstwo, W. Korolkow)
29B. Tajemnicza Noc Kupały w
malarstwie „fantasy” Wiktora Korolkowa
29C. Kwiat paproci w
noc sobótkową w malarstwie „fantasy”
Wiktora
Korolkowa (źródło: obie
ilustr. Internet, str. malarza)
Autor Jan Adamowski w
internetowej stronie „Gadki z chatki”, dotyczącej przetrwałych
w obrzędowych pieśniach ludowych elementów dawnej słowiańskiej
religii cytuje np. takie teksty:
Koło Jana, koło Jana,
Nocel mała! Kopiel moja!
Tam dziewczęta się schodziły,
Nocel mała! Kopiel moja!
Sobie ogień nałożyły,
Nocel mała! Kopiel moja!
Tam ich północ ciemna naszła,
Nocel mała! Kopiel moja!
Po podpłociu popadały,
Nocel mała! Kopiel moja!
Chusteńkami się ponakrywały,
Nocel mała! Kopiel moja!
Nocel mała! Kopiel moja!
Tam dziewczęta się schodziły,
Nocel mała! Kopiel moja!
Sobie ogień nałożyły,
Nocel mała! Kopiel moja!
Tam ich północ ciemna naszła,
Nocel mała! Kopiel moja!
Po podpłociu popadały,
Nocel mała! Kopiel moja!
Chusteńkami się ponakrywały,
Nocel mała! Kopiel moja!
ty
studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypiła mała dziecina.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała muszyna.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Poleciał Jan pod niebiosa,
uczepił wiadro toj do pasa.
Wiadro stukało ji brzeńkało,
Ludzie na niebo spoglądali,
Janowej wody wyglądali.
Ludzie na niebo spoglądali,
Janowej wody wyglądali.
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypiła mała dziecina.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała muszyna.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Poleciał Jan pod niebiosa,
uczepił wiadro toj do pasa.
Wiadro stukało ji brzeńkało,
Ludzie na niebo spoglądali,
Janowej wody wyglądali.
Ludzie na niebo spoglądali,
Janowej wody wyglądali.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypiła młoda dziewczyna.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała ptaszyna.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Gdzie jidzie – koper zbiera,
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje.
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje,
swojej Kasieńce kolacje szykuje.
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje,
swojej Kasieńce kolacje szykuje.
Jego Kasieńce brzuszek boli,
ach, przyjdzie Jasio – podoktorzy.
Oj, przyszed Jasio – podoktorzyl.
Oj, niechaj boli on, przeboli,
Przydzie Jasieńko – podoktorzy.
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypiła młoda dziewczyna.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała ptaszyna.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Gdzie jidzie – koper zbiera,
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje.
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje,
swojej Kasieńce kolacje szykuje.
Gdzie noc nocuje – zupę gotuje,
swojej Kasieńce kolacje szykuje.
Jego Kasieńce brzuszek boli,
ach, przyjdzie Jasio – podoktorzy.
Oj, przyszed Jasio – podoktorzyl.
Oj, niechaj boli on, przeboli,
Przydzie Jasieńko – podoktorzy.
Oj, ty
Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypił młody chłopczyna.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała dziecina.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
ty studnie kopiesz, wody nie masz,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Przybyło wody odrobina,
to jo wypił młody chłopczyna.
Przybyło wody okruszyna,
to jo wypiła mała dziecina.
Oj, ty Janie sobótkowy,
ty studnie kopiesz, wody nie masz.
Leć wianeczku daleko!
Hej, hej, o bej!
Leć za siódma rzekę!
Hej, hej, o hej!
Uwiłam cię z różyczek!
Miałam potny koszyczek!
Hej, bej, o bej!
Hej, hej, o bej!
Leć za siódma rzekę!
Hej, hej, o hej!
Uwiłam cię z różyczek!
Miałam potny koszyczek!
Hej, bej, o bej!
Święty
Janie! Święty Janie!
Sobótka się zajęła.
Kto sobótki nie pali,
tego Pan Bóg nie chwali!
Sobótka się zajęła.
Kto sobótki nie pali,
tego Pan Bóg nie chwali!
29D. Taniec
sobótkowy wg Oskara Kolberga źródło:
J. Adamowski j.w.)
Święte Góry
Swaroga:
Wyżej wspomniałem już jedną
z tego typu Gór w pobliżu Olkusza, Górę Pomorzańską. O
jej kultowym znaczeniu mało można powiedzieć ponad to, co już
było powiedziane.
Z drugiej strony Pomorzan palono
Sobótki np. na szczytach Pomorzańskich Skałek (w pobliżu
też znajdują się kapliczki), poza tym na wszelkich innych
wzgórzach okolic Olkusza, „nie zajętych przez sacrum innych
dawnych Bogów” ( bo tam, zazwyczaj stały już kościoły,
klasztory i kościółki, jak np. w Przegini czy Czarnej
Górze [patrz dalej, inne artykuły]). Bardzo podobna w
stylu i przeznaczeniu do Góry Pomorzańskiej, jest z drugiej strony
Olkusza Góra Orzechówka, być może też ze zmienioną nazwą (może
dawniej „Olela” [??], bo obok wieś o nazwie „Olelin” typu
dzierżawczego, od imienia z „żeńską” końcówką [później
„Olewin”]). Z racji występowania na szczycie naturalnych skałek
w formie pierścienia, o takie związki z mitologią „podejrzewać”
można także i znajdującą się w pobliżu Olkusza, Bogucina i
Rabsztyna Górę Syborową, oraz inne, tutaj nie wymienione.
30. Góra Pomorzańska koło
Olkusza 2014 r. (fot. Tadeusz
Barczyk)
30B. Góra Orzechówka (za
kominem kotłowni) ok. 2008 r. (fragm. panoramy)
30C. Góra Syborowa koło
Bogucina (na szczycie skałki w formie pierścienia)
(źródło:
Internet, str. http://forumjurajskie.pl/viewtopic.php?t=2353)
W latach 80-tych XX
wieku podczas wycieczki w okolicach Bydlina, poszukując opisywanego
w Wiadomościach Archeologicznych przez Leona Pietraszewskiego
Kamiennego Kręgu kultowego, wraz z rodziną trafiliśmy przypadkiem
na Lisią Górę koło Bydlina i Krzywopłot. Ku mojemu
zdziwieniu, odkryłem tam na szczycie Potrójny Kultowy Krąg
Kamienny, wszakże nie ten, którego szukałem, ale zupełnie inny.
Składał on się z trzech Kręgów otaczających wierzchołek góry,
zbudowanych częściowo z naturalnych skałek, częściowo z
dostawionych większych kamieni. Ponieważ od dawna była to tzw
„jasna góra”, nieporośnięta lasem, a na jej zboczach uprawiano
pola i na szczycie palono zwyczajowo Sobótki, zaliczyłem ją do
Gór, na których w pogańskich czasach czczony był Bóg Swarog, w
kontekście swoich zaślubin z Boginią Ziemią-Mokoszą (jednak z
racji istnienia [wg miejscowej tradycji] na stoku tej góry, zasypanej
już dzisiaj jaskini, wspomnę o niej jeszcze i w innym, dalszym
artykule). Podobne Kręgi istnieją ponadto w tej okolicy w tzw
Górach Bydlińskich, ale tych nie udało mi się zwiedzić.
30D. Kręgi
Kamienne na szczycie Lisiej Góry koło Bydlina 1988 r.
(słabo
widoczne od dołu ostatnie dwa kręgi szczytowe)
(fot. Ryszard Maliszewski)
Jedną z bardziej znanych w
Polsce „Górą-Sobótką” jest Góra Ślęża
na
Śląsku. O jej wybitnym znaczeniu dla kultów solarnych w
starożytnych czasach przez Celtów i dawnych Słowian napisano już
w opracowaniach mitoznawczych niemało, jednak ja „pójdę” za
argumentami tych badaczy, który podkreślają, że w tym przypadku
pierwotne przeznaczenie tej Góry jako miejsca czci Bogów
Chtonicznych, dopiero „w najpóźniejszych” czasach pogańskich
mogło być „przekwalifikowane na miejsce kultu solarnego, poprzez
wyrycie na posągach solarnego znaku ukośnego krzyża”. Co więcej,
niektórzy badacze (np. Wacław Korta), zaprzeczają w ogóle tym
tezom, twierdząc, że owe rzekome „symbole solarne”, to tylko
znaki graniczne powstałe po 1209 roku, w celu rozgraniczenia
posiadłości klasztornych, od książęcych (takie były wtedy w
powszechnym użyciu). Z tego powodu, nie omawiam znaczenia tej Góry
tutaj, lecz dopiero w innym miejscu (patrz dalej – kult Welesa). W
odniesieniu do „argumentu”, że Ślęża była niegdyś zwana
także „Sobótką”, mogę przedstawić „kontrargument”, iż
kręgi kościelne w średniowieczu miały tendencję do nazywania
„Sobótkami” większości Gór pogańskiej proweniencji, bo tam
dawniej odbywały się „przeklęte obrzędy pogańskie, czyli
„sabaty czarownic i szatanów”).
Jednak, pomimo
podobnej konotacji Góry Łysej-Świętego
Krzyża
w
Górach Świętokrzyskich z Bogiem Podziemia Welesem, również i tam
odbywały się obrzędy Stada jeszcze w czasach chrześcijańskich,
na co skarżyli się zakonnicy (patrz wyżej – Gloger). Być może
owa Góra również przeszła podobny proces „przekwalifikowania”,
albo biorąc pod uwagę fakt, że była tam czczona także i Bogini
Łada (hipostaza Wielkiej Bogini), odprawiano tam różne obrzędy.
Bibliografia: w
artykule Mitologia: „Wstęp”
Uwaga: Wolno kopiować
i cytować jedynie pod warunkiem podania
źródła
i autora artykułów !