czwartek, 23 lutego 2017

Dawniej, a dziś - Stare miasto - ul. Floriańska 
                              i Bóżnicza


488. Ul. Floriańska do Rynku, fot. przedwojenna (wid. Wieża ciśnień) 
        (źródło: z arch. Adama Gorczycy, Internet, Facebook, Ziemia Olkuska)
488B. Ten sam widok, lata 50/60-te XX w. (źródło: publ. Emilia Kotnis-Górka, Ziemia Olkuska)
488C. Podobne ujęcie 2016 r. (brak Wieży ciśnień) (fot. Ryszard Maliszewski)


























489. Po lewej zabytkowy budynek Straży Pożarnej, lata 50-te XX w.
        (fragment widoku z Dzwonnicy) (źródło: Internet, zbiór Piotra Nogiecia, OSF I)
489B. Ten sam plac, naroże budynku Straży, 2016 r. (ta i nast. fot. Ryszard Maliszewski)
489C. Zaułek od Floriańskiej na zach. 2016 r.
489D. Budynek Straży od tyłu (str. zach.) 2016 r.
489E.  Budynek Straży od str. pd. 2009 r.
489F. Muzeum na podwórzu Straży (macewy ze starego cment. żydowskiego) 2016 r.
489G. Muzeum, inne eksponaty 2016 r. 






























490. i 490B. Ul. Bóżnicza (Straż i zrekonstruowane budynki obok) 2009 r. 
490C. Te same budynki 2016 r. (wid. na wsch.)















491. Stary, zabytkowy budynek przy Bóżniczej lata 20-te XX w. (źródło: zbiór
        Piotra Nogiecia, Internet, OSF I)
491B. Ul. Żydowska w rek. Piotra Nogiecia
491C. Ten sam budynek 2016 r. (ta i nast. fot. Ryszard Maliszewski)



























491D. Przedwojenna Kamienica na końcu tej uliczki (za nią był dawniej Klasztor
      Augustianów) 2016 r.
491E. Łącznik ul. Bóżniczej do ul. Augustiańskiej (nowe domy, wid. na pd.) 2016 r.


sobota, 18 lutego 2017

Uwaga: Panie Tomaszu Musiałek, publikując na Facebooku "Ziemia Olkuska" moje zdjęcie z Rabsztyna, z roku 1961 (chłopiec na skałce, widok na zachód), wypadałoby może podać źródło tej fotografii: fot. Ryszard Maliszewski, publikacja w "Przeglądzie Olkuskim", "Poznaj z nami dawny Olkusz", Emilia Kotnis-Górka). Piszę "u siebie", bo nie mam konta na Facebooku. Pozdrawiam !

 

czwartek, 16 lutego 2017

Najdawniejsi osadnicy Małopolski –

Paleolit dolny - 1. Kultura klaktońska i aszelska


Autor: Ryszard Maliszewski



Wstęp:


Popularne źródło internetowe, „Wikipedia” o obszarach zasiedlonych przez człowieka na Ziemi, a zwanych przez naukowców „ekumeną” podaje bardzo zwięzłą tego pojęcia definicję: „Ekumena (ze starogreckiego „οἰκουμένη oikoumene” – świat zaludniony) – obszary na kuli ziemskiej stale zamieszkane i wykorzystywane gospodarczo przez człowieka.”
Mały Słownik Antropologiczny (patrz Bibliografia) przytacza na ten temat artykuł omawiający rzecz historycznie. Wg wszelkich źródeł, ziemie polskie w paleolicie dolnym i środkowym stanowiły okresowo ekumenę, w zależności od zasięgu lodowców poszczególnych stadiałów zlodowaceń (w interglacjałach i interstadiałach na terenach wolnych od zlodowacenia).

Na ziemiach Polski pojawia się człowiek typu pitekantropa być może po raz pierwszy już w okresie interglacjału Gunz-Mindel (między zlodowaceniami pierwszym-podlaskim, a drugim południowopolskim, co sugerują sąsiedzkie stanowiska archeologiczne z Vertesschollos na Węgrzech, oraz ze Stranskiej Skały na Morawach i Prezletic w Czechach. Ludność tego typu żyła na sawannie w klimacie ciepłym, polując głównie na antylopy, i znając już ogień, który podtrzymywano w ogniskach otaczanych specjalnymi murkami. Z terenu Polski tak starożytne narzędzia krzemienne (starsze niż 500 tys. lat p.n.e. [być może nawet sprzed 800 tys. lat] z naleziono w Trzebnicy i Rusku na Śląsku. [*]

Jednak później, z początkiem zlodowacenia południowopolskiego (krakowskiego, Mindel) na kilkadziesiąt tysięcy lat cały obszar Polski zmienił się w pustynię lodową, stanowiąc anekumenę, a większość wcześniejszych śladów człowieka została zniszczona przez wspomniane zlodowacenie. ([1] str. 294-5)
Sprzyjające warunki do zasiedlenia tu człowieka zaistniały ponownie w dobie kultur klaktońskiej i aszelskiej, w interglacjale Mindel-Riss i pierwszym stadiale Riss (zlodowacenie środkowopolskie). Wszystkie te kultury wiążemy z „późnym” pitekantropem i typem przedneandertalskim człowieka. Dotyczy to zarówno pojedynczych polskich znalezisk, jak i inwentarzy odłupkowych z Raciborza-Studziennej (datowanych może nawet na 220 tys. lat pne), Krakowa Krowodrzy, Wawelu, Sowińca i Grzegórzek (220-140 tys. lat), a także „przemysłu” piekarskiego z Piekar II i Piekar Ia. ([1] j.w.)

Dawniejsi antropolodzy hołdowali często (a niektórzy nawet i dzisiaj jeszcze hołdują) swoistej manierze nadawania odrębnych nazw gatunkowych (a nawet rodzajowych) nowo odkrytym przez siebie znaleziskom starożytnych form człowieka kopalnego. Obecnie coraz częściej i na szczęście dla nauki, zarzuca się już tę błędną i nieco śmieszną manierę, zaliczając powszechnie wszystkie kopalne formy człowieka rozwinięte z form australopitekoidalnych do jednego rodzaju Homo (Człowiek), a nawet jednego gatunku sapiens (rozumny), uznając bardziej starożytne formy „typu pitekantropa” czy „neandertalczyka” jedynie za kopalne podgatunki (i dawne rasy) ludzkie. [14]



Elementy klaktońsko-aszelskie) [1]


I. Informacje o kulturze:

Ogólne informacje o archeologicznej kulturze lub też raczej zespołach klaktońskich występujących na ziemiach Południowej Polski [z Wikipedii]:
Kultura klaktońska - jedna z najstarszych kultur dolnego paleolitu, występująca na terenach północnej części zachodniej Europy. Jej cechą charakterystyczną jest prymitywna technika klaktońska, polegająca na pozyskiwaniu zdatnego do dalszej obróbki półsurowca odłupkowego (słupkowego). Z tych odłupków wykonywano ostrza, rylce i inne narzędzia. Najstarsze narzędzia krzemienne z tej kultury odkryto niedaleko miejscowości Clacton-on-Sea. Rozwijała się około 550 - 475 tysięcy lat temu zwłaszcza w basenie Tamizy. W starszych inwentarzach narzędziowych tej kultury występują licznie nacinaki nawiązujące do olduwajskich, lecz zanikają one w miarę jej rozwoju. Występowały również liczne odłupkowe narzędzia wnękowe, ze szczególnym rodzajem spiczastego ostrza formowanego przez dwie wnęki przy wierzchołku, a w późniejszym okresie liczne masywne zgrzebła. W młodszych inwentarzach narzędziowych zanikają elementy olduwajskie, a pojawiają się aszelskie bez pięściaków i techniki lewaluaskiej.” Zespoły typu klaktońsko-aszelskiego panują w kulturze ludzkiej przez następne setki tysięcy lat, aż do ok. 140 tys. lat p.n.e., w połowie zlodowacenia środkowopolskiego (Riss)


Formy osadnicze

W okresie trwania kultury aszelskiej nadal poświadczona jest specjalizacja stanowisk ludzkich podobnie jak to miało miejsce w kompleksie kultur o tradycji otoczakowej z tym zastrzeżeniem, iż na stanowiskach aszelskich częściej poświadczone jest występowanie ognia do produkcji pożywienia – o czym świadczą odnajdywane przepalone kości. Stanowisko Terra Amata datowane na okres 380 tys lat temu stanowi przykład pierwszego zorganizowanego obozowiska dolnopaleolitycznego na terenie Europy. W zasadzie jest to kompleks obozowisk, które służyły łowcom kultury aszelskiej jako miejsca kilkudniowych, acz częstych pobytów. Łowcy kultury aszelskiej budowali głównie lekkie konstrukcje szałasowe wznoszone z żerdzi i gałęzi, których końce wbijano wokół owalnego placu. Cała ta konstrukcja wzmocniona była otaczającymi ją kamieniami. Ogień rozniecany był w zagłębieniach, bądź w obstawach kamiennych. Są to pierwsze ślady „oswojenia” ognia przez praczłowieka na terenie Europy. Na terenie Apulii i Kalabrii występują aszelskie stanowiska jaskiniowe.




I.A. Ludzie paleolitu kultur klaktońsko-aszelskich (źródło: Internet, Zdenek Burian, malarstwo)

 


















 I.B. i I.C. Wygląd człowieka heidelberskiego (źródło: Internet, Wikipedia)















I.D. i I.E. Konstrukcja obiektów mieszkalnych wym. ludności (źródło: [5] ) (takie szałasy    nakrywano skórami zwierząt, często stawiane były w jaskiniach i schroniskach skalnych)


Gospodarka

 Twórcy kultury aszelskiej posługiwali się modelem gospodarki przyswajalnej, która miała charakter zbieracki uzupełniany przez szczątki padłych zwierząt. Jak już wspomniano, we wczesnym stadium rozwoju aszelenu człowiek jeszcze nie polował. Przemawiają za tym ślady pozostawione na kościach zwierzyny odnajdywanej na stanowiskach aszelskich. Kości te posiadają w dużej mierze ślady gryzienia przez drapieżniki. Wraz z rozwojem aszelenu diametralnie spada ilość śladów pozostawionych przez drapieżników, wzrasta za to ilość śladów pozostawionych przez narzędzia używane przez człowieka. Świadczyć to może o preferencyjnym dostępie człowieka do tusz padłej zwierzyny. Uzyskanie preferencyjnego dostępu do padłej zwierzyny wymagało zorganizowanych działań podjętych przez większe grupy ludzkie, które by pozwalały na odpędzenie większych drapieżników przy pomocy np. ognia. Pojawienie się w Afryce około 300 tys. lat temu pierwszej udokumentowanej broni łowieckiej służącej do miotania i zaopatrzonej w groty kamienne znacznie zwiększało efektywność działań myśliwskich podejmowanych przez praczłowieka. Na stanowisku JK w Olduvai odkryto system kanałów i basenów, które służyły do produkcji solanki, z której po odparowaniu otrzymywana była sól.”

Za klasyczny przykład krzemiennych wyrobów kultury klaktońskiej na ziemiach polskich uważano do niedawna artefakty z Raciborza na Dolnym Śląsku (stanowisko Racibórz-Studzienna), gdzie znaleziono zgrzebło i odłupki krzemienne tego typu. Jednak znakomity polski archeolog kultur kamiennych Janusz Krzysztof Kozłowski w swoich opracowaniach zalicza ten zespół do tradycji aszelskiej [1], co stanowi dla laika małą różnicę, gdyż obie te tradycje kulturowe reprezentowane były w Europie przez przez typ człowieka „przedneandertalskiego”, pośredniego pomiędzy Homo sapiens erectus, a Homo sapiens neanderthalensis. Ludność tego typu penetrowała tereny Europy na północ od Karpat, w tym tereny południowo-zachodniej Polski, w czasie schyłku interglacjału holsztyńskiego Mindel-Riss i później, we wczesnych interstadiałach.


Muzea Pradziejów Śląska, Małopolski i inne:


II. Inwentarze i znaleziska luźne:



















 1. i 1B. Zespoły klaktońsko-aszelskie Racibórz-Studzienna (Śląsk) (źródło: [3])



1C. Racibórz-Studzienna Pradolina Odry (Śląsk) (źródło: [4])




1D. Rac.-Studz. (Śląsk) i Kraków-Krowodrza Pradolina Wisły (Małopolska) (źródło: [1])






2. Trzebnica i Rusko (Śląsk) (źródło: [5] [6] [13])

 


3. Zespoły aszelskie (Francja) (źródło: [8] )





















  4. Klasyczne odłupki klaktońskie (Zach. Europa) (źródło: [9])
4B. Klasyczne odłupki klaktońskie Dolina Przemszy (Małopolska) (źródło: [2] [10])


















 5. Luźne znalezisko pięściaka aszelskiego Owsiszcze koło Raciborza (Śląsk) (źródło: [11]) 
5B. Sposób używania pięściaka (źródło: [12])






6. Zasięg ekumeny paleolitu Europy (źródło: [7], naniesiono dodatkowo Racibórz i Kraków)


III. Datowanie:
Wnioskując z datowania zespołu z Raciborza-Studziennej można określić wiek znalezisk typu klaktońsko-aszelskiego w Polsce na ok. 220-160 tysięcy lat pne. Podobne datowanie mają zespoły z Pietraszyna na Śląsku.




7. Miejsce w tabeli stratygraficznej (źródło: przypis [1], str. 21)



Przypisy:

[*]. Źródło internetowe: http://www.naukowy.pl/humanistyczne/narzedzia-pradziejowego-czlowieka-znaleziono-pod-cieszynem/ podaje na ten temat: „Naukowcy znaleźli 45 wyrobów - od dużych i ciężkich, przez średnie, po tzw. mikrolityczne - nie większe niż 3-centymetrowe. Najmniejsze znaleziska były najpewniej oprawiane w drewno, kość lub róg, stanowiąc złożone narzędzia do bardziej skomplikowanych prac. Foltyn i Waga podkreślają, że pewność co do sposobów wykorzystania znalezionych wyrobów dadzą dopiero badania traseologiczne, którymi bada się ślady pracy na narzędziach krzemiennych.”

Według dr. Wagi, Homo erectus przekroczył Bramę Morawską w poszukiwaniu żywności i narzędzi. „Przez Bramę Morawską prowadzi do tej pory szlak wędrówki zwierząt, prawdopodobnie wówczas było tak samo. Za zwierzętami zawsze przychodzili ludzie. Brama Morawska dla tego obszaru była oknem na świat. Prawdopodobnie erectus przychodził więc za zwierzętami, ale również po surowce, z których produkował narzędzia - ta ziemia jest dość zasobna w surowce krzemionkowe" - uważa. Zdaniem dr Foltyna praczłowiekiem mogła kierować po prostu ludzka ciekawość.”

„Aby Homo erectus mógł się przesunąć na północ, musiał znać ogień. Wykorzystywał też skóry zwierząt jako ubrania i wznosił proste obiekty mieszkalne - najczęściej podobne do szałasów konstrukcje drewniane obkładane skórą. Erectus był też wynalazcą włóczni, którą można było zabić zwierzę na odległość, zdobywając świeże mięso. Jego ewolucyjni poprzednicy byli padlinożercami.”


[1]. Kozłowski J. K., Kozłowski St. K., Epoka kamienia na ziemiach polskich, PWN, Wa-wa 1977

[2]. PMA Kraków. Przypadkowe znaleziska luźne. Artefakty znalezione w Dolinie Przemszy: 1).1962-65 r., powierzchniowo, w osadach polodowcowych, 2). 1966 r., w południowym korycie dawnej Pradoliny Przemszy, powierzchniowo, w piaskach warstwowanych ułożonych ostatecznie podczas zlodowacenia środkowopolskiego (jako sandry) i w holocenie, lecz pochodzących z zasypania zlodowacenia południowopolskiego (Mindel) na złożu wtórnym. Na terenie Polski tak stare znaleziska znajdowane są przeważnie na złożu wtórnym. [11] Dwa większe odłupki mają bardzo klasyczne dla obróbki klaktońskiej cechy, m/in. bardzo wyraźny, szeroki kąt odłupania. Wykonane z krzemienia prawdopodobnie narzutowego, paleozoicznego. Pierwszy typu makrolitycznego, nożowatego zgrzebła, nieoprawianego (trzymanego w dłoni), drugi typu makrolitycznego skrobacza-drapacza, nieoprawianego, nie wiadomo jednak, czy w takim charakterze używane. 3). Kojarzy się z analogicznym okazem 1)., ale nie ma pewności czy jest faktycznie związany z omawianą kulturą, bo może być mylnie rozpoznany. Artefakt znaleziony w latach 2000-2003, w lokalizacji jak poprzednie.

Znaleziska świadczą o chwilowym lub nawet dłuższym pobycie ludności przedneandertalskiej rasy „steinheim” i „heidelberg” (pośredniej pomiędzy pitekantropem, a neandertalczykiem) we wspomnianych okolicach w czasie zlodowacenia środkowopolskiego Riss (prawdopodobnie w pierwszym interstadiale), prowadzącej wówczas gospodarkę zbieracko-łowiecką w środowisku leśnym. [Istnieje możliwość mylnego rozpoznania.] [10.]


  1. Lasotundra (współcześnie w Jakucji) (źródło: Internet, str.:

[3]. Krzysztof Sobczyk, Internet, str.: http://rcin.org.pl/dlibra/doccontent?id=24333

[4]. Andrzej Wiśniewski, Marta Połtowicz-Bobak, Internet, str.: http://rcin.org.pl/dlibra/doccontent?id=24333

[5]. Internet, Slide Player, st. http://slideplayer.pl/slide/429930/




[9]. Jelinek J., Atlas prahistorii człowieka, PWR i L Wa-wa 1977

[10]. Dzieje Olkusza i Regionu Olkuskiego, pod red. K. Kiryka i R. Kołodziejczyka,
         Warszawa- Kraków 1978. (skrót: DORO)


„Wszystkie pięściaki aszelskie ze Śląska są znaleziskami izolowanymi, przeważnie powierzchniowymi, położonymi na osadach wodno lodowcowych zlodowacenia Odry (300-250 tys. lat temu). W związku z tym ich chronologia nie może być starsza niż późny okres zlodowacenia Odry lub interglacjał lubelski, czyli około 250-200 tys. lat temu. Należą one do młodszej fazy kultury aszelskiej, której osadnictwo w okresie zlodowacenia Odry i interglacjału lubelskiego obejmowało głównie zachód Europy. Znacznie rzadziej występują w Niemczech i Czechach. Pięściaki ze Śląska wyznaczają obecnie północno - wschodnią granicę zasięgu kultury aszelskiej w tym okresie, której ludność żyła głównie w środowisku chłodnego stepu.”


[13]. Zachęcam do obejrzenia: https://www.youtube.com/watch?v=YT3xXTXO6Uw

[14]. Od bardzo już dawna badacze dostrzegają, że „gatunek jako taki, właściwie nie istnieje”.
Fizycznie, istnieją w przyrodzie zbiory podobnych sobie osobników, mających wspólne
pochodzenie i krzyżujących się zazwyczaj ze sobą. Jeśli więc ktoś wyróżnia i rozumie danego,
dawniej istniejącego osobnika biologicznego, jako „odrębny gatunek”, to jest naiwny i
błądzi. Podobnie naiwni są ci laicy tematu (na forach internetowych ujawniają się oni niemal
masowo), którzy „oczekują od naukowców dostarczenia” konkretnych znalezisk archeolo-
gicznych, jako (w ich mniemaniu) tzw „brakujących ogniw” w ewolucji człowieka, bo
takowych „ogniw” nigdy i nigdzie nie było. Poszczególne znaleziska można co najwyżej
zaliczać do takiej czy innej grupy form ludzkich, które to grupy (a nie osobniki) można
uważać za etapy ewolucji i „zbiorowe, brakujące ogniwa”. Ma to odniesienie nawet w
genealogii poszczególnych rodzin ludzkich, bo każdy, pojedynczy człowiek pochodzi od
niewyobrażalnej liczby przodków, a i potomków ma „również wspólnie z innymi” osobami.



Uwaga: Wolno kopiować i cytować jedynie pod warunkiem podania
źródła i autora !!

czwartek, 9 lutego 2017

Mitologia: Święta Zmarłych c.d. - 4. Dzień „Wilczego Pasterza”


              Już wkrótce, tradycyjnie 14 lutego, „zakochani” całego świata obchodzić będą tzw „Święto patrona zakochanych - św. Walentego”, o którym (święcie) tak wspomina nasza popularna internetowa „Wikipedia”: „Pomimo katolickiego patrona tego święta, czasem wiązane jest ono ze zbieżnym terminowo zwyczajem pochodzącym z Cesarstwa Rzymskiego, polegającym głównie na poszukiwaniu wybranki serca, np. przez losowanie jej imienia ze specjalnej urny. Współczesny dzień zakochanych nie ma jednak bezpośredniego związku z jednym konkretnym świętem starożytnego Rzymu, choć jest kojarzony z takimi postaciami z mitologii jak Kupidyn, Eros, Pan czy Juno Februata.” Dzisiaj, w związku z utrwaleniem się tej tradycji, najmniej ważne jest, czy ów „święty” był świętym legendarnym (jak wielu innych katolickich), czy faktycznie ongiś żyjącym. Liczy się tradycja, a tę można łączyć z mitologią.

Starożytne ludy pogańskie, zarówno greckie, jak i latyńskie (rzymskie) oraz słowiańskie, czciły swoich Zmarłych Przodków nie tylko w „klasyczne” cztery Święta Zmarłych rocznie, ale nawet częściej. Dla okazania czci Przodkom każda niemal pora roku dostarczała wiele dodatkowych „okazji”. Wielu bowiem poszczególnych pogańskich bożków od pradziejów miało konotacje i z dziedziną płodności, i ze Światem Pozagrobowym.

Wg wspominanego już parokrotnie przeze mnie, znakomitego źródła internetowego „Imperium Romanum” Jakuba Jasińskiego http://www.imperiumromanum.edu.pl/religia/swieta-rzymskie/ - na miesiąc luty przypadały w starożytnym Rzymie również ważne obchody (do cytatów dopisane moje przypisy w nawiasach kwadratowych):


2 lutego
  • Paganalia – święto ku czci Ceres (bogini wegetacji i urodzaju) i Tellus (bogini płodności), tzw. święto siewu. Tego dnia składano ofiary w postaci tradycyjnych placków ofiarnych, wypieków domowych oraz ciężarnej maciory dla Ceres i Mater Tellus, prosząc w ten sposób o ochronę zasiewów przed ptakami, mrówkami, zimnem, złą pogodą, chwastami i pasożytami. [Odpowiedniczką tej Bogini u Słowian była Mokosz, „Mat' Syraja Zjemlia”. - przyp. mój]
9 lutego
  • święto Apolla
  • [Odpowiednikiem tego rzymskiego Boga był w pogańskiej religii starosłowiańskiej jeden z tzw „Bliźniaków Wężowych” - „Strzelec” (Bóg nagłej śmierci), zwany w krajach bałkańskich „Zmaj Ogneni Wuk”, czyli Żmij Ognisty Wilk. Jego bliźniaczką i partnerką zarazem była dalej wymieniona Artemida-Diana, słowiańska Dziewanna.]
12 lutego
  • święto Diany (również 13 sierpnia)



    1. Apollo i Artemida-Diana zabijają dzieci Niobe (źródło: Waza grec. Internet, str.: http://denstoredanske.dk/Sprog,_religion_og_filosofi/Religion_og_mystik/Guder_i_antik_litteratur/Apollon



13-21 lutego
  • Parentalia – w tych dniach Rzymianie odwiedzali groby swoich przodków na cmentarzach znajdujących się za miastem. Zanosili im podarki (sacrificia): kwiaty – najczęściej fiołki, sól, pszenicę, chleb maczany w winie, mleko i wino, karmiąc ich w ten sposób, aby nie szkodzili żyjącym. Obchodzący święto udawali się poza miasto i jego świętą granicę pomerium do grobów swoich przodków. Obchody kończyły się 21 lutego tzw. Feraliami.
15 lutego
  • Luperkalia – Luperkalia było to święto ku czci bożka Fauna lub pierwotnie staroitalskiego boga pasterzy Luperkusa, który chronił ich stada przed wilkami. Święto ustanowić miał mitologiczny Ewander. Dużą rolę podczas Luperkaliów odgrywał kult wspomnianego Fauna – rzymskiego bóstwa, pół człowieka, pół kozła. Ze świętem związana była rzymska legenda o Faustulusie, pasterzu, który miał znaleźć bliźniaków (Romulusa i Remusa) w wilczym legowisku i zabrać do swojego domu, gdzie mieli zostać wychowani przez jego żonę, Akkę Laurentię.
    Święto obchodzono w jaskini Lupercal na Palatynie, gdzie według wierzeń legendarni założyciele Rzymu, bliźniacy Romulus i Remus, byli karmieni przez wilczycę. Następnie składano ofiary z dwóch kozłów i psa, a kapłani nazywani Luperkami, ubrani tylko w skórę świeżo zabitego kozła, obiegali wzgórze Palatynu i uderzali przechodniów rzemieniami (februa) ze skór zwierząt ofiarnych. Szczególnie chętnie uderzeniom poddawały się bezdzietne kobiety, co miało gwarantować płodność, a innym napotkanym – oczyszczenie od zmazy i skazy minionego roku. Praktyki luperków wprowadzać miały do organizmu ludzkiego nowy pierwiastek wzmacniający siły życiowe i twórcze.
    Luperkalia stanowią prawdopodobnie pierwowzór dzisiejszych Walentynek. [Bardzo bliskim latyńskiemu Faunusowi (greckiemu Panowi) Bogiem był nasz słowiański „Leszij”, posiadający atrybuty mocno zbliżone do atrybutów wyżej wymienionego bałkańskiego „Żmija Ognistego Wilka”, choć obaj stanowili faktycznie odrębne postacie mityczne.]


      2. Luperkalia (źródło: Internet, str.: https://epistoligr.blogspot.com/2012/02/blog-post_9750.html#axzz4WP8HGK4A


          3. Pan (Faunus, Leszij) malarstwo fantasy (źródło: Internet, str.: https://historymaniacmegan.com/2014/09/30/


17 lutego
  • Quirinalia [Rzymski Kwirynus, odpowiednik Marsa-Aresa i „naszego” Jarowita.]
20 lutego
  • święto bogini Tacita [„Bogini Ciszy”, analogia „Matki Larów” Angerony (?).]
21 lutego
  • Feralia – święto ku czci duchów zmarłych przodków, które było głównymi obchodami kończącymi świąteczny tydzień (13-20 lutego) Parentalii o charakterze prywatnym. Podczas obchodów święta na grobach składano skromne dary w postaci wianków, kwiatów, odrobiny jadła i wina. Zawsze trzeba było pamiętać o uczczeniu tego święta. Według legendy, podczas jednej z wojen zapomniano odprawić Feralia. Z tego powodu miasto nawiedziła zaraza, a dusze zmarłych wyległy na ulice. Dopiero kiedy złożono ofiary, dusze zmarłych wróciły do grobów, a zaraza ustała.
22 lutego
  • Caristia – święto, które było ceremonią kończącą Parentalia ku czci zmarłych przodków. W tym czasie rodziny spotykały się na wspólnej uczcie. Domownicy ofiarowywali pożywienie oraz kadzidła larom, duszom zmarłych strzegących domu. Dzień tego święta był dniem pojednania, a wszelkie spory miały zostać odłożone na bok. Poeta Owidiusz zauważał ironicznie, że można to było osiągnąć jedynie poprzez wykluczenie tych członków rodziny, którzy sprawiali najwięcej kłopotów. Święto znane jest także jako Cara Cognatio.
23 lutego
  • Terminalia – święto ku czci boga Terminusa, boga granic między prywatnymi posiadłościami, ale przede wszystkim granic państwowych. Jego statua znajdowała się na granicy posiadłości prywatnych i miała najczęściej formę kamienia. Właściciele sąsiadujących posesji przyozdabiali posąg wieńcami i składali ofiarę w postaci odrobiny kukurydzy, plastrów miodu, wina. Ponadto zabijano owcę lub świnię na cześć bóstwa. Ceremonia kończyła się odśpiewaniem pieśni pochwalnej.
    Publiczna ceremonia z kolei polegała na przeprowadzeniu podobnych rytuałów na szóstym kamieniu milowym, znajdującym się wzdłuż drogi do Laurentum (pomiędzy Ostią a Lavinium). Ceremonia odbywała się w tym miejscu prawdopodobnie dlatego, że pierwotnie tutaj przebiegała granica państwa rzymskiego.
24 lutego
  • Regifugium [Pamiątka królestwa]



Dzień Dis Patera – Welesa

27 lutego
  • Equirria (również 14 marca) [Ponowne wyścigi konne na cześć Marsa (patrz wyżej)
    Starożytni Grecy czcili ten dzień także jako dzień Psychopomposa (Przewodnika Dusz) Hermesa (odpowiednika rzymskiego Dis Patera i słowiańskiego Welesa-Kozła).]












4. Hermes Kriophoros („Niosący Baranka”, czyli „Psychopompos” -
    „Przewodnik Dusz”) (rzeźby: grec. i  rzym. ; wg takiego archetypu kopiowano
     postać chrześcijańskiego „Jezusa-Dobrego Pasterza”)
     (źródło: Internet, str.: http://obrazsztuki.blogspot.com/2015_11_01_archive.html



5. Kiczowato-cukierkowa figura św. Walentego (Irlandia) (źródło: Internet)



6. Walentynki (współczesna komercja) (źródło: Internet)

czwartek, 2 lutego 2017

Dawne rodziny 12. „Jedzie pociąg z daleka...” Część II.
 
                               (pochodzenie rodzin, losy w Olkuszu, koligacje)

Autor: Ryszard Maliszewski


                 W grudniowym artykule omawiałem historię kolejarskiej kariery Józefa Maliszewskiego syna Aleksandra w XIX i XX wieku. Losy jego młodszego brata, Jana Piotra Maliszewskiego, potoczyły się nieco inaczej, bo w związku z pracą na kolei, nigdy już nawet nie powrócił na teren Olkusza.
Podobnie jak Józef Maliszewski syn Aleksandra, w ramach służby pracował Jan Piotr jako strażnik kolejowy najpierw w Granicy (obecnie Maczki, część Sosnowca), potem przez lat około 8 przebywał w Rosji, choć nie wiem dokładnie gdzie (zapewne w różnych miejscach, może nawet w ciągłych rozjazdach). 
 Z Rosji powrócił dopiero w roku 1890 i osiadł ponownie w Granicy (Maczkach), nadal pracując w charakterze strażnika kolejowego. O tej miejscowości, ważnym wówczas węźle kolejowym na granicy trzech mocarstw zaborczych, wiele już w niniejszej pracy informacji przytaczałem ; tutaj uzupełniam ten materiał trzema innymi fotografiami (dawną i współczesną byłego mostu granicznego na Przemszy oraz dworca kolejowego) Jest to tenże sam most, co na zamieszczanej wcześniej fotografii nr 1 w Rozdziale 8. zatytułowanym „Panny sznurem za mundurem”.

Praca na kolei w tamtych czasach wymaga dodatkowego objaśnienia. Choć bowiem pracownicy kolejowi byli pracownikami najemnymi, a wielu z nich wykonywało pracę fizyczną, nie różniąc się w zasadzie od robotników w przemyśle, to jednak wśród funkcjonariuszy kolejowych wyszczególnić można tak wiele różniących się od siebie stanowisk pracy, że można tu mówić, o zupełnie osobnych zawodach. Tak więc, zupełnie innych i wysokich kwalifikacji wymagało stanowisko zawiadowcy stacji kolejowej, będącego w zasadzie urzędnikiem kolei, - innych zaś praca dróżnika. Nie wymagała specjalnego przygotowania posada strażnika kolejowego, konduktora czy pomocnika maszynisty, lecz tak odpowiedzialne stanowisko jak maszynista parowozu, wymagało wysokich kwalifikacji technicznych i długoletniej praktyki, co dotyczyło w różnym stopniu także i mechaników parowozowni.



1. Scenka z podróży koleją XIX w. (źródło: Rysunek, Franciszek Kostrzewski.



Jan Piotr Maliszewski syn Aleksandra syna Macieja (*1860)


Piąty syn Aleksandra Maliszewskiego syna Macieja, urodzony w Olkuszu z matki Joanny z Maderskich. 
W dzieciństwie i wczesnej młodości zamieszkiwał w Olkuszu przy rodzicach, w rodzinnym domu nr 50 przy ul. Sławkowskiej. Po śmierci ojca, mając już 21 lat przyjął Jan Piotr posadę na kolei. Fakt ten miał zatem miejsce jeszcze przed wybudowaniem linii kolejowej przez Olkusz: Dąbrowa Górnicza – Kielce, a więc przed rokiem 1885 (rok oddania linii). Wówczas to, pomiędzy 1882, a 1890 rokiem przebywał Jan Piotr Maliszewski i pracował w Rosji (o czym zachowała się w rodzinie tradycja), ale czy zamierzał tam osiedlić się na stałe, - nie wiadomo. Jak już wyżej wspomniałem, w roku 1890 powrócił do Granicy.

W Granicy, mając już 30 lat, ożenił się Jan Piotr Maliszewski z miejscową panną, Feliksą z Jałowieckich, która w roku 1893 urodziła mu tutaj syna Józefa. W latach następnych nie notowano w Granicy narodzin żadnych innych dzieci Jana i Feliksy z Jałowieckich, ani też w Olkuszu, do którego zresztą Jan już nigdy nie powrócił. Gdzie zatem zniknął z Granicy ?




2. Most graniczny w Granicy (źródło: Internet, str.:


 

2B. 90 lat później - most graniczny w Granicy (Maczkach) (źródło: Wikipedia)



2C. Stacja w Granicy (Maczki, dzis. Sosnowiec) (źródło: Internet, str.: https://rajzypoglajzach.wordpress.com/2013/07/15/stacja-granica/


Informacje dostarczone przez wnuczkę Jana, Irenę Maliszewską z Wrocławia, pozwoliły niejasności te wyjaśnić. Irena podawała bowiem, że wyjazd jej dziadka Jana z Granicy spowodowany był bardzo wczesną śmiercią matki dziecka, Feliksy z Jałowieckich, co zbiegło się z przeniesieniem służbowym Jana do Warszawy. [*] Tamże Jan Piotr Maliszewski ożenił się po raz drugi i tam pozostał do końca życia. Tak więc los sprawił, że Jan stał się protoplastą nowej, warszawskiej gałęzi rodziny, która prawdopodobnie jeszcze tam istnieje.



2D. Nowe Bródno (dzisiaj dzielnica Warszawy) przed II wojną) (źródło: Internet, str.:


W Warszawie nadal pracował Jan Piotr Maliszewski jako kolejarz. Z drugą żoną (imię i nazwisko na razie autorowi nieznane) miał Jan tamże dwoje jeszcze dzieci : Stanisława i Ludwikę, z których Stanisław Maliszewski zerwał z tradycją i nie został kolejarzem, tylko aż do emerytury pracował w Warszawie jako zecer w drukarni.

Czy Jan Piotr Maliszewski syn Aleksandra żył jeszcze w Warszawie, gdy jego pierwszy syn Józef powrócił z Wołynia (patrz dalej), - Irena Maliszewska nie wiedziała, ani też kiedy dokładnie zmarł, lecz wiedziała na pewno, że zmarł w Warszawie i jest pochowany na cmentarzu na Bródnie. Autor wydedukował, że z pewnością Jan Piotr Maliszewski nie żył już po 1930 roku, gdy Józef syn Jana powrócił ze wschodu, bo gdyby żył, to Józef przyjechałby do ojca do Warszawy, a nie do Olkusza. Poza tym, fakt przybycia Józefa do Olkusza i objęcie tamże dziedzictwa (spadku) po ojcu, świadczy o śmierci Jana Piotra.

Chociaż bowiem Jan Piotr Maliszewski praktycznie już nigdy do Olkusza nie powrócił, miał tu odziedziczony po ojcu Aleksandrze spadek (grunt przy ul. Wapiennej, „pod Parczami”).
Te grunty przejęli później jego synowie : Józef i Stanisław. Ów grunt, zwany inaczej „pod Wapiennikami”, sięgał na północ aż do linii obecnych domów Parcz, od zachodu (późniejsza zachodnia granica działki Wandy z Maliszewskich Forysiowej, córki Józefa Maliszewskiego syna Jana Piotra) graniczył z dawną posiadłością Świątków (po Mariannie z Maliszewskich Świątkowej), a od wschodu obejmował jeszcze działkę sąsiednią do działki Wandy Forysiowej, sprzedaną później przez Stanisława syna Jana Piotra Łydkom. Pierwotnie więc grunt ten, razem z gruntem Świątków i dalej jeszcze na wschód położoną działką Ludwika Maliszewskiego (pradziadka autora), która potem przypadła Feliksowi Maliszewskiemu i jego córce Marii z Maliszewskich Stanisławskiej, stanowił dziedzictwo Aleksandra Maliszewskiego (pra pradziadka autora), po Macieju Maliszewskim (moim pra pra pradziadku). O innej własności Jana Piotra Maliszewskiego w Olkuszu autorowi nic nie wiadomo. Jan Piotr Maliszewski był założycielem gałęzi warszawskiej rodziny, do której zaliczyć należy również jego syna Józefa, choć ten spędził większość swego życia na Wołyniu, w Olkuszu i we Wrocławiu.


Feliksa z Jałowieckich Maliszewska (*1865)


Z Jałowieckich z Granicy (obecnie Maczki koło Szczakowy), parafia Zagórze, córka Karola Jałowieckiego, urodzona w Granicy z matki Jadwigi z Wróblewskich. Od roku 1890 żona Jana Piotra Maliszewskiego syna Aleksandra i matka jego pierwszego syna, Józefa, urodzonego w Granicy. Czy Feliksa miała z Janem jeszcze inne dzieci – wątpliwe, bo jej wnuczka Irena Maliszewska córka Józefa z Wrocławia twierdziła, że babcia Feliksa zmarła niedługo po urodzeniu jej ojca. Po śmierci żony Jan Piotr Maliszewski przeniósł się do Warszawy, gdzie wkrótce ożenił się po raz drugi.



    3. Zagórze (pocz. XX w., dz. część Sosnowca) (źródło: Internet, str.: http://www.staremiejsca.pl/zdjecie/25/kosciol-sw-joachima/

           Nazwisko rodowe Feliksy, Jałowiecki, spotyka się często na cmentarzu w Czeladzi, oraz w Ciężkowicach, co może być śladem pochodzenia stąd tej rodziny, zapewne drobnoszlacheckiej ongiś kondycji, która tamże w dobrach Księstwa Siewierskiego lub posiadłościach kościelnych (co na jedno wychodzi, bo księstwo należało do biskupa krakowskiego), mogła reprezentować lenników czy osadników – dzierżawców. W herbarzach są wymieniani Jałowieccy herbu Łodzia (ale też i Jałowiccy innych herbów). W końcu XX wieku żyło w Polsce 1.247 osób tego nazwiska, w czym najwięcej właśnie w katowickiem (468). Prawdopodobnie rodzina ta również była wtedy w Granicy „kolejarska”.

Najwięcej metryk do nazwiska Jałowiecki notuje Genetyka właśnie w Zagłębiu, szczególnie w Będzinie i Sosnowcu, ale to dopiero w XIX wieku, co ukazuje tylko migrację tej rodziny do większych ośrodków przemysłowych w tymże wieku. W XVIII natomiast wieku występują Jałowieccy w świętokrzyskiem, np. w Brzezinach w 1772 (akt nr 35) narodziny Wincentego Jałowieckiego i tamże w roku 1773 (akt nr 35) Wojciecha Jałowieckiego. Równocześnie stwierdza się w Końskiem metryki do nazwiska Jałowicki, ale czy ma to jakiś związek z Jałowieckimi, nie wiadomo.[1] Inny chyba Wojciech żeni się w Brzezinach w roku 1768 (akt nr 10) z Różą Gach. Możliwe więc, że stamtąd „nasza” rodzina Jałowieckich się wywodzi.[1]

Również nazwisko panieńskie matki Feliksy, Wróblewska, świadczy zapewne o drobnoszlacheckim pochodzeniu tejże rodziny, ale rodzin tego nazwiska w herbarzach wymienia się aż osiem : Gierałt, Jastrzębiec, Korwin, Krzywda, Lis, Lubicz, Roch II i Ślepowron, a w analogicznym czasie było w Polsce ponad 36.000 osób tego nazwiska. Autor znał np. w młodości Teresę Wróblewską ze Strzemieszyc. W ogóle nazwisko to jest bardzo często spotykane w Zagłębiu: w Strzemieszycach np.,a także w Czeladzi, Grodźcu i Zagórzu.

Sporo Wróblewskich rodzi się w XVII i XVIII wiekach w Szczekocinach (dzisiaj to niby śląskie jest, ale to ziemia kielecka faktycznie). Podobnie w odniesieniu do ślubów: Szczekociny, Czeladź, Częstochowa. W Sosnowcu Niwce zanotowano w roku 1853 (akt nr 22) ślub Franciszka Jałowieckiego z Jadwigą Wróblewską, ale czy ma to jakiś związek z rodzicami Feliksy z Jałowieckich Maliszewskiej, - nie wiem (może ojciec miał podwójne imię: np. Karol Franciszek ?).[1] Już w 1725 roku (akt nr 4) umiera w Szczekocinach Jan Wróblewski, zaś w 1751 (akt nr 1) Grzegorz Wróblewski. Rodzina ta była tamże więc „zadomowiona” już od XVII wieku zapewne. [1]


    4. Szczekociny (ziem. kielecka) Pałac Dembińskich lata 1939 r. (źródło: Internet, str.: http://szczekociny.fotopolska.eu/807875,foto.html


Józef Maliszewski syn Jana Piotra syna Aleksandra (*1893)


Pierwsze dziecko Jana Piotra Maliszewskiego syna Aleksandra, urodzony w Granicy, dawniej parafia Zagórze (obecnie Maczki koło Szczakowy i Strzemieszyc, dzielnica Sosnowca). O jego dzieciństwie i młodości wiadomo niewiele, a posiadane informacje są niezbyt pewne. Z początku wychowywał się zapewne przy rodzicach w Granicy, gdzie jego ojciec był strażnikiem kolejowym. Po szybkiej śmierci matki (według informacji jego córki Ireny Maliszewskiej z Wrocławia), Józef wychowywany był już we wczesnym dzieciństwie przez macochę i żył obok przyrodniego rodzeństwa w Warszawie, gdzie jego ojciec nadal pracował na kolei.

Zgodnie z tradycją, od młodości pracował Józef Maliszewski na kolei, nastawiając się jednak na „zrobienie większej niż ojciec kariery”. Irena Maliszewska w 1993 roku podawała autorowi informację, że jej ojciec Józef Maliszewski, przed wybuchem I wojny światowej lub zaraz na jej początku w 1914 roku wyjechał wraz z taborem kolejowym w głąb Rosji. Miałby wówczas 21 lat. Tutaj w mieście Ufa „pod” Uralem, w 1918 roku ożenił się Józef z Polką, Stanisławą z Markowskich, panną pochodzącą także z rodziny „kolejarskiej”. Potwierdza tę informację notatka w aktach USC Zagórza, przy akcie urodzenia Józefa. Wkrótce jednak po ślubie, jeszcze przed urodzeniem się pierwszej córki, Józef i Stanisława z Markowskich powracają do Polski, w związku z wieściami o jej wyzwoleniu. Powracają na pewno do Warszawy, bo tylko tutaj miał Józef bliższą rodzinę (jego ojciec Jan Piotr jeszcze żył).



    5. Krajobraz Uralu (współczesny) (źródło: Internet, str.: http://traveloppa.com/kierunki-podrozy/35/rosja

Może w związku z faktem, że Jan Piotr Maliszewski miał jednak tutaj swą drugą już rodzinę, a może w związku ze służbą kolejową, Józef Maliszewski nie zamieszkiwał długo w Warszawie, lecz przyjął posadę na stacji w Recicach koło Warszawy, gdzie przyszła na świat jego pierwsza córka Jadwiga Maliszewska. Następnie został skierowany służbowo do pracy na Wołyń. Tutaj, w roku 1924, mieszkał w Sarnach koło Kowla, gdzie przyszła na świat jego druga córka Irena (moja późniejsza informatorka na temat tej gałęzi rodziny).



    6. Kowel ul. Kolejowa 1918 r. (źródło: fot. ze zbioru Tadeusza Marcinkowskiego,


6B. Kowel, dworzec kolejowy lata 30-te XX w. (źródło: fot. wł. Jadwigi Chojnackiej,


Następnie Józef Maliszewski syn Jana Piotra zamieszkiwał czasowo w samym Kowlu, ale już w 1925 roku osiadł na kolejowej posadzie w Rafałówce koło Kowla, gdzie (wg informacji Ireny Maliszewskiej z Wrocławia) miał dużą działkę i dom. Tam też urodziły się pozostałe córki Józefa.

Rafałówka, było to małe, kresowe miasteczko na szlaku kolejowym. Tutaj zamierzał Józef osiąść na stałe, tym bardziej, że będąc już zawiadowcą stacji, miał najlepsze w całej swojej karierze kolejarskiej zarobki. Niestety, nie przewidywał, że los pokrzyżuje jego plany. Po urodzeniu się najmłodszej wówczas córki, Teresy Danuty, matka dziewcząt, Stanisława z Markowskich Maliszewska zmarła. Najprawdopodobniej fakt ten miał miejsce około lub po 1933 roku (córka Teresy, Małgorzata Bieńczak z Ryków w lubelskim podawała autorowi w 2010 r. informację, że Stanisława z Markowskich zmarła w 1934 roku). Jako powód powrotu Józefa do Polski podawała Irena Maliszewska z Wrocławia fakt, że w czasie recesji na kolei ojciec został „przeniesiony na emeryturę”, lecz nie podała, kiedy fakt ten miał miejsce. Sugestię tę mogłoby ewentualnie potwierdzać znane w historii Polski z przełomu lat 20-tych/30-te zjawisko długotrwałego kryzysu ekonomicznego w kraju. Wydaje się jednak, że najważniejszym powodem wyjazdu Józefa była śmierć żony. Cóż bowiem miał począć ze sobą samotny mężczyzna z pięciorgiem małoletnich dzieci ??? - „Ręce opadają” …

Powrót Józefa Maliszewskiego syna Jana Piotra do Polski jeszcze przed wojną uchronił jego rodzinę przed rzezią ludności polskiej, dokonaną przez przodków naszych dzisiejszych „przyjaciół” Ukraińców, czyli morderców z UPA, wspomaganych przez chłopstwo ukraińskie, które to działania ludobójcze objęły także i okolice Rafałówki i pobliskich Sosznik. Szczęśliwym trafem zostały uratowane przez przyjaznych ludzi dwie najmłodsze córeczki Józefa, pozostawione tam „na wychowaniu”, ale opiekunowie jednej z nich zginęli.



7. Dowody ludobójczej zbrodni dokonanej przez Ukraińców na Polakach
     w Woli Ostrowieckiej 30 sierpnia 1943 r., fot. z 1992 r. (źródło: Internet,
     str.: http://wolyn1943.eu.interiowo.pl/artykuly.html [Uwaga: drastyczne zdjęcia]) [2]


Być może Józef nie planował jeszcze wyjazdu na stałe, ale wszystkie te zdarzenia zbiegły się w czasie ze śmiercią Józefa ojca, w Warszawie. Nie mógł jednak wdowiec z małymi dziećmi „zwalić się tak wprost na głowę" przyrodniej rodzinie! Toteż Józef Maliszewski przybył wówczas do Olkusza, gdzie dziedziczył po ojcu. Uprzednio sprzedał w Rafałówce cały swój dobytek, aby mieć fundusz na zainstalowanie się w Olkuszu. Najpierw musiał sobie zbudować na działce po ojcu dom. Powstał więc tenże domek malutki, skromny. Później ożenił się po raz drugi i miał z drugą żoną najmłodsze swoje dzieci: Wandę (1936), późniejszą Forysiową i Karola (1943).

Przyjazd Józefa Maliszewskiego wraz z córkami do Olkusza, trudno właściwie nazwać jest „powrotem”, bo Józef rodzinnego gniazda swej rodziny nigdy wcześniej na oczy nie widział. Był to jednak swego rodzaju „powrót na ojcowiznę”. Posiadany wcześniej przez Jana Piotra Maliszewskiego w Olkuszu grunt przy ul. Wapiennej (patrz fotografia Nr 4 oznaczenie 1C i 1E) został właśnie wtedy podzielony na dwie działki, z których zachodnią (1C) przejął i zagospodarował Józef Maliszewski syn Jana Piotra, zaś wschodnią (1E) jego przyrodni brat Stanisław z Warszawy, który ją wkrótce sprzedał Łydkom.

Jak już wyżej wspomniałem, na swojej działce Józef wybudował niewielki domek murowany ; uprawiał też ogród i pole. W tym czasie był już mężczyzną około 50-letnim. Czy utrzymywał się z „emerytury kolejowej”, jak podawała jego córka Irena Maliszewska z Wrocławia, czy też gdzieś jeszcze pracował, nie mam wiadomości.



      8. Tereny przy ul. Wapiennej w latach 70/80-tych XX wieku
      (fot. z arch. Tomasza Strojnego, Przegląd Olkuski, „Poznaj z nami dawny
      Olkusz”, „Okno z widokiem na dawny Olkusz”, Emilia Kotnis-Górka)
                   (Oznaczenia: 1C. działka Józefa Maliszewskiego, 1E. Stanisława - Łydków)


W czasie II wojny światowej trzy córki Józefa z pierwszego małżeństwa zostały skierowane na
przymusowe roboty do Niemiec, skąd powróciły dopiero z końcem wojny, by wkrótce wyjechać
na Ziemie Odzyskane i osiąść we Wrocławiu, dokąd niebawem przybył także ich ojciec.
Wyjazd Józefa do Wrocławia po 1945 roku jego córka Irena tłumaczy niemożnością znalezienia
wtedy w Olkuszu pracy. Być może jednak, o tym wyjeździe zdecydowały też jakoweś przyczyny
natury osobistej, w co autorowi nie wypada wnikać.
 
We Wrocławiu podjął Józef pracę w „miejskich wodociągach”, prawdopodobnie jako ślusarz-
mechanik. Miał już wówczas ponad 50 lat. Według informacji jego najmłodszej córki, Wandy
z Maliszewskich Forysiowej z Olkusza, ojciec utrzymywał nadal z „olkuskimi swoimi dziećmi”
kontakty, zabierając ich (ją i brata Karola) na wakacje do Wrocławia. Niestety jedynego syna Józefa Maliszewskiego, Karola, spotkało w wieku 19 lat nieszczęście. Karol Maliszewski utopił się w Kluczach, podczas kąpieli w „Czerwonym stawie”.


Stanisława z Markowskich Maliszewska (* ?)


Z Markowskich, rodziny pochodzącej (wg informacji Ireny Maliszewskiej, córki Stanisławy i Józefa Maliszewskich) z Dęblina, ale zamieszkałej czasowo w Rosji. Stanisława urodziła się podobno właśnie w Dęblinie. Ojciec Stanisławy był również kolejarzem, być może pracował również w Ufie „pod” Uralem. Tam więc młodzi się poznali i tam Stanisława z Markowskich wyszła za mąż za Józefa Maliszewskiego syna Jana Piotra w roku 1918. Najprawdopodobniej ojciec Stanisławy musiał stale być w rozjazdach służbowych (a może też już nie żył, zaś matka na pewno już nie żyła), bo w Ufie zamieszkiwała Stanisława u swej zamężnej, starszej siostry, Heleny z Markowskich Soralowej. Soral także był kolejarzem, także pochodzącym z Dęblina, i także w czasie I wojny pełnił służbę w Ufie.

         Wydaje się, że rodzina Markowskich mogła być pochodzenia zagłębiowskiego, bo najczęściej spotykane jest to nazwisko w Dąbrowie Górniczej, Ząbkowicach i Grodźcu koło Będzina, ale spotyka się ono także we Włodowicach koło Zawiercia, a nawet w Tenczynku.
O pochodzeniu społecznym tej rodziny nie ma pewnych informacji, jednak z dużym prawdopodobieństwem wydedukować można ich drobnoszlacheckie korzenie, jak większości zresztą rodzin skoligaconych z Maliszewskimi. Takiego pochodzenia jest ogromna liczba rodzin polskich, które w XVIII i XIX wieku na skutek pauperyzacji zmieniały swój stan na mieszczański, robotniczy, czy nawet włościański. Szczególnie Zagłębie, dzięki dynamicznemu rozwojowi przemysłu, przyciągało całe rzesze osób pochodzących ze zdeklasowanej szlachty. W herbarzach wymienia się wiele rodzin Markowskich, herbów: Bończa, Drzewica, Grzymała, Jasieńczyk, Jastrzębiec i Szeliga.

Jednak Geneteka nie wymienia zbyt „obficie” metryk do tej rodziny w śląskiem, nawet i w XIX wieku, co dowodzi jej późnemu tamże osadnictwu. W XVIII wieku są Markowscy w Irządzach (np. już w roku 1692 urodzenie tam Jakuba Markowskiego), Szczekocinach (rok 1718 [akt nr 52] urodzenie się Andrzeja Markowskiego), a także w Częstochowie i Czeladzi. Najprawdopodobniej więc rodzina ta miała coś wspólnego z majątkami ziemskimi Księstwa Siewierskiego. Ale w XIX wieku bardzo wiele metryk do tego nazwiska spotyka się także i w świętokrzyskiem. [1] Lista rodzin szlacheckich województwa krakowskiego wymienia natomiast w 1740 roku Teodora Markowskiego w Krakowie.

[Przy okazji omawiania skąpych informacji o rodzinie Markowskich, należałoby wspomnieć o
telewizyjnej wiadomości z 1994 roku. Podano otóż wówczas wiadomość, że w Reszlu na Mazu-
rach osiedlili się repatrianci z Kazachstanu, o tymże nazwisku. Wymieniona rodzina Markowskich
znalazła się w Kazachstanie podczas akcji wysiedlania Polaków z Ukrainy przez władze radzieckie
na początku II wojny światowej. Czy owi Markowscy mogą mieć coś wspólnego z rodziną Stanisławy z Markowskich Maliszewskiej, osiadłą wcześniej w Rosji, - nie wiadomo. Jednak od Ireny Maliszewskiej córki Józefa pochodzi także informacja, że Stanisława miała też i braci (np. brata Bolesława, który był legionistą i zginął „na wschodzie”, - możliwe więc, że „na wschodzie”, ta rodzina była także rozrodzona)].

Po ślubie z Józefem Maliszewskim w Ufie, wraz z krewnymi Soralami, powrócili młodzi do Polski, wówczas już wyzwolonej. Soralowie po powrocie osiedli w rodzinnym Dęblinie. Natomiast Stanisława wraz z mężem przybyła do Warszawy, a następnie osiedlili się w Recicach koło Warszawy. Później wyjechała z mężem i pierwszą córką na Wołyń. Tamże urodziła mężowi jeszcze cztery córki, jednak po ostatnim porodzie w Rafałówce koło Kowla, po roku 1933 zmarła i tamże została pochowana.



Przypisy:

[*]. Wg aktu sprzedaży-kupna części drewnianego domu Maliszewskich (po moim pra pradziadku Aleksandrze) przy ul. Sławkowskiej, zawartego w 1913 roku przez Jana Piotra Maliszewskiego na rzecz jego brata, Józefa Maliszewskiego, Jan Maliszewski zamieszkiwał wówczas „we wsi Nowe Bródno powiatu warszawskiego” (dzisiaj dzielnica Warszawy).


 
9. Fragment tłumaczenia-odpisu w/w dokumentu z 1913 r. (źródło:
     (arch. Anny Kownas z Wrocławia, prawnuczki Józefa Maliszewskiego)


[1]. Internet, Geneteka

[2]. Na temat zbrodni ludobójczych na Polakach, dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów można odnaleźć w Internecie wiele materiału źródłowego. Podaję tutaj ponadto linki tylko do niektórych źródeł: https://www.youtube.com/watch?v=ZlzmXYdKY8w




Bibliografia:


Źródła archiwalne i terenowe:

1. Archiwum Państwowe Chrzanów
Akta Miasta Olkusza: - Akta Metrykalne, w tym Regestr Metryk Parafii Olkusz,

  -Akta Własności Po-Augustyańskiej – Tabela powinności posiadaczy gruntów po-
     augustyańskich pod miastem Olkuszem, sygn. 1 i 1A

2. Wypisy z akt USC parafii: Olkusz, Strzemieszyce (Gołonóg), z Genneteki,
 
3. Dane z nagrobków: Strzemieszyce, Będzin, Grodziec, Czeladź, Ciężkowice,
    Tenczynek, Trzebinia, Zagórze
 
5. Pamiętniki i relacje ustne:
    - Ryszard Maliszewski, Historia małopolskiej gałęzi rodziny
      Maliszewskich (Opracowanie w posiadaniu autora),
    - Relacja Małgorzaty Bieńczak z Ryków,
    - Relacja Ireny Maliszewskiej z Wrocławia,
    - Relacja Wandy z Maliszewskich Forysiowej z Olkusza.

6. Materiał fotograficzny z Internetu


Źródła i opracowania drukowane:

1. Górzyński S., Kochanowski J., Herby szlachty polskiej, warszawa 1994.

2. Gajl T., Herby szlacheckie Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Gdańsk-
     Inowrocław 2003.

3. Korusiewicz S., Dzieje Księstwa Siewierskiego i Siewierza do r. 1900,
     Piekary Śląskie 1990

4. Rymut K., Nazwiska Polaków, wersja internetowa z wyszukiwarką nazwisk
    (http://herby.com.pl/).

Internet:

- „Wikipedia”


                                                             ******


(Uwaga: Wolno kopiować i cytować jedynie pod warunkiem
podania źródła i autora artykułów !)