piątek, 4 marca 2016


Dawne rodziny 11. Część III. „Przedsiębiorstwo rodzinne”
                   przy ul. Sławkowskiej c.d.

(pochodzenie rodzin, losy w Olkuszu, koligacje)


Autor: Ryszard Maliszewski



Słowo wstępne i rozwinięcie tematu:


Przez ponad 150 lat dziejów rodziny Maliszewskich w Olkuszu kształtowały się rodzinne tradycje rzemieślnicze, mimo iż wciąż pamiętano o zasadniczo szlacheckich jej korzeniach, z którymi jednak „z przyczyn społecznych” utracił łączność już pierwszy w rodzinie olkuski mieszczanin, Mateusz Maciej Maliszewski (mój trzeci pradziadek). O jego włączeniu się w społeczeństwo Olkusza poprzez przyjęcie prawa miejskiego i ujęcie go w księgach stałej ludności miasta traktował Rozdział Nr 5.Część I. „Przedsiębiorstwo rodzinne przy ul. Żuradzkiej”. Jak to już tamże wspominałem, zdobył w młodości Maciej Maliszewski zawód kołodzieja-stelmacha, wykonywany przez niego aż do śmierci.

W owym czasie w rzemiośle w Królestwie Polskim zaszły istotne zmiany. Ogromnym ułatwieniem bowiem dla rozwoju przemysłu Królestwa stało się zniesienie w roku 1816 tzw „przymusu cechowego”, co otwarło drogę wielkiej i małej wytwórczości bez konieczności przynależenia do cechu. [1] Odtąd więc cechy stały się dobrowolnymi związkami rzemieślników, a to oznaczało utratę przez nie władzy decydowania o przyszłej karierze osób uczących się rzemiosła. Ze zniesieniem przymusu cechowego wiązały się nowe swobody, a więc zniesienie tego typu ograniczeń, jak konieczność przepracowania u majstra określonej ilości lat, obowiązek odbycia wędrówki czeladniczej i zdobycia praktyki w obcych miastach, a nawet konieczność wyzwolenia się na czeladnika. Ktokolwiek więc odtąd choćby tylko „liznął” trochę nauki rzemiosła, mógł znaleźć zatrudnienie w manufakturze, warsztacie czy fabryce, nie należących wcale do cechowych mistrzów, byleby tylko miał chęć do pracy, nie wymagał zbyt wiele i miał zdolności. Tym samym znajdował się jednak ów „wyrobnik” poza nawiasem klasycznego rzemiosła i przechodził w obręb tworzącej się wówczas dopiero nowej klasy robotniczej.

Mimo więc podobieństw, łączących karierę XIX-wiecznego rzemieślnika z postacią rzemiosła wieków poprzednich, nowy status prawny rzemiosła przemienił niejako klasyczny „warsztat rzemieślniczy” w „przedsiębiorstwo”, posiadające również więcej swobody w zakresie swojej działalności i zatrudniania pracowników, co bardzo wyraźnie uwidacznia się na przykładzie rzemieślniczych tradycji mojej rodziny. Jednak dobrowolne przynależenie do cechów dawało rzemieślnikom pewne korzyści związane z obroną interesów danej branży rzemiosła, ułatwianiem zbytu produktów i wspólnym ustalaniem cen, oraz z zaopatrzeniem warsztatów w surowce, zabezpieczeniem pracy wszystkim warsztatom zrzeszonym w cechu i organizowaniem wzajemnej pomocy. Poza tym, zgodnie z wielusetletnią tradycją cechy spełniały również funkcje społeczno-kulturalne, zapewniając osobom zrzeszonym swego rodzaju ekskluzywność w życiu społecznym i religijnym miasta, oraz umacniając solidarność wewnętrzną grupy, dzięki podtrzymywaniu poczucia własnej wartości i podkreśleniu wysokiego prestiżu jakim miał się cieszyć „stan rzemieślniczy”. [2]

Jednak działalność gospodarcza miasta Olkusza na początku wieku XIX prezentowała poziom bardzo niski, a stan taki dotyczył zarówno olkuskiego rolnictwa, jak i handlu oraz rzemiosła, nastawionych przede wszystkim na obsługę miejscowego, mało chłonnego rynku. Toteż liczba warsztatów rzemieślniczych w mieście mało odbiegała od tej z XVIII wieku. Jeszcze w latach 1859-1861 z kanonu od rzemieślników miejskich wpływało do kasy miasta zaledwie 86 rubli rocznie, podczas gdy np. z targowego i jarmarcznego rubli 580. [3] Nie mogła więc takiego poziomu działalność zapewnić reprezentantom opisywanej przeze mnie rodziny dostatecznego „statusu społecznego” i poziomu życia. Toteż przez cały wspominany tutaj 150-letni okres rozwoju rzemieślniczych tradycji rodziny, zaznaczały się w niej stale, także i tendencje „odśrodkowe”, tę rzemieślniczą tradycję rozbijające.

Czy miała na ten proces bardziej wpływ „dawniejsza tradycja pochodzenia z lepszego stanu”, czy inne czynniki, trudno jest mi dzisiaj dociec, ale jeśli już mowa o tradycjach, rzuca się całej historii mojej rodziny w Olkuszu (i poza Olkuszem) w oczy, bardzo charakterystyczne zjawisko faktycznego, zupełnego „braku tradycji” w odniesieniu do branży uprawianego rzemiosła. Typowo bowiem rzemieślnicza rodzina, o ile tylko potrzeby rynku na to pozwalały, przekazywała warsztat przez kilka nieraz pokoleń „z ojca na syna”. Natomiast w mojej rodzinie kolejni jej reprezentanci stale zmieniali branże uprawianego rzemiosła, stale „poszukiwali jakichś innych dróg”, a nawet bardzo łatwo porzucali zajęcia typowo „fizyczne” na rzecz innych sposobów życia i utrzymywania swoich rodzin, np. Maciej Maliszewski otwarł w swym „przedsiębiorstwie” przy ul. Żuradzkiej i warsztat kołodziejski, i kamieniołom, i kuźnię, i szynk, a nawet zajazd dla podróżnych.

Zgodnie też ze wspomnianym „brakiem kontynuowania tradycji”, po Macieju Maliszewskim „z ul. Żuradzkiej” - nikt z rodziny nie kontynuował pracy w zawodzie kołodzieja. Jacek Maliszewski syn Macieja np. zostaje kowalem, a jego brat Aleksander terminuje w zupełnie innej branży, ale obaj „uciekają od rzemiosła w gospodarstwo”. W następnym pokoleniu synowie Jacka: Jan Andrzej Maliszewski i Mikołaj Maliszewski są co prawda także kowalami, ale nie uczą się kowalstwa u ojca, zaś synowie Mikołaja: Antoni Władysław, Edward Jan i Leon Maliszewscy są ślusarzami, zatrudnionymi w przemyśle i na kolei. Syn Aleksandra, Tomasz Maliszewski, nigdy nie był rzemieślnikiem, lecz jego synowie: Władysław i Roman Maliszewscy to ślusarz i stolarz. Drugi syn Aleksandra, Ludwik Maliszewski, jest na odmianę murarzem i współudziałowcem kamieniołomu-wapiennika, tegoż synowie poszli zupełnie inną drogą. Stefan (mój dziadek) zostaje kowalem-ślusarzem, Józef rzeźnikiem, Feliks stolarzem, zaś Franciszek ślusarzem.

Od rzemiosła ucieka w rodzinie wielu mężczyzn, zatrudniając się w służbach publicznych, handlu, szynkarstwie, „gospodarstwie” i na kolei. Na przykładzie tejże jednej, omawianej tutaj rodziny uwidacznia się także zjawisko różnego stopnia wykształcenia w zawodzie. Majstrami cechowymi byli np. Maciej Maliszewski – kołodziej, jego wnuczkowie: Jan Andrzej i Mikołaj Maliszewscy – kowale, Ludwik Maliszewski – murarz, oraz prawnukowie: Roman Maliszewski – stolarz i Józef Maliszewski – rzeźnik. Na stopniu czeladnika poprzestają: syn Macieja Jacek Maliszewski – kowal, oraz wnuczkowie Macieja: Stefan Maliszewski – kowal-ślusarz i Feliks Maliszewski - stolarz. Na ukończeniu nauki zawodu bez uzyskania stopnia czeladnika zakończył swą edukację najmłodszy syn Macieja, mój pra pradziadek, Aleksander Maliszewski, natomiast inne osoby z rodziny, których młodość wypadła po roku 1900, uzyskały możność zdobycia zawodu i uzyskania stopnia czeladnika bez konieczności uciążliwego terminowania u majstra. W tymże roku bowiem przy dzisiejszej ul. Górniczej w Olkuszu zbudowano i otwarto państwową, czteroletnią Szkołę Rzemieślniczą (na statusie średniej szkoły zawodowej), jedną z trzech w ogóle tego typu szkół w Królestwie Polskim, otwartych w tym czasie, o czym pisałem już w artykule Nr 9 Cz. II, traktującym o szkołach. [4]


Mało osób w rodzinie Maliszewskich praktykowało rzemiosła związane z obróbką drewna. Do ich grona zaliczyć można przede wszystkim protoplastę mieszczańskiej gałęzi rodziny w Olkuszu, wspomnianego wyżej mojego trzeciego pradziadka, Macieja Maliszewskiego „z ul. Żuradzkiej”. O jego życiu i działalności nie przytaczam tutaj żadnych innych informacji, ponadto, co zostało już opisane w Rozdziale Nr 5.Części I. „Przedsiębiorstwo rodzinne przy ul. Żuradzkiej”. Maciej Maliszewski przez całe swoje życie był kołodziejem.

Znakomite źródło internetowe [patrz przypis 5] o zawodzie tym przytacza podstawowe informacje tymi słowy”: Kołodziej, jak nazwa wskazuje, zajmował się wyrabianiem piast, dzwon i szprych oraz ich łączeniem w koło. Jak pisze Moszyński kołodzieje parali się także wykonywaniem innych elementów pojazdów, a nawet całych wozów i sań, przy czym – jak w każdym przypadku – zapotrzebowanie na dzieła ich rąk zmieniało się zależnie od koniunktury. Konstrukcja typowego wozu rzadko kiedy była stała, dzięki czemu istniała duża dowolność w kształtowaniu jego wyglądu stosownie do przeznaczenia. Przód i tył pojazdu łączono zazwyczaj za pomocą drąga, zwanego roztworą, który umożliwiał skracanie lub wydłużanie wozu zależnie od potrzeby, także i nadwozie było wymienne – przy zwózce siana zakładano drabiny, przy zbiórce kartofli – deski, a gdy okazja była uroczysta - paradne półkoszki. W trudniejszych czasach kołodziej nie tyle sprzedawał nowe wyroby, co naprawiał stare. Metalowe elementy – np. okucia orczyków czy obręcze kół – wykonywali już kowale, do których zanoszono wykonany przez kołodzieja przedmiot. „Kołodziejskie narzędzia są następujące: warsztat, podwójna kobylica do nabijania sprych, piłka, cyrkiel, świder, wielki okrągły świder do wiercenia głowy koła, dłóta (pisownia oryginalna)”. – pisał Fischer”



1. Koło drewniane do wozu – wyrób kołodzieja (źródło: Internet, przypis [5])


Kilka osób z rodziną Maliszewskich w Olkuszu związanych praktykowało ciesielstwo. Do tej grupy zaliczyć mogę rzemieślników-urzędników miejskich, jak np. Walentego Kłapcińskiego „z Przedmieścia Żuradzkiego, który ongiś (w 1793 roku) sprzedał swój zakupiony od Janikowskich dworek Nr 77 przy ul. Żuradzkiej mojemu czwartemu pradziadkowi, Józefowi Maliszewskiemu z Nowej Góry i Strzemieszyc, oraz mojego trzeciego pradziadka „po kądzieli”, ojca mojej pra prababki Joanny z Maderskich Maliszewskiej, Mateusza Maderskiego (również „cieślę miejskiego „na urzędzie”). Obaj wspominani już byli na stronach niniejszego cyklu artykułów, a to” w Rozdziale Nr 1. „Dworek Janikowskich” i Rozdziale Nr 11. Części I. „Przedsiębiorstwo rodzinne przy ul. Sławkowskiej”.

O zajęciu cieśli wspomniane wyżej źródło podaje: „Do ciesielki zaś służą: warsztat, topór, siekiera, siekierka, spust, piły, piłka, kobylica, heble, węgielnica.” Narzędzia ciesielskie: ciosło i topór. Rzemiosło cieśli, przygotowującego elementy konstrukcyjne budynków: więźby dachowej, zrębu, framug drzwi czy okien itd., było nader istotne dla funkcjonowania wsi i folwarku gdzie większość, jeśli nie wszystkie budynki tak mieszkalne jak i gospodarcze (łącznie z samym dworem) wznoszono z drewna. Ludowym cieślom zawdzięczamy więc nie tylko modrzewiowe dworki, bielone chaty, czy drewniane kościółki i cerkiewki zapełniające dziś skanseny, ale także stare, przydrożne kapliczki i krzyże. Zapotrzebowanie na pracę ich rąk malało stopniowo w dwudziestoleciu międzywojennym – drewniane budynki wypierane były z wiejskiego (i miejskiego – przyp. mój) krajobrazu przez swe murowane odpowiedniki mające jedną, za to trudną do przecenienia zaletę: ogniotrwałość. Ciekawostką być może, że, jak podaje Orynżyna, istniał w Polsce aż do lat 30. „zupełnie zorganizowany przemysł budowy domów gotowych na sprzedaż. (...) Przed wojną światową nawet na dalekich jarmarkach można było spotkać obozy furmanek, naładowanych krokwiami, łatami, dylami, belkami, słupkami do ogrodzeń, okrąglakami, deskami, gotowymi futrynami, ramami do okien itp. (...) Domy gotowe albo rozwożą sami wytwórcy na jarmarki albo spławiają rzekami.” [5]



2. Podstawowe narzędzia ciesielskie: ciosło i topór (źródło: j.w.)



Odrębną grupę rzemiosła „w drewnie” było tokarstwo wyrobów drewnianych. Tą dziedziną rzemiosła, niejako „z konieczności życiowej” parał się w Olkuszu mój pradziadek „po kądzieli”, były powstaniec powstania styczniowego, Wincenty Halkiewicz „z ul. Sławkowskiej”.


Wincenty Halkiewicz, ojciec Anny z Halkiewiczów Maliszewskiej (*1841)


Córką Wincentego Halkiewicza „z Częstochowy i z Olkusza” była moja babcia, Anna z Halkiewiczów Maliszewska, urodzona w Częstochowie z matki Marianny z Policzkiewiczów (ur. 1850). O jej ojcu, a moim pradziadku „po kądzieli” posiadam, dosyć skąpe jak na rodzinę informacje, co spowodowane jest w znacznym stopniu „utajnionymi” kolejami losu, jakie musiał on przechodzić w swoim życiu. Do roku 2014 nie wiedziałem nawet dokładnie gdzie Wincenty Halkiewicz się urodził, gdzie i z kim zamieszkiwał w młodości i jak przedstawiało się jego życie przed przystąpieniem do powstania styczniowego.

Na „My Heritage” Michał Aleksander Jańczykowski podaje, że Wincenty Franciszek Halkiewicz urodził się w Częstochowie w roku 1841 [choć na nagrobku w Olkuszu podana była data rok 1840]. Korespondowała by ta informacja z informacją z „Geneteki” [7.], wg której ojciec Wincentego, Franciszek Halkiewicz, ożenił się w Częstochowie w roku 1840 [nr aktu nie podany] z Teklą z Młynarskich, ale brak informacji skąd wywodził się tenże mój prapradziadek [pan młody]. Wincenty Halkiewicz miał młodszego brata Teofila (ur. 1858 r.) i innego – Romana (ur.?).

Wspomniany ojciec obu, Franciszek Halkiewicz (ur. 1818 r.), był z kolei synem Grzegorza (ur. 1784) i Marianny (z domu Błażejowskiej, ur. 1795), o których poza wzmianką w „My Heritage” (profil Michała Aleksandra Janczykowskiego) nic nie wiem. Miał ów Franciszek starszego brata Gabriela Józefa Grzegorza Halkiewicza (ur. 1815 r.), który również w Częstochowie ożenił się w roku 1836 z Rozalią Pietrzykowską [7]. Informacje te świadczą więc wyraźnie o fakcie, że we wspomnianych latach Halkiewicze już w Częstochowie żyli, tym bardziej, że starsze dzieci Wincentego tutaj się rodziły. Zaprzecza to olkuskiej tradycji rodzinnej, wg której Wincenty Halkiewicz osiadł tutaj dopiero po powstaniu styczniowym.




3. Widok Częstochowy z czasów zaborów (źródło: Internet, strona: http://czestochowa.fotopolska.eu/21663,foto.html)



Pierwszym znanym, a poznanym dzięki „My Heritage” przodkiem mojej babci, byli więc: ojciec wyżej wymienionego Grzegorza Halkiewicza (urodzonego w roku 1784), - Jerzy Halkiewicz i matka (żona Jerzego) Marianna), urodzeni zapewne około połowy XVIII wieku, a o których także nie mam żadnych bliższych informacji.

Jak więc widać, tradycja rodzinna niedokładnie zagadnienie pochodzenia mojego pradziadka, Wncentego Halkiewicza, wyjaśniała i dopiero źródła archiwalne wiele uzupełniły. W związku z tym właśnie faktem, nie zdecydowałem się na napisanie odrębnego artykułu dotyczącego udziału rodziny w powstaniu styczniowym, bo mój pradziadek Wincenty Halkiewicz brał w nim udział jedynie jako młodzieniec, zapewne raczej krótko i nie miał żadnego związku z walkami w naszym regionie. Ja w każdym razie, pomimo usilnych poszukiwań, nie natrafiłem na żaden konkretny, udokumentowany tego ślad i tylko napis na nagrobku o tym informował.

Rodzina Halkiewiczów jest pochodzenia szlacheckiego herbu Łuk, a ród swój wiodła z terenu dzisiejszej Białorusi (dawniej Litwy), od posiadającej indygenat polski bojarskiej rodziny tegoż nazwiska, pochodzącego od imienia „Halka”, „Halko”, będącego po słowiańsku zmienioną formą normańskiego imienia „Oleg”. Byli też na Ukrainie i w Koronie. Odnośnie informacji ogólnych dotyczących rodziny Halkiewiczów można przytoczyć np dane z herbarza Uruskiego („Rodzina”), który podaje: „Halkiewicz herbu Łuk, (z tych) Marcin syn Ignacego, gubernia kijowska 1803.
Szymon syn Nicefora z trzema synami i ich potomstwem, razem 17 osób, wylegitymowani w
Cesarstwie w 1862 r. (księgi szlachty guberni mińskiej)”.

Podobnie wymieniają tę rodzinę inne herbarze. Z notatki powyższej wynika, że Halkiewicze byli
ongiś rzeczywiście bojarami ruskimi, rozrodzonymi najbardziej na Ukrainie i Białorusi (może też
na Litwie), przyjętymi w poczet szlachty polskiej w wyniku ustaleń unii. Z tychże wywodziła się zapewne również i ta gałąź rodziny, która z jakichś względów osiadła w Koronie (przypuszczenie zgodne z tradycją rodzinną częstochowsko-olkuskich Halkiewiczów).

Według słownika Rymuta, w końcu XX wieku żyło w Polsce już tylko 222 osoby o nazwisku
Halkiewicz, w tym najwięcej właśnie w częstochowskiem (36) i warszawskiem (35). Można z tego
wysnuć wniosek, że ta gałąź Halkiewiczów, która osiadła w Koronie – nie była liczna.
Geneteka w odniesieniu do wymienionej rodziny nic właściwie nie wyjaśnia, ani w Małopolsce, ani w śląskiem, ani w świętokrzyskiem. Jedynie w łódzkim znajduję urodzenie niejakiego Franciszka Helkiewicza, w roku 1853 w Bratoszewicach (akt nr 53), ale jest to 13 lat po urodzeniu się „naszego” Wincentego Halkiewicza, poza tym żadnych innych śladów tu nie widzę. Ale w mazowieckim znalazłem urodzenie się w Mińsku Mazowieckim Jana Chalkiewicza w roku 1812 (akt nr 25) (tak rosyjscy pisarze pisali często nazwisko Halkiewicz, bo w rosyjskim „H”, to „G”, więc musieli przez „Ch”, nawet metryka urodzenia mojej babci, Anny z Halkiewiczów, też w roku 1880 w Częstochowie także po rosyjsku tak była zapisana).
 

    3B. i 3C. Odpis metryki urodzenia mojej babci              (z arch. Ryszarda Maliszewskiego)














Poza tym nie znalazłem żadnych innych wpisów dla bliskiej tu rodziny. W lubelskiem jest wpis w roku 1818 (akt nr 146) małżeństwa Franciszka Halkiewicza z Katarzyną Wiezgat w Hrubieszowie i Michała Bacewskiego z Salomeą Halkiewicz w Puszczy Solskiej (akt nr 22). Nie widać wciąż żadnych powiązań z „naszymi” Halkiewiczami. W podlaskim jest w 1815 roku wpis urodzenia się Maryanny Hałkiewicz (akt nr 6), córki Karola i Katarzyny z Suchockich w Suwałkach. I dalej nic, żadnego bliższego śladu.[7]

„Pokazują się” Halkiewicze dopiero na Ukrainie (np. w Sokalu, Grzymałowie, Lwowie, Torczynie, Jałowiczach, Siemianówce), ale także nie są to mocno stare wpisy. XVIII wieku i tutaj brak.[7]
Faktycznie, „nasi” Halkiewicze „jakby z nieba spadli” do Częstochowy i Olkusza, bo gniazda rodziny, skąd by mogli tu przybyć jakoś odnaleźć nie jestem w stanie (nawet tego przypuszczalnego „w miechowskiem”, wspominanego przez rodzinną tradycję). Może sprawa ta jeszcze kiedyś się wyjaśni.


Nie jest dokładnie wyjaśnione w jaki sposób i dlaczego Wincenty Halkiewicz przeniósł się do Olkusza, gdyż starsze rodzeństwo Anny z Halkiewiczów Maliszewskiej „częściowo” pozostało w Częstochowie. Być może chodziło tutaj o pozostawienie tamtym dzieciom w Częstochowie jakiegoś majątku i rozpoczęcie „nowego życia” z młodszymi dziećmi gdzie indziej? Może też odgrywała przy tej migracji jakąś rolę ewentualna, zbyt silna w Częstochowie konkurencja zawodowa w branży tokarskiej, w jakiej zatrudniony był Wincenty, bo nawet w Olkuszu, na starsze już lata - Wincenty Halkiewicz nieco się „wyspecjalizował” (patrz dalej).

Według tradycji rodzinnej, mogącej być zresztą częściowo „legendą rodzinną”, Wincenty Halkiewicz, były uczestnik powstania styczniowego 1863, pochodził podobno z rodziny drobnoziemiańskiej, posiadającej ongiś mały mająteczek ziemski w miechowskiem (wszakże nie wiadomo już dzisiaj w której dokładnie miejscowości). Mógł on należeć do ojca Wincentego Halkiewicza, Franciszka Halkiewicza, który również mógł mieć coś wspólnego z walką narodowowyzwoleńczą, np. z wcześniejszym powstaniem listopadowym i może z tej właśnie przyczyny osiadł w Koronie. Niektóre osoby z rodziny (np. ojciec autora artykułu) wprost twierdziły, że po upadku powstania styczniowego majątek ten został zarekwirowany przez władze carskie, zaś Wincenty Halkiewicz, po latach ukrywania swojego udziału w powstaniu osiadł na koniec w Częstochowie, gdzie zmuszony był podjąć pracę zarobkową w rzemiośle, aby utrzymać się przy życiu i zapewnić sobie byt na przyszłość. Tam też w rezultacie ożenił się i założył rodzinę.



4. Scena powstańcza (obraz: Michał Elwiro Andriolli) (źródło: Internet, Wikipedia)


Te mgliste informacje nie wiadomo, na ile mogą być prawdziwe, ale może z nich wynikać, że zarówno Wincenty Halkiewicz, jak i jego ojciec nie byli szerzej i oficjalnie znanymi uczestnikami powstań, lecz ukrywali to przed władzami. Z prostego wyliczenia lat wynika, że urodzony w 1841 roku Wincenty przystąpił do powstania w wieku ok. 22 lat. Po upadku powstania ukrywał się do około 1867–8 roku, bo około tegoż roku w Częstochowie się ożenił. Kiedy jednak zdobył swój zawód i gdzie się go uczył, - nie wiadomo, ale widocznie w tym czasie, gdy ukrywał przed władzami swoją tożsamość. Potwierdzeniem takiej ewentualności mógłby być na przykład fakt, że Wincenty Halkiewicz nie miał żadnych „papierów mistrzowskich” w zawodzie, a jeśli nawet później uczył swoich uczniów, to na jakichś innych, „luźniejszych” zasadach, niż ogólnie przyjęte w rzemiośle (patrz wyżej). Był więc bardziej „przedsiębiorcą”, niż cechowym rzemieślnikiem.

W 1994 roku stryj autora kroniki, Flawiusz Maliszewski z Krakowa, syn Stefana, podawał autorowi więcej jeszcze informacji tyczących się pochodzenia rodziny Halkiewiczów (otrzymanych przez niego, jak to sam stwierdzał, od Marii i Feliksa Halkiewiczów (siostry i brata swej matki). Według niego, po upadku powstania, jego dziadek Wincenty Halkiewicz „przechowywał otrzymaną od generała powstańczego księgę powstańczą (?), w której zapisane były wszystkie nazwiska i walki powstańców tego oddziału. Ta gruba, w czerwoną skórę oprawiona księga była przez czas jakiś (po śmierci Wincentego) przechowywana u Anny z Halkiewiczów Maliszewskiej (czyli córki Wincentego, a matki Flawiusza i babci autora), ale ciocia Ksawerowa (żona Ksawerego Halkiewicza) pożyczyła ją od Mariana Maliszewskiego (brata Flawiusza) jeszcze przed drugą wojną światową i nie oddała, lecz „podstępnie” przekazała ją Zbyszkowi Halkiewiczowi (synowi Feliksa, a wnuczkowi Wincentego). O ile więc księgi tej rodzina Halkiewiczów nie zniszczyła lub nie zagubiła, - powinna być w posiadaniu potomstwa Zbigniewa Halkiewicza”. Osobiście wiem doskonale, że potomstwo Zbigniewa Halkiewicza w Olkuszu o takiej pamiątkowej księdze powstańczej nic nie wiedziało. Jednak Flawiusz Maliszewski, niezależnie od powyższej informacji, podawał jeszcze inną wersję o miejscu przechowywania tejże księgi powstańczej. W dalszej części swego listu twierdził, że księga powinna znajdować się u innego wnuczka Wincentego, - u Mieczysława Halkiewicza syna Andrzeja, zamieszkałego w Warszawie. Jakby nie było z tą sprawą, autorowi kroniki wydaje się, że wymieniona księga, o ile rzeczywiście istniała (?), powinna na pewno należeć do rodziny Halkiewiczów, a nie do Maliszewskich.



        5. Powstańcy z powstania styczniowego 1863 (dagerotyp)


Flawiusz Maliszewski podawał również skąd pochodzili Halkiewicze :
    „To, co obiło mi się o uszy, to prawdopodobnie z Litwy lub z Ukrainy. Wiem, że (nasi Halkiewicze) okresowo mieszkali w Częstochowie, że mieli jakiś majątek koło Miechowa, a nawet wytwórnię naczyń miedzianych i hutę miedzi (może więc w kieleckiem, a nie w miechowskiem). Do śmierci mojej mamy, to jest do roku 1959 były u nas naczynia i rondle miedziane, (rzekomo) z tej huty, czy też wytwórni pochodzące (Flawiusz nie podaje co się z nimi stało, a ja nie pamiętam, bo miałem w 1959 roku, gdy babcia zmarła, dopiero 12 lat). Tuż przed wojną, w latach 1927-38 było ogłoszenie w dzienniku urzędowym, że poszukuje się spadkobierców tego majątku. Wówczas wujek Feliks (Halkiewicz, syn Wincentego) zainteresował się tą sprawą, ale tak dużo było spadkobierców, że nie było się o co upominać. Według rozeznania adwokata Gurbiela z Olkusza – koszty byłyby bardzo wysokie”.

Z informacji tej wynika więc jednoznacznie, że majątek Halkiewiczów nie został jednak przez władze rosyjskie zarekwirowany, a może też został zwrócony osobom z rodziny, które udziału w powstaniu nie brały. W rodzinie twierdziło się, że Wincenty Halkiewicz właśnie dlatego zerwał ze swoim „gniazdem rodzinnym” kontakty, aby nie narażać bliskich na prześladowania.
Wincenty Halkiewicz więc, jak to już wyżej wspominałem, po upadku powstania ukrywał się,
zerwawszy kontakty ze swoją rodziną, po czym osiedlił się w Częstochowie, tam się ożenił i utrzymywał rodzinę z pracy w rzemiośle. Jednak żona jego, Marianna z Policzkiewiczów (ur. 1850) Halkiewiczowa nie pochodziła z Częstochowy, tylko (chyba) z Miechowa. Korespondują z tą informacją dane z Geneteki, wg których Policzkiewicze wywodzą się co prawda z Jędrzejowa, ale żyją także w Miechowie. W Częstochowie, Miechowie i Olkuszu w małżeństwie tym urodziło się dziewięcioro dzieci, o których wspomnę przy omówieniu życiorysu mojej babci, Anny z Halkiewiczów Maliszewskiej. Możliwe więc, że wyżej wspominany mająteczek i wytwórnia naczyń "w miechowskiem" należały właśnie do Policzkiewiczów, a nie Halkiewiczów (?).

Flawiusz Maliszewski syn Stefana, który dziadka Halkiewicza znał jeszcze osobiście i trochę go pamiętał (Wincenty zmarł, gdy Flawiusz miał już 6 lat) podawał, że dziadek był nie tyle klasycznym stolarzem, co „tokarzem w drewnie” i specjalizował się „na stare lata” przede wszystkim w produkcji znakomitej jakości kijów bilardowych, na które miał zapotrzebowanie nawet za granicą (np. w Krakowie, leżącym w zaborze austriackim). Flawiusz wspominał, jak będąc małym jeszcze chłopcem, towarzyszył kuzynowi Mietkowi Halkiewiczowi, odnoszącemu gotowe kije bilardowe do restauracji p. Czarneckiej, prowadzącej swój lokal przy ul. Sławkowskiej, tuż obok rynku.



6. Profesjonalna dawna tokarka do drewna (źródło: Internet [*])
     (Od średniowiecza stosowano nożny napęd prostych tokarek do drewna,
     przenoszący ruch posuwisty pedału na ruch obrotowy obrabianego
     przedmiotu za pomocą zawiniętego na nim sznurka. Potem stosowano
     napęd obracający bezpośrednio obrabiany przedmiot podobnie jak
     w maszynie do szycia, przy pomocy napędowego paska klinowego.)



Do końca swojego życia zamieszkiwał Wincenty Halkiewicz w wynajętym mieszkaniu „domu po Tomaszu Maliszewskim” przy ul. Sławkowskiej, pomimo iż miał przy tejże ulicy za starym cmentarzem żydowskim wykupiony grunt, nieznanej mi dokładnie powierzchni (na niżej zamieszczonej Mapie Nr I nosi on oznaczenie 4H. Tam później wybudowali swoje domy dwaj synowie Wincentego Halkiewicza: Franciszek Ksawery i Feliks (patrz inny rozdział). W rodzinie Halkiewiczów po Wincentym Halkiewiczu nikt nie kontynuował tradycji ojca we wspomnianym rzemiośle.



7. Mapa Nr I. Grunty Halkiewiczów przy ul. Sławkowskiej (4H) po 1880 r.
     (fragment większej mapy ; Oprac. Ryszard Maliszewski 1999 ; Grafika Jarosław
     Lisowski 2000 ; popr. Ryszard Maliszewski 2014 ; na podst. DORO [6])


O rodzinie żony Wincentego Halkiewicza, Policzkiewiczach, napiszę w innym, dalszym artykule, w którym również zamieszczę informacje o ich potomstwie.


Przypisy:




[1]. Już kodeks Napoleona w czasach Księstwa Warszawskiego ujmował analogicznie tę kwestię.

[2]. SP (skróty w Bibliografii), str 521

[3]. DORO (skróty w Bibliografii), t. I, str 471

[4]. DORO, t.I, str 551-552


[6]. DORO, t. I., str 154, 329

[7]. Internet, Geneteka


Bibliografia:


Źródła archiwalne i terenowe:

1. Archiwum Państwowe Chrzanów

Akta Miasta Olkusza: - Akta Metrykalne, w tym Regestr Metryk Parafii Olkusz,
- Akta Gruntów Słowiki i Katowskie, sygn. 54,
- Akta własności po-Augustyańskiej, sygn. 1 i 1A

2. Biblioteka PAN Kraków

Akta Miasta Olkusza: - Tabela rocznego podatku, rkps 438

3. Wypisy z akt USC parafii: Olkusz, Strzemieszyce (Gołonóg), Geneteka,
     Miechów, Regestr Metryk Olkusz

    1. Dane z nagrobków: Olkusz, Strzemieszyce, Miechów, Będzin,
5. Pamiętniki i relacje ustne:

- Ryszard Maliszewski, Historia małopolskiej gałęzi rodziny
Maliszewskich (Opracowanie w posiadaniu autora),

- Relacja Wandy z Zielonków Czurowej z Olkusza,
- Relacja Barbary z Maliszewskich Pietrasowej z Olkusza, 
- Relacja Wiktora Maliszewskiego ze Strzemieszyc,
- Relacja Longiny z Maliszewskich Grossmanowej z Olkusza
- Relacja Flawiusza Maliszewskiego z Krakowa,

6. Materiał kartograficzny:

- Ryszard Maliszewski, Lokalizacja gruntów Halkiewiczów przy ul. Sławkowskiej

7. Materiał fotograficzny z Internetu


Źródła i opracowania drukowane:

1. Dzieje Olkusza i Regionu Olkuskiego, pod red. K. Kiryka i R. Kołodziejczyka,
    Warszawa- Kraków 1978. (Skrót; DORO)
    1. Górzyński S., Kochanowski J., Herby szlachty polskiej, warszawa 1994.

3. Ichnatowicz I, Mączak A., Zientara B., Żarnowski J., Społeczeństwo polskie
       od X do XX wieku, K. i W. Warszawa 1988

4. Rymut K., Nazwiska Polaków, wersja internetowa z wyszukiwarką nazwisk
     (http://herby.com.pl/).

5. Uruski, Herbarz „Rodzina”


Internet:




                                                                    ******


(Uwaga: Wolno kopiować i cytować jedynie pod warunkiem
podania źródła i autora artykułów !)