Dawne rodziny 11. Część
III. „Przedsiębiorstwo rodzinne”
przy
ul. Sławkowskiej c.d.
(pochodzenie rodzin, losy w Olkuszu, koligacje)
Autor:
Ryszard Maliszewski
Słowo wstępne
i rozwinięcie tematu:
Przez ponad 150 lat
dziejów rodziny Maliszewskich w Olkuszu kształtowały się rodzinne
tradycje rzemieślnicze, mimo iż wciąż pamiętano o zasadniczo
szlacheckich jej korzeniach, z którymi jednak „z przyczyn
społecznych” utracił łączność już pierwszy w rodzinie
olkuski mieszczanin,
Mateusz Maciej Maliszewski (mój trzeci pradziadek). O
jego włączeniu się w społeczeństwo Olkusza poprzez przyjęcie
prawa miejskiego i ujęcie go w księgach stałej ludności miasta
traktował Rozdział Nr 5.Część I.
„Przedsiębiorstwo rodzinne przy ul. Żuradzkiej”.
Jak to już tamże wspominałem, zdobył w młodości Maciej
Maliszewski zawód kołodzieja-stelmacha, wykonywany przez niego aż
do śmierci.
W owym czasie w rzemiośle w Królestwie
Polskim zaszły istotne zmiany. Ogromnym ułatwieniem bowiem dla
rozwoju przemysłu Królestwa stało się zniesienie w roku 1816 tzw
„przymusu cechowego”, co otwarło drogę wielkiej i małej
wytwórczości bez konieczności przynależenia do cechu. [1]
Odtąd więc cechy stały się dobrowolnymi związkami
rzemieślników, a to oznaczało utratę przez nie władzy
decydowania o przyszłej karierze osób uczących się rzemiosła. Ze
zniesieniem przymusu cechowego wiązały się nowe swobody, a więc
zniesienie tego typu ograniczeń, jak konieczność przepracowania u
majstra określonej ilości lat, obowiązek odbycia wędrówki
czeladniczej i zdobycia praktyki w obcych miastach, a nawet
konieczność wyzwolenia się na czeladnika. Ktokolwiek więc odtąd
choćby tylko „liznął” trochę nauki rzemiosła, mógł znaleźć
zatrudnienie w manufakturze, warsztacie czy fabryce, nie należących
wcale do cechowych mistrzów, byleby tylko miał chęć do pracy, nie
wymagał zbyt wiele i miał zdolności. Tym samym znajdował się
jednak ów „wyrobnik” poza nawiasem klasycznego rzemiosła i
przechodził w obręb tworzącej się wówczas dopiero nowej klasy
robotniczej.
Mimo więc podobieństw,
łączących karierę XIX-wiecznego rzemieślnika z postacią
rzemiosła wieków poprzednich, nowy status prawny rzemiosła
przemienił niejako klasyczny „warsztat rzemieślniczy” w
„przedsiębiorstwo”, posiadające również więcej swobody w
zakresie swojej działalności i zatrudniania pracowników, co bardzo
wyraźnie uwidacznia się na przykładzie rzemieślniczych tradycji
mojej rodziny. Jednak dobrowolne przynależenie do cechów dawało
rzemieślnikom pewne korzyści związane z obroną interesów danej
branży rzemiosła, ułatwianiem zbytu produktów i wspólnym
ustalaniem cen, oraz z zaopatrzeniem warsztatów w surowce,
zabezpieczeniem pracy wszystkim warsztatom zrzeszonym w cechu i
organizowaniem wzajemnej pomocy. Poza tym, zgodnie z wielusetletnią
tradycją cechy spełniały również funkcje społeczno-kulturalne,
zapewniając osobom zrzeszonym swego rodzaju ekskluzywność w życiu
społecznym i religijnym miasta, oraz umacniając solidarność
wewnętrzną grupy, dzięki podtrzymywaniu poczucia własnej wartości
i podkreśleniu wysokiego prestiżu jakim miał się cieszyć „stan
rzemieślniczy”. [2]
Jednak działalność gospodarcza
miasta Olkusza na początku wieku XIX prezentowała poziom bardzo
niski, a stan taki dotyczył zarówno olkuskiego rolnictwa, jak i
handlu oraz rzemiosła, nastawionych przede wszystkim na obsługę
miejscowego, mało chłonnego rynku. Toteż liczba warsztatów
rzemieślniczych w mieście mało odbiegała od tej z XVIII wieku.
Jeszcze w latach 1859-1861 z kanonu od rzemieślników miejskich
wpływało do kasy miasta zaledwie 86 rubli rocznie, podczas gdy np.
z targowego i jarmarcznego rubli 580. [3] Nie
mogła więc takiego poziomu działalność zapewnić reprezentantom
opisywanej przeze mnie rodziny dostatecznego „statusu społecznego”
i poziomu życia. Toteż przez cały wspominany tutaj 150-letni okres
rozwoju rzemieślniczych tradycji rodziny, zaznaczały się w niej
stale, także i tendencje „odśrodkowe”, tę rzemieślniczą
tradycję rozbijające.
Czy miała na ten
proces bardziej wpływ „dawniejsza tradycja pochodzenia z lepszego
stanu”, czy inne czynniki, trudno jest mi dzisiaj dociec, ale jeśli
już mowa o tradycjach, rzuca się całej historii mojej rodziny w
Olkuszu (i poza Olkuszem) w oczy, bardzo charakterystyczne zjawisko
faktycznego, zupełnego „braku tradycji” w odniesieniu do branży
uprawianego rzemiosła. Typowo bowiem rzemieślnicza rodzina, o ile
tylko potrzeby rynku na to pozwalały, przekazywała warsztat przez
kilka nieraz pokoleń „z ojca na syna”. Natomiast w mojej
rodzinie kolejni jej reprezentanci stale zmieniali branże
uprawianego rzemiosła, stale „poszukiwali jakichś innych dróg”,
a nawet bardzo łatwo porzucali zajęcia typowo „fizyczne” na
rzecz innych sposobów życia i utrzymywania swoich rodzin, np.
Maciej Maliszewski otwarł w swym „przedsiębiorstwie” przy ul.
Żuradzkiej i warsztat kołodziejski, i kamieniołom, i kuźnię, i
szynk, a nawet zajazd dla podróżnych.
Zgodnie też ze wspomnianym „brakiem kontynuowania tradycji”, po
Macieju Maliszewskim „z ul. Żuradzkiej” - nikt z rodziny nie
kontynuował pracy w zawodzie kołodzieja. Jacek Maliszewski syn
Macieja np. zostaje kowalem, a jego brat Aleksander terminuje w
zupełnie innej branży, ale obaj „uciekają od rzemiosła w
gospodarstwo”. W następnym pokoleniu synowie Jacka: Jan Andrzej
Maliszewski i Mikołaj Maliszewski są co prawda także kowalami, ale
nie uczą się kowalstwa u ojca, zaś synowie Mikołaja: Antoni
Władysław, Edward Jan i Leon Maliszewscy są ślusarzami,
zatrudnionymi w przemyśle i na kolei. Syn Aleksandra, Tomasz
Maliszewski, nigdy nie był rzemieślnikiem, lecz jego synowie:
Władysław i Roman Maliszewscy to ślusarz i stolarz. Drugi syn
Aleksandra, Ludwik Maliszewski, jest na odmianę murarzem i
współudziałowcem kamieniołomu-wapiennika, tegoż synowie poszli
zupełnie inną drogą. Stefan (mój dziadek) zostaje
kowalem-ślusarzem, Józef rzeźnikiem, Feliks stolarzem, zaś
Franciszek ślusarzem.
Od rzemiosła
ucieka w rodzinie wielu mężczyzn, zatrudniając się w służbach
publicznych, handlu, szynkarstwie, „gospodarstwie” i na kolei.
Na przykładzie tejże jednej, omawianej tutaj rodziny uwidacznia się
także zjawisko różnego stopnia wykształcenia w zawodzie.
Majstrami cechowymi byli np. Maciej Maliszewski – kołodziej, jego
wnuczkowie: Jan Andrzej i Mikołaj Maliszewscy – kowale, Ludwik
Maliszewski – murarz, oraz prawnukowie: Roman Maliszewski –
stolarz i Józef Maliszewski – rzeźnik. Na stopniu czeladnika
poprzestają: syn Macieja Jacek Maliszewski – kowal, oraz
wnuczkowie Macieja: Stefan Maliszewski – kowal-ślusarz i Feliks
Maliszewski - stolarz. Na ukończeniu nauki zawodu bez uzyskania
stopnia czeladnika zakończył swą edukację najmłodszy syn
Macieja, mój pra pradziadek, Aleksander Maliszewski, natomiast inne
osoby z rodziny, których młodość wypadła po roku 1900, uzyskały
możność zdobycia zawodu i uzyskania stopnia czeladnika bez
konieczności uciążliwego terminowania u majstra. W tymże roku
bowiem przy dzisiejszej ul. Górniczej w Olkuszu zbudowano i otwarto
państwową, czteroletnią Szkołę Rzemieślniczą (na statusie
średniej szkoły zawodowej), jedną z trzech w ogóle tego typu
szkół w Królestwie Polskim, otwartych w tym czasie, o czym pisałem
już w artykule Nr 9 Cz. II, traktującym o szkołach. [4]
Mało osób w rodzinie Maliszewskich
praktykowało rzemiosła związane z obróbką drewna. Do ich grona
zaliczyć można przede wszystkim protoplastę mieszczańskiej gałęzi
rodziny w Olkuszu, wspomnianego wyżej mojego trzeciego pradziadka,
Macieja Maliszewskiego
„z ul. Żuradzkiej”. O jego życiu i działalności nie
przytaczam tutaj żadnych innych informacji, ponadto, co zostało już
opisane w Rozdziale Nr 5.Części I. „Przedsiębiorstwo rodzinne
przy ul. Żuradzkiej”. Maciej Maliszewski przez całe swoje
życie był kołodziejem.
Znakomite źródło
internetowe [patrz przypis 5] o zawodzie
tym przytacza podstawowe informacje tymi słowy”: Kołodziej,
jak nazwa wskazuje, zajmował się wyrabianiem piast, dzwon i szprych
oraz ich łączeniem w koło. Jak pisze Moszyński kołodzieje parali
się także wykonywaniem innych elementów pojazdów, a nawet całych
wozów i sań, przy czym – jak w każdym przypadku –
zapotrzebowanie na dzieła ich rąk zmieniało się zależnie od
koniunktury. Konstrukcja typowego wozu rzadko kiedy była stała,
dzięki czemu istniała duża dowolność w kształtowaniu jego
wyglądu stosownie do przeznaczenia. Przód i tył pojazdu łączono
zazwyczaj za pomocą drąga, zwanego roztworą, który
umożliwiał skracanie lub wydłużanie wozu zależnie od potrzeby,
także i nadwozie było wymienne – przy zwózce siana zakładano
drabiny, przy zbiórce kartofli – deski, a gdy okazja była
uroczysta - paradne półkoszki. W trudniejszych czasach kołodziej
nie tyle sprzedawał nowe wyroby, co naprawiał stare. Metalowe
elementy – np. okucia orczyków czy obręcze kół – wykonywali
już kowale,
do których zanoszono wykonany przez kołodzieja przedmiot.
„Kołodziejskie narzędzia są następujące: warsztat, podwójna
kobylica do nabijania sprych, piłka, cyrkiel, świder, wielki
okrągły świder do wiercenia głowy koła, dłóta (pisownia
oryginalna)”. – pisał Fischer”
1. Koło drewniane do wozu –
wyrób kołodzieja (źródło:
Internet, przypis [5])
Kilka osób z rodziną
Maliszewskich w Olkuszu związanych praktykowało ciesielstwo. Do tej
grupy zaliczyć mogę rzemieślników-urzędników miejskich, jak np.
Walentego Kłapcińskiego „z
Przedmieścia Żuradzkiego, który ongiś (w 1793 roku) sprzedał
swój zakupiony od Janikowskich dworek Nr 77 przy ul. Żuradzkiej
mojemu czwartemu pradziadkowi, Józefowi Maliszewskiemu z Nowej Góry
i Strzemieszyc, oraz mojego trzeciego pradziadka „po kądzieli”,
ojca mojej pra prababki Joanny z Maderskich Maliszewskiej, Mateusza
Maderskiego
(również „cieślę miejskiego „na urzędzie”). Obaj wspominani
już byli na stronach niniejszego cyklu artykułów, a to” w
Rozdziale Nr 1. „Dworek Janikowskich”
i Rozdziale Nr 11. Części I. „Przedsiębiorstwo rodzinne przy ul.
Sławkowskiej”.
O
zajęciu cieśli wspomniane wyżej źródło podaje: „Do
ciesielki zaś służą: warsztat, topór, siekiera, siekierka,
spust, piły, piłka, kobylica, heble, węgielnica.” Narzędzia
ciesielskie: ciosło i topór. Rzemiosło cieśli,
przygotowującego elementy konstrukcyjne budynków: więźby
dachowej, zrębu, framug drzwi czy okien itd., było nader istotne
dla funkcjonowania wsi i folwarku gdzie większość, jeśli nie
wszystkie budynki tak mieszkalne jak i gospodarcze (łącznie z samym
dworem) wznoszono z drewna. Ludowym cieślom zawdzięczamy więc nie
tylko modrzewiowe dworki, bielone chaty, czy drewniane kościółki i
cerkiewki zapełniające dziś skanseny, ale także stare, przydrożne
kapliczki i krzyże. Zapotrzebowanie na pracę ich rąk malało
stopniowo w dwudziestoleciu międzywojennym – drewniane budynki
wypierane były z wiejskiego (i miejskiego – przyp. mój)
krajobrazu przez swe murowane odpowiedniki mające jedną, za to
trudną do przecenienia zaletę: ogniotrwałość. Ciekawostką być
może, że, jak podaje Orynżyna, istniał w Polsce aż do lat 30.
„zupełnie zorganizowany przemysł budowy domów gotowych na
sprzedaż. (...) Przed wojną światową nawet na dalekich jarmarkach
można było spotkać obozy furmanek, naładowanych krokwiami,
łatami, dylami, belkami, słupkami do ogrodzeń, okrąglakami,
deskami, gotowymi futrynami, ramami do okien itp. (...) Domy gotowe
albo rozwożą sami wytwórcy na jarmarki albo spławiają rzekami.”
[5]
2. Podstawowe narzędzia
ciesielskie: ciosło i topór (źródło:
j.w.)
Odrębną grupę rzemiosła
„w drewnie” było tokarstwo wyrobów drewnianych. Tą dziedziną
rzemiosła, niejako „z konieczności życiowej” parał się w
Olkuszu mój pradziadek „po kądzieli”, były powstaniec
powstania styczniowego, Wincenty Halkiewicz „z ul. Sławkowskiej”.
Wincenty
Halkiewicz, ojciec Anny z Halkiewiczów Maliszewskiej
(*1841)
Córką Wincentego Halkiewicza „z Częstochowy i z
Olkusza” była moja babcia, Anna z Halkiewiczów Maliszewska,
urodzona w Częstochowie z matki Marianny z Policzkiewiczów
(ur. 1850). O jej ojcu, a moim pradziadku „po kądzieli”
posiadam, dosyć skąpe jak na rodzinę informacje, co spowodowane
jest w znacznym stopniu „utajnionymi” kolejami losu, jakie musiał
on przechodzić w swoim życiu. Do roku 2014 nie wiedziałem nawet
dokładnie gdzie Wincenty Halkiewicz się urodził, gdzie i z kim
zamieszkiwał w młodości i jak przedstawiało się jego życie
przed przystąpieniem do powstania styczniowego.
Na
„My Heritage” Michał Aleksander Jańczykowski podaje, że
Wincenty Franciszek Halkiewicz urodził się w Częstochowie w roku
1841 [choć na nagrobku w Olkuszu podana była data rok 1840].
Korespondowała by ta informacja z informacją z „Geneteki” [7.],
wg której ojciec
Wincentego, Franciszek Halkiewicz, ożenił się w Częstochowie w
roku 1840 [nr aktu nie podany] z Teklą z Młynarskich, ale brak
informacji skąd wywodził się tenże mój prapradziadek [pan
młody]. Wincenty Halkiewicz miał młodszego brata Teofila (ur. 1858
r.) i innego – Romana (ur.?).
Wspomniany
ojciec obu, Franciszek Halkiewicz (ur. 1818 r.), był z kolei synem
Grzegorza (ur. 1784) i Marianny (z domu Błażejowskiej, ur. 1795), o
których poza wzmianką w „My Heritage” (profil Michała
Aleksandra Janczykowskiego) nic nie wiem. Miał ów
Franciszek starszego brata Gabriela Józefa Grzegorza Halkiewicza
(ur. 1815 r.), który również w Częstochowie ożenił się w roku
1836 z Rozalią Pietrzykowską [7].
Informacje te świadczą więc wyraźnie o fakcie, że we
wspomnianych latach Halkiewicze już w Częstochowie żyli, tym
bardziej, że starsze dzieci Wincentego tutaj się rodziły.
Zaprzecza to olkuskiej
tradycji rodzinnej, wg której Wincenty Halkiewicz osiadł tutaj
dopiero po powstaniu styczniowym.
3. Widok Częstochowy z
czasów zaborów (źródło:
Internet, strona:
http://czestochowa.fotopolska.eu/21663,foto.html)
Pierwszym znanym, a poznanym
dzięki „My Heritage” przodkiem mojej babci, byli więc: ojciec
wyżej wymienionego Grzegorza Halkiewicza
(urodzonego w roku 1784), - Jerzy Halkiewicz i matka (żona Jerzego)
Marianna), urodzeni zapewne około połowy XVIII wieku, a o których
także nie mam żadnych bliższych informacji.
Jak więc
widać, tradycja rodzinna niedokładnie zagadnienie pochodzenia
mojego pradziadka, Wncentego Halkiewicza, wyjaśniała i dopiero
źródła archiwalne wiele uzupełniły. W związku z tym właśnie
faktem, nie zdecydowałem się na napisanie odrębnego artykułu
dotyczącego udziału rodziny w powstaniu styczniowym, bo mój
pradziadek Wincenty Halkiewicz brał w nim udział jedynie jako
młodzieniec, zapewne raczej krótko i nie miał żadnego związku z walkami w naszym
regionie. Ja w każdym razie, pomimo usilnych poszukiwań, nie
natrafiłem na żaden konkretny, udokumentowany tego ślad i tylko
napis na nagrobku o tym informował.
Rodzina
Halkiewiczów jest pochodzenia szlacheckiego herbu Łuk, a ród swój
wiodła z terenu dzisiejszej Białorusi (dawniej Litwy), od
posiadającej indygenat polski bojarskiej rodziny tegoż nazwiska,
pochodzącego od imienia „Halka”, „Halko”, będącego po
słowiańsku zmienioną formą normańskiego imienia „Oleg”. Byli
też na Ukrainie i w Koronie. Odnośnie informacji ogólnych
dotyczących rodziny Halkiewiczów można przytoczyć np dane z
herbarza Uruskiego („Rodzina”), który podaje: „Halkiewicz
herbu Łuk, (z tych) Marcin syn Ignacego, gubernia kijowska 1803.
Szymon syn
Nicefora z trzema synami i ich potomstwem, razem 17 osób,
wylegitymowani w
Cesarstwie w 1862
r. (księgi szlachty guberni mińskiej)”.
Podobnie
wymieniają tę rodzinę inne herbarze. Z notatki powyższej wynika,
że Halkiewicze byli
ongiś
rzeczywiście bojarami ruskimi, rozrodzonymi najbardziej na Ukrainie
i Białorusi (może też
na Litwie),
przyjętymi w poczet szlachty polskiej w wyniku ustaleń unii. Z
tychże wywodziła się zapewne również i ta gałąź rodziny,
która z jakichś względów osiadła w Koronie (przypuszczenie
zgodne z tradycją rodzinną częstochowsko-olkuskich Halkiewiczów).
Według
słownika Rymuta, w końcu XX wieku żyło w Polsce już tylko 222
osoby o nazwisku
Halkiewicz, w tym
najwięcej właśnie w częstochowskiem (36) i warszawskiem (35).
Można z tego
wysnuć wniosek,
że ta gałąź Halkiewiczów, która osiadła w Koronie – nie była
liczna.
Geneteka w
odniesieniu do wymienionej rodziny nic właściwie nie wyjaśnia, ani
w Małopolsce, ani w śląskiem, ani w świętokrzyskiem. Jedynie w
łódzkim znajduję urodzenie niejakiego Franciszka Helkiewicza,
w roku 1853 w Bratoszewicach (akt nr 53), ale jest to 13 lat po
urodzeniu się „naszego” Wincentego Halkiewicza, poza tym żadnych
innych śladów tu nie widzę. Ale w mazowieckim znalazłem urodzenie
się w Mińsku Mazowieckim Jana Chalkiewicza w roku 1812
(akt nr 25)
(tak rosyjscy pisarze pisali często nazwisko Halkiewicz, bo w
rosyjskim „H”, to „G”, więc musieli przez „Ch”, nawet
metryka urodzenia mojej babci, Anny z Halkiewiczów, też w roku 1880
w Częstochowie także po rosyjsku tak była zapisana).
3B.
i 3C. Odpis metryki urodzenia mojej babci (z arch. Ryszarda Maliszewskiego)
Poza
tym nie znalazłem żadnych innych wpisów dla bliskiej tu rodziny. W
lubelskiem jest wpis w roku 1818 (akt nr 146) małżeństwa
Franciszka Halkiewicza z Katarzyną Wiezgat w Hrubieszowie i Michała
Bacewskiego z Salomeą Halkiewicz w Puszczy Solskiej (akt nr 22). Nie
widać wciąż żadnych powiązań z „naszymi” Halkiewiczami. W
podlaskim jest w 1815 roku wpis urodzenia się Maryanny Hałkiewicz
(akt nr 6), córki Karola i Katarzyny z Suchockich w Suwałkach. I
dalej nic, żadnego bliższego śladu.[7]
„Pokazują
się” Halkiewicze dopiero na Ukrainie (np. w Sokalu, Grzymałowie,
Lwowie, Torczynie, Jałowiczach, Siemianówce), ale także nie są to
mocno stare wpisy. XVIII wieku i tutaj brak.[7]
Faktycznie, „nasi”
Halkiewicze „jakby z nieba spadli” do Częstochowy i Olkusza, bo
gniazda rodziny, skąd by mogli tu przybyć jakoś odnaleźć nie
jestem w stanie (nawet tego przypuszczalnego „w miechowskiem”,
wspominanego przez rodzinną tradycję). Może sprawa ta jeszcze
kiedyś się wyjaśni.
Nie jest
dokładnie wyjaśnione w jaki sposób i dlaczego Wincenty Halkiewicz
przeniósł się do Olkusza, gdyż starsze rodzeństwo Anny z
Halkiewiczów Maliszewskiej „częściowo” pozostało w
Częstochowie. Być może chodziło tutaj o pozostawienie tamtym
dzieciom w Częstochowie jakiegoś majątku i rozpoczęcie „nowego
życia” z młodszymi dziećmi gdzie indziej? Może też odgrywała
przy tej migracji jakąś rolę ewentualna, zbyt silna w
Częstochowie konkurencja zawodowa w branży tokarskiej, w jakiej
zatrudniony był Wincenty, bo nawet w Olkuszu, na starsze już lata -
Wincenty Halkiewicz nieco się „wyspecjalizował” (patrz dalej).
Według tradycji rodzinnej, mogącej być zresztą częściowo
„legendą rodzinną”, Wincenty Halkiewicz, były
uczestnik powstania styczniowego 1863, pochodził podobno z rodziny
drobnoziemiańskiej,
posiadającej ongiś mały mająteczek ziemski w miechowskiem
(wszakże nie wiadomo już dzisiaj w której dokładnie
miejscowości). Mógł on należeć do ojca Wincentego Halkiewicza,
Franciszka Halkiewicza, który również mógł mieć coś wspólnego
z walką narodowowyzwoleńczą, np. z wcześniejszym powstaniem
listopadowym i może z tej właśnie przyczyny osiadł w Koronie.
Niektóre osoby z rodziny (np. ojciec autora artykułu) wprost
twierdziły, że po upadku powstania styczniowego majątek ten został
zarekwirowany przez władze carskie, zaś Wincenty Halkiewicz, po
latach ukrywania swojego udziału w powstaniu osiadł na koniec w
Częstochowie, gdzie zmuszony był podjąć pracę zarobkową w
rzemiośle, aby utrzymać się przy życiu i zapewnić sobie byt na
przyszłość. Tam też w rezultacie ożenił się i założył
rodzinę.
4. Scena
powstańcza (obraz: Michał Elwiro Andriolli) (źródło:
Internet, Wikipedia)
Te
mgliste informacje nie wiadomo, na ile mogą być prawdziwe, ale
może z nich wynikać, że zarówno Wincenty Halkiewicz, jak i jego
ojciec nie byli szerzej i oficjalnie znanymi uczestnikami powstań,
lecz ukrywali to przed władzami. Z prostego wyliczenia lat wynika,
że urodzony w 1841 roku Wincenty przystąpił do powstania w wieku
ok. 22 lat. Po upadku powstania ukrywał się do około 1867–8
roku, bo około tegoż roku w Częstochowie się ożenił. Kiedy
jednak zdobył swój zawód i gdzie się go uczył, - nie wiadomo,
ale widocznie w tym czasie, gdy ukrywał przed władzami swoją
tożsamość. Potwierdzeniem takiej ewentualności mógłby być na
przykład fakt, że Wincenty Halkiewicz nie miał żadnych „papierów
mistrzowskich” w zawodzie, a jeśli nawet później uczył swoich
uczniów, to na jakichś innych, „luźniejszych” zasadach, niż
ogólnie przyjęte w rzemiośle (patrz wyżej). Był więc bardziej
„przedsiębiorcą”, niż cechowym rzemieślnikiem.
W
1994 roku stryj autora kroniki, Flawiusz Maliszewski z Krakowa, syn
Stefana, podawał autorowi więcej jeszcze informacji tyczących
się pochodzenia rodziny Halkiewiczów (otrzymanych przez niego,
jak to sam stwierdzał, od Marii i Feliksa Halkiewiczów (siostry i
brata swej matki). Według
niego, po upadku powstania, jego dziadek Wincenty Halkiewicz
„przechowywał otrzymaną od generała powstańczego księgę
powstańczą (?), w której zapisane były wszystkie nazwiska i walki
powstańców tego oddziału. Ta gruba, w czerwoną skórę
oprawiona księga była przez czas jakiś (po śmierci Wincentego)
przechowywana u Anny z Halkiewiczów Maliszewskiej (czyli córki
Wincentego, a matki Flawiusza i babci autora), ale ciocia Ksawerowa
(żona Ksawerego Halkiewicza)
pożyczyła ją od Mariana Maliszewskiego (brata Flawiusza) jeszcze
przed drugą wojną światową
i nie oddała, lecz „podstępnie” przekazała ją Zbyszkowi
Halkiewiczowi (synowi Feliksa, a wnuczkowi Wincentego). O ile więc
księgi tej rodzina Halkiewiczów nie zniszczyła lub nie zagubiła,
- powinna być w posiadaniu potomstwa Zbigniewa Halkiewicza”.
Osobiście wiem doskonale, że potomstwo Zbigniewa Halkiewicza w
Olkuszu o takiej pamiątkowej księdze powstańczej nic nie
wiedziało. Jednak Flawiusz Maliszewski, niezależnie od powyższej
informacji, podawał jeszcze inną wersję o miejscu przechowywania
tejże księgi powstańczej. W dalszej części swego listu
twierdził, że księga powinna znajdować się u innego wnuczka
Wincentego, - u Mieczysława Halkiewicza syna Andrzeja,
zamieszkałego w Warszawie. Jakby nie było z tą sprawą, autorowi
kroniki wydaje się, że wymieniona księga, o ile rzeczywiście
istniała (?), powinna na pewno należeć do rodziny
Halkiewiczów, a nie do Maliszewskich.
5. Powstańcy
z powstania styczniowego 1863 (dagerotyp)
(źródło:
Internet, strona:
http://ksiazki.onet.pl/wiadomosci/powstanie-styczniowe-zryw-wolnych-polakow-ksiazka-o-bohaterach-z-1863-r/1064h))
Flawiusz Maliszewski podawał również skąd pochodzili Halkiewicze
:
„To, co obiło
mi się o uszy, to prawdopodobnie z Litwy lub z Ukrainy. Wiem, że
(nasi Halkiewicze) okresowo mieszkali w Częstochowie, że mieli
jakiś majątek koło Miechowa, a nawet wytwórnię naczyń
miedzianych i hutę miedzi (może więc w kieleckiem, a nie w
miechowskiem). Do śmierci mojej mamy, to jest do roku 1959 były
u nas naczynia i rondle miedziane, (rzekomo) z tej huty, czy też
wytwórni pochodzące (Flawiusz nie podaje co się z nimi stało, a
ja nie pamiętam, bo miałem w 1959 roku, gdy babcia zmarła, dopiero 12 lat). Tuż przed
wojną, w latach 1927-38 było ogłoszenie w dzienniku urzędowym,
że poszukuje się spadkobierców tego majątku. Wówczas wujek
Feliks (Halkiewicz, syn Wincentego) zainteresował się tą sprawą,
ale tak dużo było spadkobierców, że nie było się o co
upominać. Według rozeznania adwokata Gurbiela z Olkusza –
koszty byłyby bardzo wysokie”.
Z
informacji tej wynika więc jednoznacznie, że majątek Halkiewiczów
nie został jednak przez władze rosyjskie
zarekwirowany, a może też został zwrócony osobom z rodziny,
które udziału w powstaniu nie
brały. W rodzinie twierdziło się, że Wincenty Halkiewicz właśnie
dlatego zerwał ze swoim „gniazdem
rodzinnym” kontakty, aby nie narażać bliskich na prześladowania.
Wincenty
Halkiewicz więc, jak to już wyżej wspominałem, po upadku
powstania ukrywał się,
zerwawszy kontakty
ze swoją rodziną, po czym osiedlił się w Częstochowie, tam się
ożenił i utrzymywał rodzinę z
pracy w rzemiośle. Jednak żona jego, Marianna z Policzkiewiczów
(ur. 1850) Halkiewiczowa nie pochodziła z Częstochowy, tylko
(chyba) z Miechowa. Korespondują z tą informacją dane z Geneteki,
wg których Policzkiewicze wywodzą się co prawda z Jędrzejowa, ale
żyją także w Miechowie. W Częstochowie, Miechowie i Olkuszu w
małżeństwie tym urodziło się dziewięcioro dzieci, o których
wspomnę przy omówieniu życiorysu mojej babci, Anny z Halkiewiczów
Maliszewskiej. Możliwe więc, że wyżej wspominany mająteczek i wytwórnia naczyń "w miechowskiem" należały właśnie do Policzkiewiczów, a nie Halkiewiczów (?).
Flawiusz
Maliszewski syn Stefana, który dziadka Halkiewicza znał jeszcze
osobiście i trochę go pamiętał (Wincenty zmarł, gdy Flawiusz
miał już 6 lat) podawał, że dziadek był nie tyle klasycznym
stolarzem, co „tokarzem w drewnie” i specjalizował się „na
stare lata” przede wszystkim w produkcji znakomitej jakości
kijów bilardowych, na które miał zapotrzebowanie nawet za granicą
(np. w Krakowie, leżącym w zaborze austriackim). Flawiusz
wspominał, jak będąc małym jeszcze chłopcem, towarzyszył
kuzynowi Mietkowi Halkiewiczowi, odnoszącemu gotowe kije bilardowe
do restauracji p. Czarneckiej, prowadzącej swój lokal przy ul.
Sławkowskiej, tuż obok rynku.
6.
Profesjonalna dawna tokarka do drewna (źródło: Internet [*])
(Od
średniowiecza stosowano nożny napęd prostych tokarek do drewna,
przenoszący ruch posuwisty pedału na ruch obrotowy obrabianego
przedmiotu za pomocą zawiniętego na nim sznurka. Potem stosowano
napęd obracający bezpośrednio obrabiany przedmiot podobnie jak
w
maszynie do szycia, przy pomocy napędowego paska klinowego.)
Do końca swojego
życia zamieszkiwał Wincenty Halkiewicz w wynajętym mieszkaniu
„domu po Tomaszu Maliszewskim” przy ul. Sławkowskiej, pomimo iż
miał przy tejże ulicy za starym cmentarzem żydowskim wykupiony
grunt, nieznanej mi dokładnie powierzchni (na niżej zamieszczonej
Mapie Nr I nosi on oznaczenie 4H. Tam później wybudowali swoje domy dwaj synowie Wincentego Halkiewicza: Franciszek Ksawery i Feliks (patrz inny rozdział). W rodzinie Halkiewiczów po
Wincentym Halkiewiczu nikt nie kontynuował tradycji ojca we
wspomnianym rzemiośle.
7. Mapa Nr I. Grunty
Halkiewiczów przy ul. Sławkowskiej (4H) po 1880 r.
(fragment większej mapy ; Oprac. Ryszard Maliszewski 1999 ; Grafika
Jarosław
Lisowski 2000 ; popr. Ryszard Maliszewski 2014 ; na podst. DORO [6])
O rodzinie żony
Wincentego Halkiewicza, Policzkiewiczach, napiszę w innym,
dalszym artykule, w którym również zamieszczę informacje o ich
potomstwie.
Przypisy:
[*]. Internet, str
http://muzeumdns.pl/eksponaty/eksponat/tokarka-reczna-do-drewna/
[1]. Już kodeks Napoleona w czasach
Księstwa Warszawskiego ujmował analogicznie tę kwestię.
[2]. SP (skróty w Bibliografii), str
521
[3]. DORO (skróty w Bibliografii), t.
I, str 471
[4]. DORO, t.I, str 551-552
[5]. Internet, str
http://muzeum.lasochow.pl/obrobka_drewna.html
[6]. DORO, t. I., str 154, 329
[7]. Internet, Geneteka
Bibliografia:
Źródła archiwalne i
terenowe:
1. Archiwum Państwowe Chrzanów
Akta Miasta Olkusza: - Akta Metrykalne, w tym Regestr Metryk Parafii Olkusz,
-
Akta Gruntów Słowiki i Katowskie, sygn. 54,
- Akta własności po-Augustyańskiej, sygn. 1 i
1A
2. Biblioteka PAN Kraków
Akta Miasta Olkusza: - Tabela rocznego
podatku, rkps 438
3. Wypisy z akt USC parafii: Olkusz,
Strzemieszyce (Gołonóg), Geneteka,
Miechów,
Regestr Metryk Olkusz
- Dane z nagrobków: Olkusz, Strzemieszyce, Miechów, Będzin,
5. Pamiętniki i relacje ustne:
- Ryszard Maliszewski, Historia małopolskiej gałęzi rodziny
Maliszewskich (Opracowanie w posiadaniu autora),
- Relacja Wandy z Zielonków Czurowej z Olkusza,
- Relacja Wiktora Maliszewskiego ze
Strzemieszyc,
- Relacja Longiny z Maliszewskich Grossmanowej
z Olkusza
- Relacja Flawiusza Maliszewskiego z Krakowa,
6. Materiał
kartograficzny:
- Ryszard Maliszewski, Lokalizacja gruntów Halkiewiczów przy ul. Sławkowskiej
7. Materiał fotograficzny z Internetu
Źródła i opracowania
drukowane:
1. Dzieje Olkusza i Regionu Olkuskiego, pod
red. K. Kiryka i R. Kołodziejczyka,
Warszawa- Kraków 1978. (Skrót; DORO)
- Górzyński S., Kochanowski J., Herby szlachty polskiej, warszawa 1994.
3. Ichnatowicz I, Mączak A., Zientara B.,
Żarnowski J., Społeczeństwo polskie
od X do XX wieku, K. i W. Warszawa
1988
4. Rymut K., Nazwiska Polaków, wersja internetowa z wyszukiwarką nazwisk
(http://herby.com.pl/).
5. Uruski, Herbarz
„Rodzina”
Internet:
- My Heritage
- Internet. Wikipedia
******
(Uwaga: Wolno kopiować i cytować jedynie pod
warunkiem
podania źródła i
autora artykułów !)