„Starożytności
(mało)polskie” – 9. Z Kitowicza:
„Do czytelnika”
[1]
„Lubo nic masz nic nowego pod
słońcem, jako powiedział Salomon, jednakowoż rzeczy na świecie,
odmieniając się ustawicznie według przepisanego im od Stwórcy
prawa i za koleją jedne po drugich następując, nowymi być się
zdają, chociaż już dawniej były. A że ludzie pospolicie lubią
nowe rzeczy bardziej niż stare, nowymi zaś są wszystkie dawne dla
tych, którzy ich nie widzieli, przeto, chcąc dogodzić powszechnemu
gustowi, umyśliłem dawniejsze obyczaje polskie, jakie zaznałem za
panowania Augusta III i następnie panującego po nim Stanisława
Augusta, wystawić potomności w dwóch osobnych opisaniach. Ci, co
przed nami żyli stem lat prędzej, jak czytamy z dziejów dawnych, w
cale byli odmiennych od naszych obyczajów. Sama
nawet postać dawnych Polaków odmienna dużo była od dzisiejszych,
co się dosyć doskonale ukazuje w portretach i posągach
staroświeckich. Ci, co po nas nastąpią za lat sto Polacy, pewnie
się od nas dzisiaj żyjących tak będą różnili, jak się my
różniemy od dawniejszych. Niechże potomność, dla której to
piszę, przegląda się w dawniejszych i nowszych obyczajach, z
dobrych niechaj wzór bierze, złych niechaj się wystrzega. Za
omyłki w pisaniu przepraszam mojego Czytelnika. Jeżeli będę miał
czas, poprawić ich zechcę. Jeżeli nie będę, wybaczyć mi raczy.”
(….)
1. Pamiętnikarz Jędrzej Kitowicz
(1728-1804)
(autor nieznany) (źródło:
Wikipedia)
„O wychowaniu
dzieci”
[1]
„Sposób przychodzenia na świat
ludziom jeden jest i będzie od początku aż do skończenia tegoż
świata, każdemu wiadomy, z bestiami pospolity. Ale usługa i
obrządzanie dziatek narodzonych tudzież dalsze ich wychowanie nie
zawsze było jednakowe.
Pod panowaniem Augusta III niewiasty
podeszłe służyły matkom rodzącym. Zaraz po odłączeniu
dziecięcia od żywota macierzyńskiego kładły go w kąpiel ciepłą,
z wody i różnych ziółek przygotowaną, w której obmyte dziecię
obwijały w pieluszki, i tę kąpiel do kilku dni, z początku raz
lub dwa co dzień, a potem coraz mniej razy powtarzały; i to kąpanie
dziecięcia było obowiązkiem baby odbierającej; potem należało
do matki albo mamki, lub piastunki. Zaraz od urodzenia dziecię
kładziono do kolebki; wiele razy chciano, aby spało, kołysano go,
a w dzień to mu i kołysząc go śpiewano, aby prędzej usnęło.
Tak nauczone dziecię inaczej nie usnęło, chyba długim płaczem
zmordowane, gdy go nie miał kto kołysać, jak się to trafiało
dzieciom prostej kondycji lub ubogich rodziców, gdy matka
podkarmiwszy go piersią, sama pracą zatrudniona, lada gdzie dziecko
porzuciła, czasem na polu w bruździe przy żniwie, zasłoniwszy go
snopkiem od słońca.
2. Poród w dawnych czasach (dawna
rycina) (źródło: Internet,
str.:
„W Polszcze zażywano kolebek
stojących na ziemi na biegunach, na Rusi i w Litwie wiszących na
sznurach. Takie kolebki są wygodniejsze, bo nie czynią żadnego
chrobotu jak te, co na biegunach, i rozbujane dobrze, długo się
same kołyszą, tak że kołysząca może się cokolwiek przespać,
nim kolebka stanie; ale też za to stłuczenie dziecięcia cięższe,
gdy przypadkiem z kolebki rozbujanej wypadło. Lekarstw wewnętrznych
żadnych nie dawano dzieciom przy piersiach będącym, prócz jednych
ulepków, akomodowanych do choroby dziecięcia, a na zatwardzenie
żołądka kładziono im tam, którędy kał wychodzi, czopek z
mydła. Gdy zaś wypierały im pachy i łona, zasypowano te miejsca
alabastrem skrobanym.” (…)
3. Dziecko w kołysce XVIII w.
(źródło: Internet, str.:
„Gdy dzieci uczono jeść, karmiono
je najprzód papką z chleba, cukru, masła i piwa zrobioną albo z
mąki, albo kaszką drobną tatarczaną, dalej zaś wyższego stanu i
majętniejszych rodziców - dzieciom dawano rosołki z kurcząt,
kaszę z mlekiem lub inne jakie lekkie potrawki. Gdy dzieci uczono
jeść, najprzód przed podaniem pokarmu uczono je formować znak
krzyża św., wyrażając dziecięciu tenże znak jego własną
rączką na czele, piersiach i ramionach; a gdy poczęło wymawiać
słowa, natychmiast uczono go pacierza, nie pozwalając mu żadnego
pokosztowania pokarmu, póki się przynajmniej nie przeżegnało, a
doskonalsze, póki choć jakiej części pacierza nie nauczyły się
na pamięć.
Ubogie matki i proste chłopianki
dzieciom swoim pchały toż samo w gębę, co same jadły: groch,
kapustę, kluski, przeżuwając wprzód w swojej gębie i studząc
dmuchaniem. Niektóre matki, jaki trunek same piły, na przykład
gorzałkę, takiego i dziecięciu kosztować podawały mając to
uprzedzenie, że gdy tego trunku kosztować będzie z dzieciństwa,
potem, gdy dorośnie, brzydzić się nim będzie. Ale to wielka
nieprawda; wyrastali z takich dzieci główni pijacy i pijaczki.”
Gdy dziecię poczynało stawać na
nogach, uczono go chodzić, wodząc na paskach: było to sznurowanie
rzemienne jakim płótnem podszyte, na kształt sznurówki kobiecej,
mające z tyłu dwie taśmy długie, którymi piastunka unosiła
dziecię nogi stawiające; a gdy już tak nawykło postępować,
wsadzano go w wózek okrągły, pod pachy dziecięcia wysoki, mający
u spodu cztery kółka, na wszystkie strony obrotne, aby się mógł
posuwać wszędzie, gdziekolwiek dziecię, nogami na ziemi stojące,
iść chciało. Chroniąc głowy od stłuczenia, dawano dzieciom
czapeczki, a na te zawdziewano opaskę grubą z aksamitu, pospolicie
czarnego, z wierszchu, a od spodu z kitajki czerwonej zszytą,
wewnątrz bawełną wysłaną, dwiema taśmami przez wierszch głowy,
aby na oczy nie zachodziła, przepasaną i pod brodą wstążką lub
tasiemką, aby się z głowy nie zmykała, podwiązaną; bez takiego
opatrzenia głowy nigdy dziecię, chyba na noc w kolebce, gdy spało,
nie było. Przestrzegali także dziecięcych piersi od zimna i
ostrego powietrza zasłonkami, bawełną wyściełanymi, jako też
całe dziecię w sukienki i futra tudzież w trzewiczki i pończoszki,
a chłopców w bociki ubierali. Których ubiorów dzieci chłopskie i
ubogich rodziców nie znając, przykrość powietrza w lichej
sukmance, a częstokroć w jednej koszulinie, z gołą głową
wytrzymowały. (...)
„Tymi zwyczajami obchodzono się z
dziećmi w karmieniu ich i odziewaniu do czterech albo piąciu lat;
po których odmianę następującą będę pisał tylko co do dzieci
pańskich i rodziców majętnych, chłopskich i ubogich zaniechawszy,
gdyż te żadnego stroju do lat stosowanego ani pokarmu nie miały.
Potrawy dla nich były te same co rodziców. Odzież - koszulsko i
jaki łachman, a po wielu miejscach napatrzeć się możno było
dzieci lat dziesiątka dorastających, chłopców i dziewczyn, nagich
jak pasternaki, wedle pieca stojących albo w zimie po lodzie
ślizgających się.”
4. Dzieci z biednej rodziny
(malarstwo, Karl Lemoch) (źródło:
Wikimedia, Internet, str.:
„Pańskie dzieci i majętnych
rodziców miejskiej kondycji od piąciu lat ubierano inaczej.
Dziewczętom dawano sznurówkę, rogiem wielorybim przeszywaną dla
uformowania stanu, czyli talii, acz zbytnim ściąganiem takiej
sznurówki czasem dostawały stanu przewlokłego albo na zdrowiu
szwankowały. Na sznurówkę od pasa do nóg spódniczkę, latem
flanelową, zimą kuczbajową. Na wierszch tego dwojga wdziewano na
dziewczynę kabatek z jakiej jedwabnej materii, z tyłu sznurowany,
od ramion do nóg długi, z gorsem wyciętym w miarę piersi, czasem
chustką jedwabną, czasem niczym, według mody, nie zakrytych, w
stanie wcięty, u dołu fałdzisty, z przodu krótszy, z tyłu
dłuższy. Na kabatek przywiązywano fartuch muślinowy lub rąbkowy,
z bawetem do piersi sięgającym; rękawy u kabatka po łokieć ręki
długie. Na ręce kładli rękawiczki skórzane lub jedwabne,
dzierzgane lub niciane cienkie, cokolwiek do łokcia nie dochodzące.
Głowa w warkocze spleciona goła albo też w jaki kornet i bukiety
ubrana. W zimie duecik aksamitny czarny, bawełną cienko wysłany,
atłasem lub kitajką, czasem zieloną, najczęściej karmazynową,
podszyty. Na nogach pończocha niciana lub jedwabna, lub wełniana,
według pory czasu. Trzewik z skórek malowanych w kwiaty, która
moda w środku lat panowania Augusta zaginęła, na jej miejsce
nastały trzewiki materialne bławatne.
5. i 5B. Dzieci z bogatych rodzin,
Francja, XVIII w (źródło:
(Wikipedia, Internet)
Chłopców strojono w żupan bławatny
i kontusz sukienny, który miał rękawy od ramion rozcinane, nie na
ręce zawdziewane, ale w tył na krzyż pod pas założone. Pas z
jakiej materii jasnej jedwabnej, na nogach pończochy białe niciane
i trzewiki z czarnej skóry cielęcej. Głowa w warkocz spleciona, na
głowie kapelusz, na miejscu którego zimą dawano czapki, jako też
do odziania się od zimna szubki, futrem jakim lekkim podszyte, z
rękawami długimi przestronnymi; i te szubki były jednakowego kroju
tak dla dziewcząt, jak dla chłopców.
Tak dzieci noszono do lat dwunastu. Od
dwunastu lat strojono ich takim krojem, jakiego zażywali ludzie
doskonali, według mody panującej.”
6. Chłopcy z bogatej rodziny
szlacheckiej, Polska (źródło:
Internet, str.:
[1]. Jędrzej Kitowicz, „Opis obyczajów za
panowania Augusta III” (wypisy)
(Ilustracje i podkreślenia dodane przez autora Bloga)