„Starożytności
(mało)polskie” – 13. Z Kitowicza:
„O edukacji
dzieci od lat siedmiu”
[1]
„Lubo niektóre dzieci
pojętniejszych zmysłów od pięciu łat zaczynano uczyć czytać w
domu, nie oddawano ich atoli powszechnie do szkół, aż w roku
siódmym zaczętym lub skończonym.
Dla mięszkających po miastach
pierwsza szkoła była parochialna, przy farze lub katedrze: gdzie
się znajdowała; po wsiach z trudna gdzie przy farze znajdowała się
taka szkoła. Dlatego szlachcic mięszkający na wsi, nim oddał
dzieci do szkół, musiał w domu wprzód je nauczyć czytać,
przyjmując na ten koniec jakiego nauczyciela, jeżeli między
domowymi nie miał nikogo do tej usługi sposobnego.”
1. XVIII-wieczna szkoła w Zlatej Korunie w Czechach (źródło: Internet, str.:
„W szkole parochialnej uczono
samych chłopców; dziewczęta zaś oddawano do niewiast statecznych
tym się bawiących, które ich uczyły samego czytania po polsku,
dzierzgania pończoch i szycia rozmaitego. Majętniejszych córek
uczono języka niemieckiego i francuskiego, który już zaczął
wchodzić w modę. Panów wielkich córki uczone były tego
wszystkiego w domu przez ochmistrzynie, a przy tym przez metrów
pisania i tańcowania.”
2. Guwernantka dla dziewcząt, malarstwo (XVIII w.) (źródło: Internet, str.:
„Chłopców w szkole parochialnej
uczono czytać na elementarzu i pierwszych początków łaciny na
gramatyce: Alwarze lub Donacie. Katechizm, czyli nauka religii, była
najpierwszą przed wszystkimi innymi. Kary szkolne na tych,
którzy się uczyć nie chcieli albo swawolą jaką popełnili, były:
niedopuszczenie jedzenia obiadu, klęczenie albo plagi. Instrumenta
kary: placenta, to jest skóra okrągła, gruba, w kilkoro złożona,
na dłoń ręki szeroka, na trzonku drewnianym obdłużonym osadzona,
którą - za omyłki w czytaniu lub na pamięć tego, czego się
nauczyć naznaczono, odmawianiu - bito w rękę; za zupełne
nienauczenie się wydziału swego lub za swawolą albo inne
przestępstwo praw szkolnych instrument kary: rózga brzozowa albo
dyscyplina, pospolicie rzemienna, u surowszych zaś nauczycielów z
sznurków nicianych tęgo spleciona, siedym lub dziewięć odnóg
mająca, którą to rózgą lub dyscypliną bito w tył obnażony,
uderzając najmniej trzy, a najwięcej piętnaście razy, według
przewinienia, według cierpiętliwości ciała i według surowości
lub łagodności nauczyciela.”
3. „Tradycyjne wychowanie dzieci” w dawnych wiekach (źródło: Internet, str.:
„Na sporszych chłopczaków,
więcej nad lat siedym starszych, używano kańczuga. Był to
rzemień twardy, innym rzemieniem tęgo opleciony, na trzonku
drewnianym osadzony, na łokieć długi, jak cepy chłopskie
składany. Kańczugiem nie bito w gołe ciało, które by kaleczył,
ale przez suknie, a przynajmniej przez spodnie, a i tak, silno
przyłożony, dosyć bólu zadawał. Znajdowały się atoli tak
twardego ciała dzieci, że kańczugowe plagi w gołe ciało
wytrzymowały bez naruszenia skóry, tylko sinymi dęgami się
karbującej; i którzy mieli tak twarde ciało, byli też pospolicie
równie tępych zmysłów: nieukowie, niechlujowie, na wszystkie
przykrości wytrzymali.
Jeszcze był jeden rodzaj kary w szkole
parochialnej, i ten mało gdzie używany. Kiedy który chłopiec
pobliższych wedle siebie zapachem nieprzyjemnym poczęstował, tedy
oskarżony musiał się sam dobrowolnie położyć na stołku na
środku szkoły wystawionym; tam każdy współstudent zdjąwszy bot
z nogi uderzył go raz cholewą, i to była kara wstydząca, nie
boląca, występkowi równa.”
[1]. Jędrzej Kitowicz, „Opis obyczajów za panowania Augusta III” (wypisy)
(Ilustracje i podkreślenia dodane przez autora Bloga)